niedziela, 29 grudnia 2013

Trzy

Maja
7 października 2013r
Obudziłam się ok. 8:00, ubrałam się następnie poszłam przygotować śniadanie.

 Po chwili dołączyła do mnie ciocia. Kiedy wszystko było już gotowe poszłam obudzić mojego małego szkraba. Pomogłam mu się ubrać a następnie zabrałam do kuchni na śniadanie. Po śniadaniu zawiozłam Oskara do przedszkola a ja udałam się do klubu. Dziś czekała mnie sesja zdjęciowa ze wszystkimi zawodnikami i sztabem szkoleniowym. Kiedy weszłam na halę siatkarze już rozpoczęli swój trening. Przywitałam się ze sztabem a następnie ruszyłam przygotować gabinet do sesji. Najpierw robiłam zdjęcia sztabowi a następnie do mojego gabinetu zaczęli po kolei schodzić się siatkarze. Jako ostatni pojawił się Bartek. Przywitał się ze mną buziakiem w policzek a następnie wzięliśmy się za robienie zdjęć (tzn. ja robiłam zdjęcia a Kurek pozował).
- Rozmawiałem z prezesem na temat moich lekcji włoskiego i okazało się, że mają dla mnie nauczyciela więc chyba nie będę potrzebował twojej pomocy - powiedział kiedy skończyliśmy.
- A ja nawet wiem kto będzie twoim nauczycielem - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Tak a kto?
- Prezes poprosił mnie o to, bo jak się dowiedział, że się znamy to stwierdził, że szybko się nauczysz włoskiego. 
- W takim razie kiedy zaczynamy?
- Powiedz kiedy Ci pasuję a ja się dostosuję z czasem.
- No to może o 18 u mnie?
- Nie ma sprawy.
- To do zobaczenia wieczorem u mnie - powiedział i wyszedł.

Bartek 
Jestem w tym obcym mieście od kilku dni a już zdążyłem się przyzwyczaić. Nie tylko do tego miasta ale także do codziennych spotkań z Majką. Mimo upływu tych czterech lat ona się w ogóle nie zmieniła wciąż jest tą samą piękną dziewczyną, którą kochałem ponad wszystko. Coraz częściej łapię się na tym, że nie mogę przestać o niej myśleć. Boję się, że zaczynam znów się w niej zakochiwać. A może tak naprawdę nigdy nie przestałem jej kochać? Wtedy kiedy przyszła do mnie i powiedziała, że nie możemy być już razem moje życie straciło sens. Powiedziała, że chce wyjechać studiować a związek na odległość i tak nie miałby sensu. Nigdy nie zrozumiem jej decyzji, przecież mogliśmy chociaż spróbować? A teraz kiedy znów widujemy się każdego dnia moje uczucia zaczęły wracać. Jej synek jest tak bardzo podobny do niej, że od razu go polubiłem. Może kiedyś jeszcze uda nam się stworzyć rodzinę? Z takimi przemyśleniami dotarłem do swojego mieszkania, które postanowiłem trochę ogarnąć przed przyjściem Mai.

Maja
- Cześć Oli - odebrałam telefon kiedy zobaczyłam na ekranie komórki zdjęcie mojej przyjaciółki.
- Hej Majuś. Właśnie wróciłam z Rzymu i chciałam zapytać kiedy możemy się spotkać? 
- No dziś to już nie dam rady bo ciotki nie ma i muszę z Małym siedzieć a potem idę do Bartka.
- Co! Ty mi chyba nie chcesz powiedzieć, że do Bartka Kurka.
- Na tak do niego a co w tym takiego złego?
- Przecież to twój były.
- Wiem o tym ale my się tylko przyjaźnimy, a po drugie to dostałam polecenie od prezesa Lube, że mam go nauczyć włoskiego.
- No dobra powiedzmy, że Ci wierzę. To kiedy się spotykamy?
- Może być jutro o 15 w kawiarni na starym mieście ok?
- Mi pasuję, to do zobaczenia jutro Majuś. 
- Do zobaczenia Oli - powiedziałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę na komórce.
Przez następne trzy godziny byłam zajęta czytaniem książki a potem pojechałam odebrać Oskara z przedszkola. Po powrocie zjedliśmy razem obiad a następnie zaczęłam się zbierać do Bartka. Powiedziałam cioci żeby nie czekała na mnie z kolacją bo nie wiem ile nam się zejdzie i żeby położyła Małego spać. Postanowiłam, że do siatkarza przejdę się pieszo. Po 20 minutach byłam już na miejscu.
- Witaj - powiedział otwierając przede mną drzwi.
- Cześć.
- Zapraszam do salonu a ja skoczę po coś do picia - powiedział a po chwili wrócił z tacą na, której był dzbanek soku, dwie szklanki i czekoladowe ciasteczka, które uwielbiałam. 
Najpierw trochę porozmawialiśmy o tym jak podobają się Bartkowi Włoch a następnie wzięliśmy się za pierwszą lekcję języka włoskiego. Na początku nie mogłam powstrzymać śmiechu kiedy przyjmujący nieudolnie próbował powtarzać za mną nowe słowa ale z każdym kolejnym wychodziło mu to coraz lepiej. Po dwóch godzinach stwierdziłam, że na dziś wystarczy i zaczęłam się zbierać.
- Czekaj na mnie - powiedział Kurek kiedy zakładałam buty.
- Wychodzisz gdzieś jeszcze? - zapytałam.
- Chyba nie myślałaś, że puszczę Cię samą o tej porze tym bardziej, że jest ciemno.
- Ale ja już nie raz wracałam sam do domu.
- Tym razem ja Cię odprowadzę.
- Ty zawsze musisz postawić na swoim?
- Zawsze - odpowiedział i zamknął drzwi na klucz.
- A co jak potem nie trafisz do domu? - zapytałam śmiejąc się ponieważ przypomniała mi się sytuacja jak to siatkarz zadzwonił do mnie prosząc żebym go odnalazła.
- Jak możesz się ze mnie śmiać? Byłem wtedy przerażony nie wiedziałem gdzie jestem. Teraz na szczęście drogę do twojego domu znam już na pamięć - powiedział posyłając mi szeroki uśmiech. 
Całą drogę pokonaliśmy rozmawiając.
- Dziękuję za odprowadzenie i do zobaczenia jutro - powiedziałam kiedy staliśmy pod bramą.
- Polecam się na przyszłość, do zobaczenia - cmoknął mój policzek i ruszył z powrotem do siebie.

8 października
Z samego rana ubrana i po śniadaniu udałam się do klubu ponieważ dziś mieli wszyscy wstawić się wcześniej. 

Na szczęście ciocia mogła odprowadzić Oskara do przedszkola bo w innym wypadku bym się w życiu nie wyrobiła na czas.
- Dzień dobry - przywitałam się ze wszystkimi ( oczywiście po włosku). 
- Cześć - koło mnie pojawił się nie kto inny jak polski siatkarz, który powitał mnie buziakiem.
- Cześć - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech.
- Przypominam wszystkim zebranym, że o godzinie 20:00 spotykamy się wszyscy na bankiecie w restauracji "Italia" - ogłosił prezes klubu.
Po chwili podszedł do mnie Michele Baranowicz.
- Cześć - przywitał się.
- Cześć - odpowiedziałam.
- Mówiłem Ci już, że ślicznie wyglądasz? Zresztą co ja mówię ty zawsze ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję za komplement ale nie przesadzajmy co?
- Będziesz dziś na bankiecie?
- No jasne, że tak przecież ktoś musi robić zdjęcia - odpowiedziałam.
- W takim razie zaszczycisz mnie swoim towarzystwem i pozwolisz, że przyjadę po Ciebie? - zapytał a mnie lekko zatkało ponieważ zauważyłam, że całej rozmowie przysłuchuje się Bartek.
- Niestety ale dziś muszę Ci odmówić bo nie wiem czy się nie spóźnię - zaczęłam szukać wymówki.
- Szkoda mam nadzieję, że innym razem się uda - odpowiedział i poszedł na rozgrzewkę.
- Nie mówiłaś, że znasz się tak blisko z Michaelem - wypalił po chwili Kurek.
- Kto ci tak powiedział? To tylko znajomy, nikt więcej.
- Przepraszam nie powinienem się wtrącać - powiedziała a następnie dołączył do reszty rozciągających się zawodników.

Bartek
Jak naprawdę coś do niej czuję. Bo przecież gdyby tak nie było nie zareagowałbym w taki sposób na to, że Michael ją ewidentnie podrywał. Byłem zły na siebie, że naskoczyłem na Maję dlatego całą złość próbowałem wyładować na piłce i boisku. Na moje nieszczęście trener podzielił nas tak, że byłem w przeciwnej drużynie niż ten kretyn. Starałem się hamować nad swoimi emocjami ale nie zawsze mi to wychodziło i dlatego Baranowicz oberwał ode mnie kilka razy mocnym atakiem.

Serdecznie dziękuję za wszystkie miłe słowa i za tak dużą ilość wyświetleń. Nie spodziewałam się, że tak szybko zdobędę czytelników i, że w ogóle komuś spodoba się moja twórczość. 
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
Do usłyszenia w następną niedzielę
Klara

niedziela, 22 grudnia 2013

Dwa

Maja
6 października 2013r
Od samego rana siedziałam z Oskarem w ogrodzie (początek października we Włoszech jest ciepły). Właśnie bawiliśmy się na kocu kiedy zadzwonił mój telefon.
- Halo - odebrałam.
- Cześć Maja tu Bartek.
- Skąd ty masz mój numer? - zapytałam.
- Dostałem w klubie na wypadek gdybym potrzebował pomocy i właśnie jej potrzebuję.
- Co się stało?!
- Wyszedłem na zakupy i nie mam zielonego pojęcia gdzie jestem i jak wrócić do domu - powiedział a ja zaczęłam się śmiać.
- Gorzej niż z dzieckiem - zaśmiałam się - opisz miejsce gdzie jesteś.
- Jestem gdzieś na jakiś przedmieściach, same domy i trochę drzew.
- W którą stronę szedłeś kiedy wyszedłeś z domu?
- Cały czas prosto.
- Zostań tam gdzie stoisz i czekaj zaraz przyjdę do ciebie bo wydaje mi się, że jesteś na moim osiedlu - powiedziałam i rozłączyłam się.

Bartek
Sam nie wiem gdzie jestem, podobno na osiedlu Mai ale jeśli tak nie jest to co wtedy? 
- Następnym razem weź mapę zanim wyjdziesz z domu - usłyszałem za plecami głos Mai.
- Jejku jesteś aniołem - powiedziałem.
- Dobra dobra - zaśmiała się - nie mogłeś zapytać kogoś o drogę?
- Pytałem ale nikt nie znał angielskiego, a ja nie znam włoskiego.
- No to trzeba będzie Cię podszkolić.
- Naprawdę mogłabyś?
- No jak masz się gubić przy każdym wyjściu z domu to trochę cię pouczę - zaśmiała się.
- Dobra a teraz wiszę ci obiad za pomoc. Zapraszam do siebie bo przecież do sklepu dotarłem więc zakupy są.
- Ale zostawiłam Oskara z ciocią a ona zaraz wychodzi więc muszę wracać.
- No to najpierw idziemy po Małego a potem idziemy do mnie ok?
- Wiedzę, że nie odpuścisz?
- Niestety ale nie - powiedziałem i puściłem jej oczko.
Po chwili spaceru doszliśmy do domu Mai. Przebrała Małego a następnie ruszyliśmy w drogę do mojego mieszkania.
- Zapraszam - powiedziałem otwierając drzwi przed Mają i Oskarem.
- O widzę, że już się urządziłeś - stwierdziła wchodząc w głąb mieszkania z Małym.



- No można tak powiedzieć - uśmiechnąłem się.

Maja
Usiedliśmy z Oskarkiem na kanapie w salonie. Po chwili dołączył do nas Kurek, który zapytał:
- Oskar to jak pomożesz mi zrobić obiad?
- Taaaakkkk!!! - krzyknął mój syn i podbiegł do Bartka łapiąc go za rękę, ciągnąc w stronę kuchni.
- To może ja też wam pomogę?
- Nie ty sobie spokojnie posiedzisz a my się wszystkim zajmiemy - oznajmił siatkarz i przybił piątkę z dzieckiem.
Po 30 minutach poszłam zobaczyć co dzieje się w kurkowej kuchni, z której co chwila dochodziły mnie głośne śmiechy. Oparłam się o futrynę drzwi i przyglądałam się co pichcą panowie. W tej chwili przypomniały mi się wszystkie spędzone chwile w mieszkaniu przyjmującego jeszcze wtedy gdy mieszkaliśmy we Wrocławiu. Uświadomiłam sobie, że Bartosz wciąż był tym samym kochanym wielkoludem o cudownym uśmiechu i błękitnych oczach. Kiedy byliśmy parą do szczęścia była nam potrzebna tylko i wyłącznie obecność siebie nawzajem. W mojej głowie pojawiło się pytanie "Dlaczego ja wtedy wyjechałam, może teraz bylibyśmy szczęśliwym małżeństwem z gromadką dzieci?" z rozmyśleń wyrwał mnie głos Bartka:
- O czym tak myślisz?
- A o niczym co miałoby teraz większe znaczenie - odpowiedziałam.
- W takim razie siadaj do stołu zaraz podamy obiad.
Usiadłam przy stole a po chwili dołączyli do mnie przyjmujący z Oskarem, którzy przynieśli zrobione przez siebie spaghetti. Po skończonym obiedzie całą trójką wybraliśmy się na spacer ulicami Maceraty. Oskar cały czas nie odstępował Bartka na krok jak nie szedł trzymając jego i mojej ręki to siedział na plecach przyjmującego, któremu najwidoczniej to nie przeszkadzało. Do apartamentu siatkarza wróciliśmy ok. godziny 18.
- To może ja was odwiozę przecież zaczyna się ściemniać - powiedział Kurek.
- Nie no co ty damy sobie radę.
- Oj to żaden problem a przy okazji wypróbuje klubowe auto.
- No niech Ci będzie.
Przez całą drogę do mojej ciotki żadne z nas się nie odzywało nawet Mały siedział i nic nie mówił. Kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że mój syn usnął.
- Pozwól, że ja go zaniosę - powiedział Bartek kiedy chciałam wyjąć Małego z samochodu.
- Ale ja naprawdę dam sobie radę - zanim zdążyłam się obejrzeć a Kurek trzymał Oskara na rękach. Otworzyłam drzwi do domu ponieważ cioci nie było i zaprowadziłam Bartka do pokoju synka. Położył go na łóżku i powiedział: " Masz cudownego syna". Uśmiechnęła się tylko i tylko podążyłam za przyjmującym, który kierował się do wyjścia.
- Dziękuję za miłe popołudnie i za to, że mnie znalazłaś - powiedział.
- Nie to ja dziękuję za obiad.
- Do zobaczenia jutro w klubie - oznajmił i pocałował mnie w policzek.
- Do zobaczenia Bartek.

No i mamy dwójkę!  Dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa i za tak dużą liczbę wyświetleń. 
Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia składam Wam serdeczne życzenia dużo zdrowia, szczęścia, dużo prezentów i tego aby spełniły się wszystkie wasze marzenia:)
Pozdrawiam serdecznie, Klara.
Do usłyszenia w następną niedzielę.
WESOŁYCH ŚWIĄT

niedziela, 15 grudnia 2013

Jeden

Maja
5 października 2013r
Obudziłam się o godzinie 8:00, byłam mocno niewyspana. Całą noc nie mogłam spać, moje myśli krążył wokół jednej osoby. Dlaczego ja wtedy wyjechałam z Polski, może nadal bylibyśmy razem? - zadawałam sobie pytanie. Postanowiłam, zrobić śniadanie mojej ciotce i synkowi. Po około pół godziny później dołączyła do mnie ciocia a ja poszłam obudzić mojego małego szkraba. Kiedy weszłam do pokoju Oskara on już nie spał. 

- Skarbie co tutaj sam robisz? 
- Mamo czy ja mam tatusia? - zapytał a mnie aż zakuło w sercu. Wzięłam synka na ręce i mocno do siebie przytuliłam.
- Pewnie, że masz.
- A dlaczego nie odprowadza mnie do przedszkola?
- Dlatego, że twój tatuś pracuje i mieszka gdzieś indziej - odpowiedziałam małemu i pocałowałam go w czółko.
- A poznam go kiedyś?
- Nie wiem skarbie, nie wiem - powiedziałam a po moich policzkach popłynęły słone łzy. Oskar nie zadawał więcej pytań. Pomogłam mu się ubrać a następnie poszliśmy do kuchni zjeść śniadanie. Kiedy zjedliśmy Mały poszedł bawić się do swojego pokoju a ja siedziałam z ciocią w kuchni.
- Ciociu ja nie wiem co robić, dziś rano Oskar zapytał mnie o to czy ma tatę - powiedziałam i schowałam twarz w dłoniach.
- Maja musisz wiedzieć, że twój syn będzie zadawał coraz więcej takich trudnych pytań a ty musisz z tym sobie poradzić - odpowiedziała.
Trzy godziny później zaczęłam się szykować do wyjścia. Ubrałam się w sukienkę, zrobiłam lekki makijaż i spięłam włosy w koka.


Bartek
Całą noc myślałem o Mai. Minęło cztery lata od kiedy się rozstaliśmy. W zasadzie to nigdy nie zrozumiałem tej decyzji. Dlaczego wtedy postanowiła wyjechać. Późnej poznałem Natalię a potem wszystko się potoczyło strasznie szybko.
Ubrany w Ciemne spodnie i koszulę w kratę wyszedłem przed mój dom żeby poczekać na Maję.
- Cześć - przywitała się blondynka.
- Cześć - odpowiedziałem - ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję. To co idziemy. 
- Jasne. Prowadź.
Spacerowaliśmy już dwie godziny ulicami Maceraty cały czas rozmawiając i śmiejąc się. 

Maja
Właśnie usiedliśmy na jednej z ławek w parku kiedy podbiegł do nas Oskar.
- Mamo!!!
- Oskar co ty tu sam robisz? - powiedziałam zdenerwowana. 
- Przyszedłem z ciocią na lody i zobaczyłem Ciebie - odpowiedział Mały i usadowił się na moich kolanach. Widziałam na twarzy Kurka zdziwienie. Doszłam do wniosku, że później mu wszystko wyjaśnię.
- Jejku Oskar mówiłam żebyś sam nie szedł - powiedziała ciotka kiedy podbiegła do nas zdyszana - Dzień dobry - powiedziała do Bartka.
- Dzień dobry - odpowiedział przyjmujący, który ciągle był w niemałym szoku. 
- Ciociu poznaj Bartosza Kurka nowego siatkarza Lube, Bartek poznaj moją ciocię Jolantę. ( ciocia nie znała Bartka osobiście, znała go tylko z moich opowiadań )A to jest mój syn Oskar - powiedziałam - Ciociu to ty już idź do domu a ja zabiorę Oskara ze sobą.
- No dobrze ale wróćcie na kolację - zwróciła się do mnie i ruszyła przed siebie. Miedzy nami zapanowała cisza, którą przerwał Mały.
- Mamo a dlaczego ten pan jest taki duży - powiedział wskazując ręką Bartka. 
- Nie jestem pan, możesz mówić do mnie Bartek - odpowiedział siatkarz uśmiechając się do Oskarka.
- Bartek jest duży bo jest siatkarzem - oznajmiłam synowi.
- A ja też będę siatkarzem? - zapytał.
- Jeśli zechcesz to czemu nie.
- To chcę, a teraz choć idziemy na plac zabaw - powiedział zeskakują mi z kolan i ciągnąc mnie za rękę.
- Ale...
- Proszę.
- Chodź przecież Mały może się bawić a my porozmawiamy - oznajmił Bartek.
Po chwili Oskar już wariował na zjeżdżalniach a my z Kurkiem staliśmy przyglądając się mu.
- Nie mówiłaś, że masz męża - stwierdził przyjmujący.
- Bo nie mam. Jestem tylko ja i Oskar - odpowiedziałam.
- Ale jak to?
- Normalnie - powiedziałam. Widziałam, że ta informacja zdziwiła siatkarza bardziej niż to, że mam syna no ale cóż tak już było.
Po około godzinie rozeszliśmy się do domów ja z synem wróciliśmy do cioci a Bartek do siebie.

Oddaję w wasze ręce pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że pod nim również pojawią się komentarze tak jak było to pod prologiem. Cieszę się, że moje opowiadanie Wam się podoba i dziękuję za wszystkie miłe słowa pod poprzednim postem. Pozdrawiam Was serdecznie i do zobaczenia w następną niedzielę. 
Klara.

sobota, 14 grudnia 2013

Liebster Blog Award

Jejku tego to ja się nie spodziewałam. Nie dawno założyłam bloga a tu już nominacja.
Dziękuję za nią Panna A.

Pytania:
1. Od kiedy siatkówka?
Od bardzo dawna a tak dokładnie to od wygranych Mistrzostw Europy przez Reprezentację Polski w 2009r.
2. Kiedy założyłaś bloga?
Dokładnie tydzień temu;)
3. Co Cię nakłoniło do założenia bloga?
W zasadzie to sama nie wiem, po prostu stwierdziłam, że fajnie by było mieć swojego.
4. Ulubiony klub siatkarski?
Skra Bełchatów <3
5. Twoim marzeniem związanym z siatkówką jest...?
Nie powiem, bo się nie spełni ;)
6.Jakiego siatkarza/siatkarkę chciałabyś spotkać w swoim mieście?
Bartosz Kurek/ Katarzyna Skowrońska Dolata
7. Byłaś na jakimś meczu? Jeśli tak to jakim?
Na Lidze Światowej POLSKA - USA (05.07.13) w Katowickim Spodku. Oraz mecze Plus Ligi: Czarni Radom - Asseco Resovia Rzeszów (19.10.13) i Czarni Radom - Skra Bełchatów (02.11.13)
8. Co sądzisz na temat nowego trenera reprezentacji?
Sama nie wiem bo jak wiemy Antiga nie był jeszcze trenerem i będzie to jego debiut ale wiem, że trzymam za niego kciuki z całych sił.
9. Ulubiony siatkarz/ siatkarka?
Uwielbiam wszystkich siatkarzy ale jeśli mam mówić, który jest ulubiony to jest to Bartek Kurek a siatkarka to Katarzyna Skowrońska Dolata.
10. Co byś zrobiła gdybyś dowiedziała się, że twoim bratem jest siatkarz?
Nie ma pojęcia, pewnie starałabym się to zaakceptować.
11. Za co kochasz siatkówkę?
Za emocje, za łzy po wygranej jak i po przegranej, za polskich siatkarzy, za atmosferę na każdym meczu i oczywiście za "Igłą szyte".


Nominuje:
http://odzawszenazawsze.blogspot.com/
http://siatkowka-w-moim-zyciu.blogspot.com/
http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/
http://kissmelovevolleyball.blogspot.com/
http://strzepek-milosci.blogspot.com/
http://zycie-szczescie-wiecznosc.blogspot.com/
http://glupimaszczescie.blogspot.com/
http://sprzeczni.blogspot.com/
http://all-you-need-is-love-and-volleyball.blogspot.com/
http://siatkarski-zaklad.blogspot.com/
http://dont-fallinlovewithme.blogspot.com/

Pytania:
1. Od kiedy siatkówka?
2. Za co kochasz siatkówkę?
3. Ulubiony klub siatkarski?
4. Byłaś na jakimś meczu? Jeśli tak na jakim?
5. Co skłoniło Cię do założenia tego bloga?
6. Jak wpadłaś do napisania tego opowiadania?
7. Co sądzisz na temat Antigi jako trenera reprezentacji?
8. Jakieś sporty oprócz siatkówki?
9. Ulubiony siatkarz?
10. Ulubiony siatkarz z zagranicy?
11. Masz zdjęcia z jakimiś siatkarzami? Jeśli tak to z jakimi?

Jeszcze raz dziękuje za nominację. Pozdrawiam Klara!


niedziela, 8 grudnia 2013

Prolog

Bartek
Jak ona mogła mi to zrobić, bezwzględnie wykorzystywała, była ze mną tylko ze względu na sławę i pieniądze. W jednej chwili moja miłość do niej zmieniła się w nienawiść. Kazałem jej się wnosić z mojego mieszkania i życia.
Tydzień później
4 października 2013r
Właśnie siedzę na lotnisku i czekam na samolot do Maceraty. Lecę do Włoch z nadzieją na dobrą grę w nowym klubie i na to, że pobyt tam pozwoli zapomnieć mi o Natalii. Po trzech godzinach podróży jestem już w Maceracie w mieście, w którym mam nadzieją nauczę się czegoś nowego. Nie tylko w siatkówce ale także w życiu.
- Dzień dobry - usłyszałem za swoimi plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem JĄ.
- Maja?
- Cześć Bartek - odpowiedziała.
- Co ty tu robisz?
- Mam Cię odebrać z lotniska i przywieść do klubu.
- Ale jak to? Nie rozumiem.
- Pracuję jako fotograf w Lube a z racji tego, że jestem polką prezes doszedł do wniosku, że najlepiej będzie jak ja zawiozę Cię do niego.
- W takim razie jedźmy - powiedziałem i ruszyłem z moimi walizkami za Mają w stronę parkingu gdzie zaparkowany był jej samochód.



Maja

Od kilku miesięcy wiedziałam, że przyjdzie dzień kiedy Bartek przyleci do Maceraty i kiedy to będę musiała stanąć z nim twarzą w twarz. Gdy go zobaczyłam to wszystko wróciło. Wróciły wspomnienia naszych wspólnych chwil, spacerów, wypadów do kina, romantycznych wieczorów. Jechaliśmy w milczeniu kiedy Kurek zapytał:
- Długo mieszkasz we Włoszech?
- W zasadzie to już cztery lata - odpowiedziałam.
- Czyli wyjechałaś wtedy gdy zer....... - urwał.
- Tak to prawda przyjechałam tu zaraz po tym jak zakończyliśmy nasz związek, najpierw miał być to czas do póki nie skończę studiów ale potem stało się jak się stało i zeszło mi już cztery lata.
Po 15 min. byliśmy pod siedzibą klubu. Weszliśmy do gabinetu prezesa, w który przywitali nas prezes oraz trener siatkarzy Lube. Panowie przekazali Bartkowi wszystkie sprawy dotyczące jego gry a następnie trener poszedł oprowadzić przyjmującego po hali. Ja zostałam jeszcze chwilkę porozmawiać z prezesem, który poprosił mnie o to żebym pomogła Kurkowi zaklimatyzować się w Maceracie. Po wyjściu z gabinetu udałam się poszukać siatkarza, którego miałam podwieźć do klubowego mieszkania. Będąc w drodze do apartamentu przyjmującego zapowiedziałam mu, że jutro o 13:00 ma być gotowy na zwiedzanie Maceraty. Z jego miny wywnioskowałam, że ucieszyła go ta informacja.
- Już jesteśmy - powiedziałam.
- Dziękuję za pomoc i od zobaczenia jutro - odpowiedział i szeroko się do mnie uśmiechnął.
- Do zobaczenia.

Witam Was na moim pierwszym blogu. Mam nadzieję, że spodoba Wam się to opowiadanie, które jak już pewnie wiecie będzie o Kurku. Zachęcam do czytania. Jeżeli możecie zostawiajcie komentarze żebym mogła zobaczyć czy wogóle ktoś zamierza czytać to opowiadanie. Nowe rozdziały będą pojawiały się co niedzielę. Pozdrawiam Was serdecznie Klara.

sobota, 7 grudnia 2013

Zaczynamy!!!

Witajcie!!! Witam Was na moim pierwszym blogu. Będzie on poświęcony siatkówce a konkretnie będzie to opowiadanie o Bartku Kurku. Zachęcam do czytania. 
Prolog pojawi się 08.12.13
Pozdrawiam serdecznie Klara.