sobota, 29 marca 2014

Osiemnaście

Bartek 
Kiedy rano obudziłem się znów wiedziałem jak to jest mieć przy sobie kobietę swojego życia. Teraz wiem co tak naprawdę znaczy być szczęśliwym. Mam przy sobie najcudowniejszą kobietę na świecie, cudownego synka i kolejne dziecko w drodze. Leżałem tak przez chwilę patrząc na Maję i myśląc o tym jak będzie wyglądało nasze życie za kilka lat. Jak najciszej tylko umiałem wyszedłem z sypialni i udałem się do kuchni aby zrobić śniadanie. Stwierdziłem, że usmażę naleśniki, które uwielbia Oskar. Nie minęło nawet 10 minut kiedy dołączył do mnie właśnie Mały. Ja zająłem się smażeniem a Oskarek siedział na krześle i przyglądał się temu co robię. Kiedy skończyłem wziąłem Małego na ręce i już miałem iść z nim do Majki kiedy powiedział:
- Bardzo Cię kocham tatusiu - przytuliłem go do siebie a po moich policzkach spłynęła pojedyncza łza.
- Ja Ciebie też maluchu. A teraz chodź idziemy obudzić mamę.

Maja
Obudził mnie pocałunek w policzek a w zasadzie to dwa policzki. Zaśmiałam się otwierając oczy i co zobaczyłam... dwóch najważniejszych facetów w moim życiu.
- Mamo chodź bo tata zrobił śniadanie - powiedział Oskar i pobiegł do kuchni.
- Widzisz nie masz wyjścia musisz już wstać - oznajmił Bartek całując mnie w usta.
- No powiedzmy, że po takiej pobudce to chyba nie mam wyjścia - zaśmiałam się i wstałam z łóżka.
- Jestem największym farciarzem tego świata - stwierdził patrząc w okno Kurek.
- Dlaczego?
- Bo mam Ciebie i Małego a także to maleńkie ziarenko - powiedział kładąc dłoń na moim brzuchu. Uśmiechnęłam się tylko nic nie mówiąc.
- Mamo, tato!!! Chodźcie już - usłyszeliśmy z kuchni krzyk NASZEGO syna.
Po wspólnie zjedzonym śniadaniu usiedliśmy z Bartkiem na kanapie oglądając telewizję a Oskar bawił się zabawkami w pokoju, który aktualnie należał do niego.
- Maja bo ja mam dla was niespodziankę - zaczął Bartek. Posłałam mu pytające spojrzenie. - Idziemy dziś na obiad do moich rodziców.
- Ale jak to?
- Rodzice i Kuba chcą poznać wreszcie Oskara, bo ciebie przecież już znają - powiedział całując mnie w policzek.
- Boję się.
- Ale czego. Przecież z moją rodziną zawsze miałaś dobry kontakt, wszyscy Cię lubili więc nie ma się czego bać.
- A co jeśli oni mi nie wybaczyli tego, że wtedy Cię zostawiłam i tego, że ukrywałam, że masz syna.
- Posłuchaj, rozmawiałem już z nimi i oni wszystko już wiedzą, wiedzą dlaczego wtedy wyjechałaś i dlaczego nie powiedziałaś mi o ciąży.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale - pocałował mnie w głowę - a przy okazji powiemy im, że za kilka miesięcy zostaną dziadkami po raz drugi - zaśmiał się.
O godzinie 12 zaczęłam się szykować do wyjścia na obiad do rodziców Bartka ponieważ mieliśmy być u nich na 13. Na dworze było bardzo ciepło dlatego też ubrałam się tak, zrobiłam lekki makijaż i podkręciłam włosy. 

Kiedy ja robiłam ostatnie poprawki co do mojego wyglądu Bartek był z Oskarem w łazience, w zasadzie to sama nie wiem co oni tam tak długo robili no ale cóż Kurek stwierdził, że muszą coś tam zrobić. Stałam i czekałam na nich przy drzwiach a kiedy wyszli zobaczyłam, że... obaj wyglądali niemal identycznie. Mieli na sobie ciemne, krótkie spodenki, białe koszule i jasne trampki na nogach a ich włosy były ułożone na tzw. "jerzyka". Zaczęłam się śmiać. Po Bartku można było spodziewać się wszystkiego ale, że wymyśli coś takiego?
- Z czego się tak śmiejesz? - zapytał siatkarz.
- Z tego jak wyglądacie - powiedziałam cały czas się śmiejąc.
Po tym jak już opanowałam swój śmiech zeszliśmy parking gdzie zaparkowany był samochód Bartka. Nie minęło pół godziny a już byliśmy przed rodzinnym domem Kurka. Kiedy wysiedliśmy z samochodu ręce zaczęły mi się trząść. Bartek chyba to zauważył bo wziął mnie za jedną rękę ponieważ na drugiej trzymał Oskara i szepną do ucha "będzie dobrze". Zadzwoniliśmy dzwonkiem a po chwili otworzyła nam pani Iwona czyli mama Bartka.
- O już jesteście, wchodźcie dzieci - zaprosiła nas do środka. Kiedy znaleźliśmy się w salonie gdzie byli również pan Adam (tata Bartka) i jego brat - Kuba, odezwał się Bartek.
- Mamo, tato, Kuba Maję już znacie dlatego poznajcie Oskara naszego syna - oznajmił obejmując mnie ramieniem.
- Cześć - powiedział Kuba podając rękę naszemu synowi. Mały chyba się trochę zawstydził bo zaraz wskoczył z powrotem na ręce ojca.
- Wiesz co Oskar ta pani i ten pan to twoi dziadkowie wiesz - zaczął Bartek mówić do Małego aby go trochę rozluźnić.
- To ja mam dwie babcie i dziadków? - zapytał zaciekawiony chłopiec.
- Tak skarbie masz dwie babcie i dwóch dziadków - odpowiedziałam.
- Ale fajnie - ucieszył się i zeszedł z rąk Bartka ostrożnie podchodząc do swoich "nowych" dziadków. 
- Cześć Oskar - powiedzieli rodzice Bartka do Małego.
- Dzień dobry - odpowiedział.
- Bartek a mogę zabrać Oskara do mnie do pokoju żeby się z nim pobawić? - zapytał Kuba.
- Jeśli Oskar chce to jasne, że możesz - odpowiedział mu starszy z braci Kurków.
- Chodź Mały - powiedział Kuba biorąc naszego syna za rękę i prowadząc do swojego pokoju. 
- To może my usiądziemy - zaproponował pan Adam kiedy Oskar i Kuba wyszli z salonu. 
Usiedliśmy z Bartkiem na kanapie a rodzice siatkarza na fotelach. 
- Ja chciałam państwa za wszystko przeprosić - zaczęłam.
- Ale Maju ty nie masz nas za co przepraszać, dobrze wiemy co się wtedy stało i nie mamy do Ciebie o to żalu - stwierdziła pani Iwona z uśmiechem.
- Dziękuję.
- Posłuchajcie bo my mamy wam jeszcze coś do powiedzenia - oznajmił Bartek - bo za kilka miesięcy zostaniecie znowu dziadkami!
Rodzice mojego chłopaka strasznie się ucieszyli z tego powodu i powiedzieli, że będą nas wspierać we wszystkich naszych decyzjach a także będą nam pomagać jak tylko będą mogli. Po wspólnie zjedzonym obiedzie panowie wyszli na spacer a ja z mamą Bartka zajęłyśmy się sprzątaniem. Pani Iwona powiedziała, że strasznie się cieszy, że znów jesteśmy i, że jesteśmy szczęśliwi. Po jakiś dwóch godzinach naszej rozmowy do domu wrócili mężczyźni a my z Bartkiem i Oskarem, który już polubił swoich dziadków i wujka postanowiliśmy wracać do naszego mieszkania. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi a potem wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy. 
Następnego dnia rano kiedy się obudziłam koło mnie nie było Bartka, zobaczyłam tylko leżąca obok kartkę, na której pisało:
" Mam coś ważnego do załatwienia, nie martw się. Wrócę po południu."
"Kocham Was Bartek"
Ciekawe co tak ważnego miał do załatwienia - pomyślałam. Ubrałam się i wyszłam do kuchni zrobić coś na śniadanie dla mnie i dla syna. 

Po wspólnie zjedzonym śniadaniu stwierdziła, że skoro Kurek wróci dopiero po południ wybiorę się z Małym na spacer. Oczywiście nie obeszło się bez tego żeby wstąpić na lody i na plac zabaw dlatego też do domu wróciliśmy jakoś po 15. Zjedliśmy obiad a potem usiedliśmy w salonie oglądając bajkę. Po chwili zadzwonił mój telefon.
- Cześć mamo - przywitałam się.
- Część córuś. Mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia - zaśmiała się.
- W takim razie słucham?
- Za godzinkę tata wpadnie do was po Małego i zabierze go do nas na całą noc.
- Coś się stało? - zapytałam zdziwiona propozycją.
- Nie dlaczego tak sądzisz? Chcemy po prostu pobyć trochę z wnukiem a przy okazji w z Bartkiem spędzicie trochę czasu razem.
- No dobrze skoro tak bardzo nalegasz, to niech wam będzie. Spakuję Małego i możecie go zabierać.
- Świetnie! Tata przyjedzie po niego za godzinę. Pa.
- Pa.
Zajęłam się pakowaniem Oskara a nim się obejrzałam przyjechał po niego tata i zabrał go do mojego rodzinnego domu. Po tym jak tata i Mały wyszli wrócił Bartek.
- Cześć skarbie - przywitał się składając pocałunek na moich ustach.
- Hej. Gdzie ty się podziewałeś cały dzień?
- Miałem parę spraw do załatwienia. A gdzie Oskar?
- Rodzice zabrali go na całą noc.
- O to widzę, że zostaliśmy sami - stwierdził całując mnie ponownie.
- No tak wyszło.
- W takim razie o 20 wychodzimy, muszę ci coś pokazać.
- Ale gdzie?
- Niespodzianka.
- To przynajmniej mi powiedz jak mam się ubrać.
- Możesz założyć jakąś sukienkę - powiedział puszczając mi oczko.
- Oh Kurek ty mnie wykończysz.
- I tak mnie kochasz.

I jak Wam się podoba? Mam nadzieję, że nadal będziecie czytać to coś powyżej? Dziękuję za ponad 29000 wyświetleń! Na kolejny zapraszam za tydzień :)
Pozdrawiam Klara :*
Zapraszam także na bloga, który wystartuje zaraz po zakończeniu tego "Jedna chwila wywraca świat o 180 stopni..."

sobota, 22 marca 2014

Siedemnaście

Maja
Kiedy Bartek poszedł po świętować z resztą reprezentacji ja poszłam wziąć kąpiel po ciężkim dniu. Przebrałam się w piżamę a następnie wyszłam na balkon, który był w pokoju. Widok był niesamowity. Stałam tak patrząc na to co dzieję się na zewnątrz kiedy poczułam czyjąś dłonie oplatające mnie od tyłu. Wtuliłam się w Bartka jeszcze bardziej nic się nie odzywając.
- Masz szczęście, że noc jest ciepła bo już byś tu nie stała - zaśmiał się całując mnie w głowę.
- A to dlaczego? - zapytałam.
- Jesteś w ciąży i nie możesz się rozchorować bo to niewskazane.
- Dziękuję - powiedziałam odwracając się do niego przodem.
- Za co?
- Za to, że jesteś i za to, że mi wybaczyłeś.
- Nie mogłem inaczej postąpić przecież wiesz jak bardzo was kocham, nie mógłbym bez was wytrzymać.
- My Ciebie też.
- Maja, a który to miesiąc? - zapytał kładąc swoją dłoń na moim brzuchu.
- Początek trzeciego - odpowiedziałam kładąc swoją dłoń na jego.
- Tak bardzo się cieszę.
- Ja też. A Bartek jutro wracacie do Polski?
- Tak reszta wraca ale ja nie - powiedział z uśmiechem.
- Ale jak to?
- Przecież ktoś musi Ci pomóc spakować wszystkie wasze rzeczy do Polski i dlatego poprosiłem trenera o zgodę abym mógł zostać.
- Dziękuję ale powinieneś wracać razem z resztą przecież będziecie mieć powitanie.
- Dadzą sobie radę beze mnie - stwierdził - a ja nie pozwolę, żebyś dźwigała te wszystkie wasze walizki do samolotu.
- Ty naprawdę zawsze stawiasz na swoim - zaśmiałam się.
- Zawsze a teraz chodźmy spać przyda nam się odpoczynek.
Położyliśmy się z Bartkiem na łóżku. Ja po jednej stronie a siatkarz po drugiej tak aby nasz syn spał w środku. Zasnęłam jako najszczęśliwsza kobieta na świecie.

Bartek
21 lipca 2014r
Jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Mam koło siebie kobietę mojego życia, cudownego syna i kolejne dziecko w drodze. Czego można chcieć więcej? Niczego, no może jednego - domu na obrzeżach Rzeszowa, który już jest w trakcie prac wykończeniowych ale na razie nic nie powiem o nim Mai. To będzie niespodzianka. Do póki nie skończy się sezon reprezentacyjny zamieszamy we trójkę w moim mieszkaniu we Wrocławiu. Rano obudził mnie nie kto inny jak Mały. Jak najciszej jak tylko się dało ubrałem się a potem pomogłem w tym samym synowi. Nie budząc Majki wyszliśmy z pokoju. Zeszliśmy do holu gdzie była już cała reprezentacja, która zbierała się na lotnisko. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi a następnie ruszyłem z dzieckiem z powrotem do naszego pokoju.

Maja
Kiedy się obudziłam spostrzegłam, że nie ma koło mnie ani Oskara ani Bartek. Pewnie poszli pożegnać się z resztą - pomyślałam. Ubrałam się, spięłam włosy a następnie wziśłam się za pakowanie reszty naszych rzeczy do walizki. 

Po chwili do pokoju weszli najważniejsi panowie w moim życiu. Przywitałam się z nim a następnie całą trójką zeszliśmy na śniadanie. Po śniadaniu wróciliśmy po nasze rzeczy aby potem ruszyć w drogę powrotną do Maceraty. Bartek stwierdził, że to on poprowadzi dlatego też w trakcie jazdy mogłam trochę odpocząć ponieważ od rana źle się czułam. 
- Bartek a gdzie my będziemy mieszkać? - zapytałam.
- Do póki nie skończy się sezon reprezentacyjny będziemy mieszkać w moim mieszkaniu we Wrocławiu a jak zacznie się PlusLiga to przeprowadzimy się do Rzeszowa - odpowiedział z uśmiechem.
- Myślisz, że to dobry pomysł?
- Jasne, że tak. Chcę mieć was przy sobie o każdej porze dnia i nocy i nie przyjmuję sprzeciwu.
- Będę musiała znaleźć jakąś pracę.
- O nie, nie moja droga jesteś w ciąży i nie będziesz się przemęczać.
- Ale ja nie potrafię nic nie robić. 
- Jak urodzisz to wtedy pomyślimy nad jakimś zajęciem dla ciebie.
- Jesteś niemożliwy.
- Ja po prostu się martwię i dbam o moją ciężarną ukochaną - powiedział a ja zaczęłam się śmiać.
Po około pięciu godzinach drogi dotarliśmy po dom cioci Joli. Przywitaliśmy się z nią a następnie wszyscy zjedliśmy przygotowany przez nią obiad. Po skończonym posiłku Oskar poszedł się pobawić do ogrodu a ja z Bartkiem i ciocią usiedliśmy na tarasie.
- Ciociu bo my musimy Ci coś powiedzieć - zaczęłam - wracamy z Oskarem do Polski. 
- Maju przecież wiesz, że twoje szczęście jest dla mnie najważniejsze - powiedziała przytulając  mnie - gdzie będziecie mieszkać?
- Podpisałem kontrakt z Rzeszowem i chcę aby Maja i Mały zamieszkali tam ze mną - oznajmił Kurek.
- Cieszę się, że wreszcie będziecie szczęśliwi.
- Ciociu a może ty też powinnaś pomyśleć nad powrotem do Polski - stwierdziłam.
- Sama już nie wiem, za nim tu przyjechałaś myślałam nad tym a teraz to już przyzwyczaiłam się do tego miasta.
- Uważam, że powinnaś o tym pomyśleć.
- Nie rozmawiajmy o mnie, lepiej wy powiedźcie kiedy wyjeżdżacie? - zapytała ciocia.
- Za dwa dni - odpowiedział Bartek.
- A ciociu mam dla ciebie niespodziankę - zaczęłam - stwierdziłam, że zostawię Ci mój samochód żebyś wreszcie przestała jeździć taksówkami - zaśmiałam się.
- To miło z twojej strony i bardzo Ci dziękuję - pocałowała mój policzek.
Następnego dnia rano kiedy się ubrałam poszłam przygotować dla wszystkich śniadanie. Po posiłku ja i Bartek zaczęliśmy pakować wszystkie rzeczy moje i Oskara. Na szczęście nie było tego aż tak dużo jakby mogło się wydawać. Dzień zleciał bardzo szybko a ja myślałam już tylko o tym jak dalej będzie wyglądało nasz wspólne życie.
23 lipca już o godzinie 12:00 zjawiliśmy się na lotnisku, na które przywiozła nas ciocia. Obiecałyśmy sobie z ciocią, że będziemy często do siebie dzwonić i rozmawiać przez skaypa. Ciocia obiecała, że jeżeli będzie to możliwe to postara się przylecieć do polski jeszcze tej jesieni. Co jak co ale przez te cztery lata bardzo się ze sobą zżyłyśmy a ciocia stała się dla mnie drugą matką. Po pożegnaniu wsiedliśmy z Bartkiem i Oskarem do samolotu. Już po trzech godzinach wylądowaliśmy na wrocławskim lotnisku, z którego udaliśmy się prosto do mieszkania siatkarza. Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie jak najpierw rozpakujemy wszystkie rzeczy w mieszkaniu Bartka a dopiero potem pojedziemy do moich rodziców zrobić im niespodziankę z tego, ze wróciliśmy. Po tym jak rozpakowaliśmy wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy pojechaliśmy autem Kurka do mojego rodzinnego domu. Zadzwoniłam dzwonkiem a po chwili drzwi otworzyła mi mama.
- Jejku co wy tu robicie? - zapytała przytulając mnie, Oskara i Bartka - czemu nie zadzwoniłaś powiedzieć, że przyjeżdżacie? A w ogóle to gdzie macie walizki?
- Mamo spokojnie zaraz Ci wszystko wyjaśnimy.
Weszliśmy do salonu, w którym siedział mój tata.
- Ale niespodzianka - powiedział witając się z nami.
- No dobrze ale teraz mów o co chodzi - ponaglała mnie mama.
- Bo chodzi o to, że ja i Oskar zostajemy w Polsce - powiedziałam przytulając się do Kurka.
- Ale jak to? - zapytał tata.
- Póki co Maja i Mały zamieszkają ze mną w moim mieszkaniu tutaj we Wrocławiu a jak zacznie się sezon klubowy to przeprowadzimy się do Rzeszowa - oznajmił mój chłopak.
- Cieszymy się, że jesteście szczęśliwi i będziemy was wspierać - oznajmili moi rodzice.
Po dwóch godzinach wróciliśmy całą trójką do naszego mieszkania. Mówię naszego bo Bartek stwierdził, że wszystko co należy do niego należy też do mnie i do Oskara.

Oddaję w Wasze ręce kolejny już 17 rozdział te historii. Zachęcam Was do komentowania.
Na kolejny zapraszam w sobotę :)
Pozdrawiam Klara :*

P.S Zapraszam także na mój nowy projekt, który wystartuje zaraz po zakończeniu tego bloga.
"Jedna chwila wywraca świat o 180 stopni..."

sobota, 15 marca 2014

Szesnaście

Maja
Po długich namowach rodziców i cioci postanowiłam pojechać z Oskarem na turniej finałowy aby powiedzieć Kurkowi o tym, że spodziewam się jego dziecka. Powiem mu to nawet jeżeli miałabym zostać sama z dwójką dzieci. Po prostu chcę żeby to wiedział. Postanowiłam, że razem z Oskarem pojawimy się na mecz 19 lipca czyli półfinale z Brazylią. Nie odważyłam się założyć koszulki z numerem 6. Dlatego postawiłam na zastaw w barwach narodowych. 

Po prośbach Oskara, który nalegał aby ubrać koszulkę z napisem Kurek zgodziłam się. W hali panowała świetna atmosfera a na trybunach było mnóstwo biało-czerwonych szalików kibiców, którzy przyjechali dopingować swoich ulubieńców. Po dwu i pół godzinnym boju z Canarinios Polacy wygrali półfinał. Po skończonym meczu podeszłam z Małym do barierek. Kiedy chłopiec zobaczył Bartka pobiegł w jego stronę z krzykiem:
- Tataaaa!!!

Bartek
Wziąłem Oskara na ręce mocno go do siebie przytulając. Tak bardzo brakowało mi go przez te kilka tygodni. Nie postrzegam go już jako syna Mai ale jako syna mojego i Mai. Razem z synem podszedłem do stojącej przy barierkach dziewczyny.
- Cześć - powiedziała niepewnie.
- Hej.
- Przepraszam za Oskara ale nim się zorientowałam był już koło ciebie - oznajmiła z nikłym uśmiechem.
- Nic się nie stało - uśmiechnąłem się - Maja ja dużo myślałem i chcę Ci coś powiedzieć.
- Ja tobie też. Ale jeśli stwierdzisz, że nie ma żadnych szans dla nas nie będę nalegać.
- Posłuchaj mnie kocham Ciebie i Oskara. Jesteście dla mnie najważniejsi - powiedziałem stawiając syna na parkiecie.
- Bartek ja nie wiem co mam Ci powiedzieć.
- Chcę być przy was i chcę abyście wrócili ze mną do Polski na stałe.
- Ale jak to do Polski?
- Podpisałem kontrakt ze Asseco Resovią. Chcę abyście zamieszkali ze mną w Rzeszowie. Znajdziemy Ci pracę i wszystko się ułoży - stwierdziłem przytulając Majkę.
- Ja też muszę Ci coś powiedzieć - zaczęła - Bartek ja... jestem w ciąży.

Maja
Stał i patrzył na mnie przez chwilę aby w końcu wziąć mnie na ręce i zaczął ściskać.
- Kochanie nawet nie wiesz jak się cieszę - powiedział i namiętnie mnie pocałował.
- Kocham Cię.
- No to teraz nie masz już wyjścia wracasz ze mną do Polski - zaśmiał się całując mnie w policzek.
- No chyba nie mam wyjścia - stwierdziłam śmiejąc się - Bartek a co twoi rodzice na to?
- To dzięki nim zrozumiałem, że nie mogę was zostawić - powiedział - dobra a teraz koniec marudzenie, muszę was przedstawić chłopakom - oznajmił  biorąc Oskara na ręce i ciągnąc nas w kierunku naszej reprezentacji.
- Panowie muszę wam kogoś przedstawić! - oznajmił a wszystkie oczy skierowały się ku nam.
- To jest Maja moja dziewczyna, a to jest nasz cudowny synek, Oskar - przedstawił nas.
- Miło mi was poznać - powiedziałam z uśmiechem.
- Hej Maja - przytulił mnie nie kto inny jak Kuba Jarosz ( no tak przecież poznaliśmy się kiedy Bartek i Kuba grali razem w Zaksie).
- Cześć, miło Cię znowu widzieć - odwzajemniłam uścisk.
- A panowie jest jeszcze ktoś - powiedział i położył swoją dłoń na moim brzuchu - za kilka miesięcy zostanę tatą po raz drugi! 
No i zaczęło się, gratulacje, uściski, gadanie jak to fajnie było poznać wreszcie wybrankę i syna Kurka. Poznałam wszystkich siatkarzy a także sztab. Zawodnicy stwierdzili, że na MŚ we wrześniu poznają mnie ze swoimi partnerkami abym się sama nie nudziła. Oskar oczywiście zyskał nowych wujków, którzy zgodnie stwierdzili, że syn Kurka to nie ma wyjścia musi być siatkarzem. 
Po około 22 wróciłam z synkiem do naszego hotelu. Kiedy Mały zasnął wzięłam kąpiel a potem zadzwoniłam do cioci i rodziców aby opowiedzieć o wszystkim co się wydarzyło. Wszyscy zaczęli się cieszyć moim szczęściem i mówiąc, że teraz to już się wszystko ułoży. Stwierdziłam, że na razie nie powiem im o moich planach co do przeprowadzki do Rzeszowa ponieważ muszę jeszcze wszystko ustalić z Bartkiem. Po skończonych rozmowach położyłam się obok Małego i od razu zasnęłam.
Rano obudziła mnie dzwoniąca komórka. Kiedy na jej wyświetlaczu zobaczyłam twarz Kurka od razu odebrałam.
- Cześć Bartek - powiedziałam lekko zaspana.
- Hej skarbie, mam nadzieję, że was nie obudziłem.
- No w zasadzie to tak.
- Przepraszam ale myślałem, że o takiej porze to już nie śpicie.
- To, która jest godzina - zapytałam.
- Dokładnie 10:35 - zaśmiał się.
- Co!!!
- Spokojnie kochanie przecież na mecz zdążycie - powiedział cały czas się śmiejąc.
- No wiem, ale teraz już kończę bo w planach mamy z Oskarem zakupy - oznajmiłam.
- Kocham Cie i ucałuj go ode mnie.
Po tym jak skończyłam rozmawiać z Bartkiem poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się, umalowałam i spięłam włosy a kiedy wróciłam Oskarek już nie spała. Pomogłam mu się ubrać a potem oboje zeszliśmy do hotelowej restauracji na śniadanie. Po skończonym posiłku wróciliśmy do pokoju zabrać aparat i moją torebkę aby potem udać się na zakupy i zwiedzanie Rzymu. Chodziliśmy po sklepach jakieś dwie godziny a potem zwiedzaliśmy najciekawsze miejsca stolicy Włoch. Około 16 wróciliśmy do hotelu aby przygotować się na mecz. Przebrałam syna w strój w biało-czerwonych barwach a następnie sama również przyodziałam ubrania w takich kolorach. Zadzwoniłam po taksówkę, która zawiozła nas na halę, w której miał odbyć się mecz. O równiej 18 usłyszeliśmy pierwszy gwizdek sędziego. Na trybunach było wielu kibiców biało-czerwonych oraz reprezentacji Rosji. Cały mecz niestety nie skończył się po myśli Polaków, którzy przegrali go dopiero po taibreaku. Na twarzach podopiecznych Antigi malował się smutek pomieszany ze szczęściem no bo kto by pomyślał, że debiutujący trener poprowadzi Polskę do srebrnego medalu LŚ. Po dekoracji podeszłam z Oskarem do barierek gdzie stał Bartek i reszta naszych zawodników.
- I tak byliście lepsi - powiedziałam przytulając Kurka.
- Dziękuję - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Wiecie co ja wam coś powiem - zaczął Igła - we wrześniu się na nich odegramy i to tak, że popamiętają nas do końca życia - mówił z uśmiechem.
- W takim razie trzymam cię Krzysiu za słowo - wtrącił Winiarski.
- Dobra panowie koniec mówienia co zrobicie, teraz zbieramy się i wracamy wszyscy do hotelu, bo nie wiem jak wy ale ja uważam, że należy nam się małe świętowanie - zarządził trener Antiga - Maja mam nadzieję, że ty również poświętujesz z nami?
- Niestety nie mogę, Oskar już prawie zasypia na stojąco musimy wracać do hotelu - stwierdziłam.
- Ale to żaden problem, jedź po rzeczy do swojego hotelu a potem przyjeżdżaj do nas - zaproponował Bartek.
- Ale... nie chcę przeszkadzać.
- Nie będziecie przeszkadzać i nie daj się prosić - nalegał Bartek.
- No dobrze w takim razie my się zbieramy i widzimy się za godzinę - powiedziałam biorąc syna za rękę. 
- Mamo a mogę zostać z tatą? - zapytał.
- Pewnie, że możesz - wyskoczył Kurek nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
Złapałam taksówkę, która zawiozła mnie do hotelu, w którym mieszkaliśmy z Oskarem. Spakowałam wszystkie nasze rzeczy, których na szczęście nie było dużo bo przecież mieliśmy być tu tylko 3 dni. Zabrałam wszystkie rzeczy a następnie ruszyłam do recepcji oddać klucz do pokoju i podziękować za pobyt. Następnie wsiadłam w samochód i dotarłam do hotelu chłopaków. Kiedy weszłam do holu czekał tam na mnie mój chłopak, który jak się okazało zapłacił za pokój. Zabrał moja torbę prowadząc mnie w stronę pokoju.
- A gdzie zostawiłeś Oskara? - zapytałam.
- Mały zasną i jest już w pokoju - odpowiedział.
- Mówiłam, że jest śpiący.
- Zasną już w trakcie jazdy - powiedział i otworzył przede mną drzwi pokoju.
- Ładnie tu - stwierdziłam widząc pokój.
- Przynajmniej się wyśpicie, a teraz pozwól, że się na chwilę ulotnię - powiedział składając pocałunek na moich ustach.
- Jasne, ze idź w końcu należy wam się świętowanie, damy sobie radę.
- Dziękuję - powiedział i wyszedł z pokoju.

I jak Wam się podoba? Maja i Bartek znowu są razem cieszycie się? Ja bardzo :D 
Na kolejny zapraszam w sobotę!
Pozdrawiam, Klara :*

sobota, 8 marca 2014

Piętnaście

Maja
- Bartek posłuchaj daj mi wszystko wyjaśnić - błagałam.
- Co się tu dzieję? - zapytała mama i ciocia wchodząc na taras.
- Mamo zabierzcie gdzieś Oskara i zostawicie nas samych.
- No dobrze - odpowiedziała Jola i wyszła razem z moimi rodzicami i Małym.
- Bartek posłuchaj wtedy jak przyszłam do Ciebie i powiedziałam, że nie możemy być razem ja nie wiedziałam, że jestem w ciąży - zaczęłam.
- To dlaczego wyjechałaś?!
- Dzień przed tym ja... zostałam zgwałcona - powiedziałam a po moich policzkach spłynął kolejny strumień łez - ja nie chciałam żyć rozumiesz, bałam się Ci to powiedzieć, zdecydowałam, że najlepiej będzie jak wyjadę i nigdy więcej się nie spotkamy. Cierpiałam nie tylko z tego co się stało ale także z tego, że Cię tracę. Kiedy przyjechałam tutaj chciałam jak najszybciej o tym zapomnieć. Jakieś dwa miesiące później zemdlałam, ciocia wezwała karetkę, która zabrała mnie do szpitala a tam okazało się, że jestem w ciąży. Byłam załamana myślałam, że to dziecko tego idioty, który mnie zgwałcił jednak potem okazało się, że to 3 miesiąc, wtedy zdałam sobie sprawę co ja zrobiłam wyjeżdżając. Chciałam zadzwonić powiedzieć Ci o wszystkim ale wiedziałam, że ty masz prawo do szczęścia z kimś innym. Byłeś młodym siatkarzem, który dopiero zaczynał swoją karierę a ja nawet nie miałam skończonych studiów. W końcu kiedy byłam w 6 miesiącu ciąży będą u rodziców stwierdziłam, że powiem Ci prawdę. Pojechałam do twojego mieszkania a tam otworzyła mi jakaś blondynka, która oznajmiła, że jest twoją dziewczyną. Uznałam, że nie zamierzam po raz kolejny mieszać w twoim życiu. Wróciłam do Włoch, urodziłam Oskara a potem okazało się, że będziesz grał w Lube. Na początku pomyślałam, że Bóg zesłał Cię tu abym naprawiła to co zepsułam kilka lat temu ale to wszystko nie było takie proste. Kiedy Cię zobaczyłam tutaj na lotnisku wszystko wróciło, wspomnienia, wspólne chwile a przede wszystkim uczucia. Nie chciałam psuć tego co było między nami a po tym co wydarzyło się w sylwestra wiedziałam, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie - zakończyłam.
- Ale to nie dawało Ci prawa do tego aby nie powiedzieć mi, że mam syna - stwierdził a po jego policzkach spłynęły łzy - na pewno bym Cię nie zostawił, przecież wiesz jak bardzo Cię kochałem i kocham nadal.
- Przepraszam, gdym mogła cofnąć czas.
- Ale nie możesz - powiedział wstając i kierując się do wyjścia.
- Bartek! - krzyknęłam za nim kiedy wsiadał do samochodu.
- Ja muszę wszytko przemyśleć - oznajmił i odjechał.
Odjechał tak po prostu odjechał. Ale czego ja się mogłam spodziewać? Przecież przez 4 lata ukrywałam, że ma syna. Nie mogłam się łudzić, że powie "Tak się cieszę, że mamy takiego cudownego syna" i wszystko będzie jak dawniej. W tej chwili nie chciałam niczego. Poszłam do sypialni i tak po prostu zaczęłam się wypłakiwać w poduszkę. Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu oczywiście zaraz po Oskarku. Nie wiedziałam czy jeszcze kiedykolwiek będzie nam dane być razem. Przez kolejny dni nie wychodziłam z sypialni. Za każdym razem kiedy moja komórka się "odzywała" łudziłam się, że to Bartek jednak zawsze się myliłam. Nie dzwonił, nie pisał zero jakiejkolwiek wiadomości. Ale czego mogłam się spodziewać? Wiedziałam jedno Kurek wyjechała z Maceraty do Polski na zgrupowane reprezentacji przed turniejem kwalifikacyjnym do ME i Ligą Światową. Oskar niby czteroletnie dziecko a rozumiała więcej niż można było się spodziewać. Każdego dnia pytał kiedy przyjedzie "tatuś" a ja nie potrafiłam odpowiedzieć czy nawet kiedykolwiek go jeszcze zobaczy. Tak minęły dwa miesiące. Jedyne co wiedziałam o Bartku to tyle co z telewizji i gazet. Polska uzyskała awans na przyszłoroczne ME i wygrała grupę LŚ tym samym zapewniając sobie awans do Final Six, który miał odbyć się w Rzymie. 
Siedziałam z ciocią w ogrodzie kiedy nagle zakręciło mi się w głowie.
- Maja co jest? - zapytała przerażona ciocia.
- Nic już wszystko dobrze, to tylko lekki zawrót głowy - opowiedziałam. Nie dałam po sobie znać, ale trochę się przestraszyłam ponieważ w ostatnich dniach takie zawroty były regularne.
- Może powinnaś pójść do lekarza - stwierdziła Jola.
- Nie to nic takiego.
- Nie Maju. Jutro z samego rana idziesz do lekarza i bez dyskusji bo zawiadomię twoich rodziców - zagroziła.
- Dobrze ale nie mów nic rodzicom nie chcę żeby się martwili.
Następnego dnia z samego rana ubrałam się, umalowałam i uczesana pojechałam do lekarza. Kiedy pielęgniarka wyczytała moje nazwisko weszłam do gabinetu. Lekarka wypytała mnie o to co mi dolega i z dziwnym uśmiechem wysłała mnie do gabinetu numer 45. Podążyłam pod wskazany adres. Nie patrząc nawet na tabliczkę weszłam do środka. Przywitała mnie młoda lekarka, która już wiedziała co mi dolega od poprzedniej pani doktor. Zbadała mnie a następnie oznajmiła ( po włosku ).
- Gratuluję będzie pani mamą - powiedziała a mnie nad zwyczajniej w świecie zamurowało.
- Jak to? 
- Jest pani w 10 tygodniu ciąży.
- Ale ja niczego nie podejrzewałam.
- Czasem tak bywa, że niektóre kobiety w ciąży mają pewne objawy dopiero w 3 miesiącu - stwierdziła.
Wyszłam z gabinetu podążając od razu na parking gdzie zaparkowany był mój samochód. Kiedy usiadłam w aucie wreszcie mogłam dać upust swoim emocjom. Łzy zaczęły lecieć z moich oczu a ręka powędrowała na brzuch. Jednego byłam teraz pewna nie popełnię po raz drugi tego samego błędu. Wiedziałam, że muszę powiedzieć Bartkowi, że spodziewam się naszego dziecka. Po powrocie do domu powiedziałam cioci o tym, że po raz kolejny zostanę mamą. Cieszyła się z tego nie mniej niż ja, Oskar również ucieszył się, że będzie miał malutkie rodzeństwo, z którym będzie mógł się bawić. 

Bartek
Od ponad 2 miesięcy nie widziałem Mai i Oskara. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej uświadamiam sobie jak bardzo mi ich brakuje i tego jak bardzo są dla mnie ważni. Mimo iż Majka okłamywała mnie prze te wszystkie lata nie potrafię być na nią wściekły. Mam tylko lekki żal, bo gdyby mi powiedziała od razu mógłbym być przy niej kiedy była w ciąży i kiedy Oskar dorastał. Nadal kocham ją i Małego. Nie wiem jak długo wytrzymam tę rozłąkę z nim ale przy pierwszej lepszej okazji zamierzam z nią jeszcze raz szczerze porozmawiać.

I jak Wam się podoba?
Już się wszystko wyjaśniło.
W kolejnych dowiemy się jak Bartek przyjmie wiadomość, że będzie tatą.
Czekam na Wasze komentarze i opinię :)
Do usłyszenia za tydzień :D
Pozdrawiam, Klara :*
Dziękuję za ponad 22000 wyświetleń!

sobota, 1 marca 2014

Czternaście

Maja
Usiadłam przy stole a siatkarz poszedł do kuchni. Po chwili wrócił z kolacją, którą okazało się pesto z czerwonym winem. Zjedliśmy posiłek a potem wznieśliśmy toast jak to Bartek określił " Za lepszą przyszłość". 
- Zatańczymy? - zapytał.
- Jasne - powiedziałam i podałam przyjmującemu swoją dłoń.
Z głośników popłynęła melodia zespołu Aerosmith "I Don't Wanna Miss a Thing". Kołysaliśmy się w rytm muzyki a ja wiedziałam, że jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Bartek złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, który po chwili przerodził się w bardziej namiętny. Zaczęliśmy kierować się w stronę sypialni aby po chwili znaleźć się w niej i dać upust naszym uczuciom.
Obudziłam się wtulona w Bartka, który jeszcze smacznie spał z uśmiechem na twarzy obejmując mnie ramieniem. Po chwili obudził się siatkarz.
- Cześć księżniczko - przywitał się całując mnie w usta.
- Hej.
- Jak się spało? - zapytał.
- Świetnie - opowiedziałam z uśmiechem.
- Maja bo ja mam coś dla Ciebie.
- Tak? A co?
- Miałem dać Ci to wczoraj ale z tego wszystkiego to zapomniałem - powiedział wręczając mi małą torebkę prezentową. Kiedy ją otworzyłam zobaczyłam małe niebieskie pudełeczko. Otworzyłam je a moim oczom ukazał się śliczny srebrny łańcuszek z serduszkiem.

- Jakie to śliczne - powiedziałam - Bartek dziękuje - pocałowałam przyjmującego w policzek.
- Cieszę się, że Ci się podoba księżniczko.
- Bartek?
- Tak?
- Bardzo Cię kocham - oznajmiłam całując Kurka.
- Ja Ciebie bardziej a teraz idę zrobić jakieś śniadanie - powiedział z uśmiechem.
Po tym jak Bartek wyszedł z sypialni ubrałam się (na szczęście wzięłam ze sobą ciuchy na zmianę) i dołączyłam do niego.

 Zjedliśmy razem śniadanie a potem siatkarz odwiózł mnie do domu.
- Do zobaczenia na popołudniowym treningu Bartuś - powiedziałam żegnając się z nim gdy wysiadałam z auta.
- Do zobaczenia.

Bartek
Po powrocie do domu zająłem się przyrządzeniem czegoś na obiad. W między czasie zadzwoniła moja mama. Rozmawialiśmy o tym co u mnie słychać i o tym jak mi się układa z Majką. Kiedy ponad miesiąc temu powiedziałem rodzinie, że znów jesteśmy razem wszyscy bardzo się ucieszyli a ojciec stwierdził, że na lepszą synową nie mógł trafić. Nie przeszkadzało im również to, że Majka ma syna. Stwierdzili, że skora ja go pokochałem to im pozostaje tylko zaakceptować moją decyzję. Rozmawialiśmy przez kilkanaście minut. Zaraz po skończonej rozmowie wsiadłem do samochodu i pojechałem do klubu na trening. Przywitałem się ze wszystkimi a następnie poszedłem do szatni się przebrać. Cały trening trwał 2 godziny. Zaraz po nim wróciłem do domu i wziąłem się za czytanie książki. Około godziny 22 poszedłem wziąć prysznic a następnie oddałem się krainie słów.

Maja
Mijały dni, miesiące aż przyszedł koniec kwietnia. Przez dwa miesiące wydarzyło się wiele nie tylko w moim życiu prywatnym ale także w Lube. Macerata wygrała Ligę Mistrzów i zdobyła mistrzostwo Włoch. Dziś czyli 27 kwietnia są 4 urodziny Oskara. Z tej okazji do Maceraty przylecieli moi rodzice. Razem z Bartkiem i ciocią zaplanowaliśmy małe przyjęcie urodzinowe w naszym ogrodzie. Około 14 wszyscy zasiedliśmy do stołu aby zjeść obiad a następnie pokroić tort i zaśpiewać "100 lat". Po oficjalnej części Oskar poszedł razem z moim tatą i Mały obejrzeć wszystkie prezenty a ja z mamą i ciocią poszłyśmy do kuchni pozmywać.
- Majuś wiesz, że ja chcę dla Ciebie i Małego jak najlepiej i uważam, że powinnaś powiedzieć Bartkowi prawdę - oznajmiła moja rodzicielka.
- Z całą racją popieram - wtrąciła Jola.
- Ale co ja mam teraz zrobić? Iść i powiedzieć " Bartek posłuchaj to ty jesteś prawdziwym ojcem Oskara"?
- Tak byłoby najlepiej, i tak będziesz musiała kiedyś powiedzieć mu prawdę a im wcześniej to zrobisz tym lepiej - powiedziała mama i przytuliła mnie do siebie.
- Boję się, że on tego nie zrozumie i odejdzie a ja nie wytrzymam jeśli drugi raz go stracę - powiedziałam a po moich policzkach zaczął lecieć strumień łez.

Bartek
Siedziałem z tatą Majki na tarasie kiedy przybiegł Oskar.
- Bartek wiesz co słyszałem przed chwilą jak poszedłem do mamy?
- No mów maluchu - odpowiedziałem biorąc chłopca na kolana.
- Mama powiedziała babci, że ty jesteś moim prawdziwym tatą - oznajmiła a mnie nad zwyczajniej zatkało. 
- Oskar chodź pogramy w piłkę - zaproponował dziecku jego dziadek. 
Po chwili na taras przyszła Maja.
- To prawda! Tylko powiedz prawdę. Jestem ojcem Oskara!? - zapytałem wprost a Maja zaczęła płakać.
- Bartek ja...
- To prawda?! - przerwałem jej.
- Tak - odpowiedziała spuszczając głowę w dół.
- Jak mogłaś przez 4 lata okłamywać mnie, że mam dziecko? 
- Bartek posłuchaj ja chciałam Ci powiedzieć ale...
- Co ale, lepiej było mnie oszukiwać tak?! - krzyczałem.

Witajcie! No dobra i mamy bombę. Bartek jest ojcem Oskara. Mogę powiedzieć tylko, że powód wyjazdu Mai przed czterema laty wyjaśni się już w kolejnym. Także do usłyszenia w sobotę :)
Pozdrawiam Klara :*