niedziela, 22 grudnia 2013

Dwa

Maja
6 października 2013r
Od samego rana siedziałam z Oskarem w ogrodzie (początek października we Włoszech jest ciepły). Właśnie bawiliśmy się na kocu kiedy zadzwonił mój telefon.
- Halo - odebrałam.
- Cześć Maja tu Bartek.
- Skąd ty masz mój numer? - zapytałam.
- Dostałem w klubie na wypadek gdybym potrzebował pomocy i właśnie jej potrzebuję.
- Co się stało?!
- Wyszedłem na zakupy i nie mam zielonego pojęcia gdzie jestem i jak wrócić do domu - powiedział a ja zaczęłam się śmiać.
- Gorzej niż z dzieckiem - zaśmiałam się - opisz miejsce gdzie jesteś.
- Jestem gdzieś na jakiś przedmieściach, same domy i trochę drzew.
- W którą stronę szedłeś kiedy wyszedłeś z domu?
- Cały czas prosto.
- Zostań tam gdzie stoisz i czekaj zaraz przyjdę do ciebie bo wydaje mi się, że jesteś na moim osiedlu - powiedziałam i rozłączyłam się.

Bartek
Sam nie wiem gdzie jestem, podobno na osiedlu Mai ale jeśli tak nie jest to co wtedy? 
- Następnym razem weź mapę zanim wyjdziesz z domu - usłyszałem za plecami głos Mai.
- Jejku jesteś aniołem - powiedziałem.
- Dobra dobra - zaśmiała się - nie mogłeś zapytać kogoś o drogę?
- Pytałem ale nikt nie znał angielskiego, a ja nie znam włoskiego.
- No to trzeba będzie Cię podszkolić.
- Naprawdę mogłabyś?
- No jak masz się gubić przy każdym wyjściu z domu to trochę cię pouczę - zaśmiała się.
- Dobra a teraz wiszę ci obiad za pomoc. Zapraszam do siebie bo przecież do sklepu dotarłem więc zakupy są.
- Ale zostawiłam Oskara z ciocią a ona zaraz wychodzi więc muszę wracać.
- No to najpierw idziemy po Małego a potem idziemy do mnie ok?
- Wiedzę, że nie odpuścisz?
- Niestety ale nie - powiedziałem i puściłem jej oczko.
Po chwili spaceru doszliśmy do domu Mai. Przebrała Małego a następnie ruszyliśmy w drogę do mojego mieszkania.
- Zapraszam - powiedziałem otwierając drzwi przed Mają i Oskarem.
- O widzę, że już się urządziłeś - stwierdziła wchodząc w głąb mieszkania z Małym.



- No można tak powiedzieć - uśmiechnąłem się.

Maja
Usiedliśmy z Oskarkiem na kanapie w salonie. Po chwili dołączył do nas Kurek, który zapytał:
- Oskar to jak pomożesz mi zrobić obiad?
- Taaaakkkk!!! - krzyknął mój syn i podbiegł do Bartka łapiąc go za rękę, ciągnąc w stronę kuchni.
- To może ja też wam pomogę?
- Nie ty sobie spokojnie posiedzisz a my się wszystkim zajmiemy - oznajmił siatkarz i przybił piątkę z dzieckiem.
Po 30 minutach poszłam zobaczyć co dzieje się w kurkowej kuchni, z której co chwila dochodziły mnie głośne śmiechy. Oparłam się o futrynę drzwi i przyglądałam się co pichcą panowie. W tej chwili przypomniały mi się wszystkie spędzone chwile w mieszkaniu przyjmującego jeszcze wtedy gdy mieszkaliśmy we Wrocławiu. Uświadomiłam sobie, że Bartosz wciąż był tym samym kochanym wielkoludem o cudownym uśmiechu i błękitnych oczach. Kiedy byliśmy parą do szczęścia była nam potrzebna tylko i wyłącznie obecność siebie nawzajem. W mojej głowie pojawiło się pytanie "Dlaczego ja wtedy wyjechałam, może teraz bylibyśmy szczęśliwym małżeństwem z gromadką dzieci?" z rozmyśleń wyrwał mnie głos Bartka:
- O czym tak myślisz?
- A o niczym co miałoby teraz większe znaczenie - odpowiedziałam.
- W takim razie siadaj do stołu zaraz podamy obiad.
Usiadłam przy stole a po chwili dołączyli do mnie przyjmujący z Oskarem, którzy przynieśli zrobione przez siebie spaghetti. Po skończonym obiedzie całą trójką wybraliśmy się na spacer ulicami Maceraty. Oskar cały czas nie odstępował Bartka na krok jak nie szedł trzymając jego i mojej ręki to siedział na plecach przyjmującego, któremu najwidoczniej to nie przeszkadzało. Do apartamentu siatkarza wróciliśmy ok. godziny 18.
- To może ja was odwiozę przecież zaczyna się ściemniać - powiedział Kurek.
- Nie no co ty damy sobie radę.
- Oj to żaden problem a przy okazji wypróbuje klubowe auto.
- No niech Ci będzie.
Przez całą drogę do mojej ciotki żadne z nas się nie odzywało nawet Mały siedział i nic nie mówił. Kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że mój syn usnął.
- Pozwól, że ja go zaniosę - powiedział Bartek kiedy chciałam wyjąć Małego z samochodu.
- Ale ja naprawdę dam sobie radę - zanim zdążyłam się obejrzeć a Kurek trzymał Oskara na rękach. Otworzyłam drzwi do domu ponieważ cioci nie było i zaprowadziłam Bartka do pokoju synka. Położył go na łóżku i powiedział: " Masz cudownego syna". Uśmiechnęła się tylko i tylko podążyłam za przyjmującym, który kierował się do wyjścia.
- Dziękuję za miłe popołudnie i za to, że mnie znalazłaś - powiedział.
- Nie to ja dziękuję za obiad.
- Do zobaczenia jutro w klubie - oznajmił i pocałował mnie w policzek.
- Do zobaczenia Bartek.

No i mamy dwójkę!  Dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa i za tak dużą liczbę wyświetleń. 
Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia składam Wam serdeczne życzenia dużo zdrowia, szczęścia, dużo prezentów i tego aby spełniły się wszystkie wasze marzenia:)
Pozdrawiam serdecznie, Klara.
Do usłyszenia w następną niedzielę.
WESOŁYCH ŚWIĄT

17 komentarzy:

  1. Cudny rozdział <3 Jak narazie relacje Majki i Bartka idą w dobrym kierunku, więc mam nadzieję, że to kwestia czasu kiedu zdecydują się na danie sobie drugiej szansy ;) No ale nie chcę wybiegać za bardzo w przyszłość, bo co się ma stać to się stanie, więc czekam na kolejny! :) Również życzę wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego Roku! ;* Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy jak się to wszystko dalej potoczy :D Pozdrawiam

      Usuń
  2. Świetny rozdział! :D Maja i Bartek jak narazie widać przyjaźnią się, siatkarz polubił Oskara, i on jego też ;) Mam nadzieję, że niedługo 'zrodzi się' między nimi coś więcej niż tylko przyjaźń ;d

    Pzdr :3 moje-marzenie-na-emirates-stadium.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No i ładnie! Gratuluję. Co do życzeń, wzajemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział. Wątek Majki i Bartka mnie zaciekawia :) Saikarskich i Wesołych Świąt <3 Do następnego rozdziału. Pozdrowionka Oliii ;33

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeejku, świetnie piszesz! *.*
    Świetny rozdział, z niecierpliwością czekam na kolejny ^^
    Wesoołych <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział!!
    Tobie także życzę Wesołych Świąt :)
    Zapraszam także do siebie
    http://pamietaszmnie.blog.pl/
    Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny! Podoba mi się bardzo, ale jestem bardzo ciekawa dlaczego Maja nie chce się przyznać, że Oskar jest jego dzieckiem. Z niecierpliwościa czekam na następny. <3
    Zapraszam w między czasie do siebie i liczę na chociaż mały komentarzyk ;*
    http://jedyniecomogeciobiecac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czy Bartek jest ojcem Oskara to jeszcze nie wiadomo. Ale na pewno niedługo się przekonamy:D

      Usuń
  8. Super się zaczyna :) Ciekawe czy Bartek domyśla się, że Oskar to jego syn ;) Czekam niecierpliwie na kolejną część :)
    zapraszam na mój pierwszy blog z opowiadaniem o Zibim Bartmanie! :)
    http://tylko-ty-kochanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że Ci się podoba:)

      Usuń
  9. Cudo *.*
    Bartek taki kochany ;)
    Jestem wręcz przekonana, że Oskar jest jego synem... Ale mogę się mylić...
    Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów :]
    Pozdrawiam i również życzę wesołych świąt :*

    OdpowiedzUsuń