Maja
11 października 2013r
Z samego rana ubrałam się i wyszykowałam do pracy.
Zaraz po śniadaniu zawiozłam Oskara do przedszkola a potem udałam się do na trening siatkarzy Maceraty.
- Cześć - przywitałam się z Bartkiem buziakiem w policzek.
- Cześć, wiesz jak się wczoraj przestraszyłem jak Cię nie było na treningu. Myślałem, że coś się stało. - powiedział.
- Nic się nie stało, po prostu dostałam wolne.
- Wiem prezes nam powiedział.
- A pamiętasz, że mamy dziś lekcję?
- Tak jasne, że pamiętam.
- Czyli widzimy się o 18 u Ciebie?
- Jak najbardziej.
Po chwili naszą rozmowę przerwał trener, który wezwał siatkarza na rozgrzewkę przed treningiem. Zaraz po skończonym treningu pojechałam odebrać synka z przedszkola a następnie wróciliśmy do domu. Wzięłam się za gotowanie obiadu. Po 40 minutach razem z Małym i ciocią mogliśmy zajadać się zrobionym przeze mnie kurczakiem w ziołach. Po obiedzie Oskar poprosił abyśmy wyszli na spacer. Pospacerowaliśmy trochę ulicami Maceraty aby około godziny 17 wrócić do domu. Zaraz potem wsiadłam w swój samochód i pojechałam do mieszkania polskiego przyjmującego.
- Hej - otworzył mi drzwi lekko zaspany Bartek.
- Hej. Czy ja mam wrażenie czy ty właśnie spałeś?
- No jakoś tak wyszło, że zasnąłem.
- Oj Bartek, Bartek.
- No co jakoś tak wyszło.
- Dobra już nic nie mówię, to co bierzemy się za włoski?
- Jak najbardziej.
Po 2 godzinach powtarzania podstawowych słów po włosku uznałam, że na dziś wystarczy. Zaraz potem pożegnałam się z siatkarzem i wróciłam do domu.
Następnego dnia zaraz po tym jak zjedliśmy śniadanie postanowiłam, że wybiorę się dziś z Oskarem na basen. Była sobota a to oznaczało, że mam dziś wolne. Ubrałam się a następnie zapakowałam wszystkie potrzebne nam rzeczy. Spakowałam sobie kostium, Małemu kąpielówki i dwa ręczniki. Około godziny 10 wyjechaliśmy z Oskarkiem z domu moim samochodem. Na basenie wykupiłam nam bilety na 2 godziny pobytu. Poszliśmy z synem do przebieralni aby się przebrać a chwilę potem byliśmy już w małym basenie. Bawiliśmy się w najlepsze kiedy usłyszałam za sobą czyjś głos:
- O cóż za spotkanie?
- Co ty tu robisz? - zapytałam Michaela.
- Pewnie to co wy. Przyszedłem się trochę zrelaksować - powiedział z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem - Zastanowiłaś się nad tym co ci ostatnio powiedziałem?
- Jeśli masz na myśli to czy między nam może być coś więcej to odpowiadam, że nie. Nie masz na co liczyć bo w życiu nie będę twoją dziewczyną - odparłam stanowczo i zabrałam Małego jak najdalej od Baranowicza.
- Jak chcesz ale wiedz, że nie odpuszczę tak łatwo - krzyknął za nami.
Zabrałam syna do basenu dla dzieci żebym mogła spokojnie spędzić czas z Małym. Bawiliśmy się na zjeżdżalniach kiedy Oskar zobaczył znajomą postać.
- Bartek!!!!! - krzyknął i pobiegł w stronę siatkarza wskakując mu przy tym na ręce.
- Cześć maluchu - powiedział do Małego.
- Cześć Bartek - przywitałam się z Kurkiem podchodząc do nich - Przepraszam za niego ale nie mogłam go powstrzymać jak Cię zobaczył.
- Nic się nie stało przecież to tylko dziecko - odpowiedział wskazując na chłopca, którego cały czas trzymał na rękach.
- Mimo to przepraszam.
- Bartek chodź pobawisz się ze mną piłką? - wypalił Oskarek.
- Ale Oskar, Bartek przyszedł tutaj popływać a nie bawić się z tobą piłką - powiedziałam a raczej stwierdziłam.
- Oj dobra, nie przesadzaj. To jak idziemy grać? - zapytał mojego syna, który od razu pociągnął Bartka w kierunku basenu dla dzieci gdzie była jego piłka.
Po jakiejś godzinie zabawy z Oskarem i Kurkiem zauważyłam, że musimy się już zbierać. Po wielkich trudach i obietnicy polskiego przyjmującego, że pojawi się jutro u nas w domu żeby pograć z Oskarem w piłkę udało mi się wyciągnąć go z basenu. Pożegnaliśmy się z siatkarzem i poszliśmy do przebieralni aby z powrotem przebrać się w ciuchy i wrócić do domu. Na miejscu byliśmy o 14 gdzie ciocia czekała już na nas z obiadem. Po zjedzeniu posiłku postanowiłam, że Oskarowi i mi należy się odpoczynek po zabawie na pływalni. Zabrałam Małego do swojej sypialni i włączyłam bajkę na laptopie. Nie zdążyłam się nawet dobrze ułożyć kiedy spostrzegłam, że mój synek zasnął. Postanowiłam, że mi także przyda się chwila odpoczynku i również oddałam się krainie snów. Około godziny 17 obudził mnie cichy szept nad uchem.
- Mamo - szeptał Oskar. Otworzyłam lekko oczy.
- Co się stało skarbie - zapytałam syna.
- Nic ciocia kazała mi Cię obudzić bo powiedziała, że jak będziesz długo spać w dzień to w nocy nie zaśniesz - oznajmił.
- Idź i powiedz cioci, że już wstałam i zaraz do was przyjdę - powiedziałam i pocałowałam Małego w nosek.
Kiedy chłopiec wybiegł z mojej sypialni postanowiłam, że na dziś wystarczy tego leniuchowania bo naprawdę w nocy nie zasnę. Podniosłam się z łóżka i poszłam do salonu gdzie ciocia oglądała z Oskarem telewizję.
- Mam nadzieję, że nie gniewasz się za to, że kazałam Cię obudzić? - zapytała Jola.
- Nie no co ty ciociu, bardzo dobrze zrobiłaś bo znając mnie to bym spała i spała a w nocy chodziła po domu nie mogąc zasnąć - odpowiedziałam z uśmiechem.
Przysiadłam się do syna i ciotki i razem oglądaliśmy film, który skończył się o 19. Położyłam Oskara spać a sama pomogłam cioci spakować się na wyjazd.
- O której masz samolot do Paryża? - zapytałam.
- O 10 muszę być na lotnisku - odpowiedziała.
- W takim razie odwieziemy Cię z Oskarkiem.
Kiedy skończyliśmy pakowanie postanowiłam zadzwonić do Bartka aby upewnić się, że nasze jutrzejsze plany są wciąż aktualne.
- Cześć Bartek - przywitałam się.
- Cześć.
- Pamiętasz, że masz być jutro u nas o 14? - zapytałam dla upewnienia się.
- Jasne, że pamiętam przecież obiecałem to Oskarowi.
- Wiem i dziękuję, że się zgodziłeś.
- Nie ma sprawy przecież wiesz, że i tak bym się nudził w domu.
- W takim razie do zobaczenia jutro - pożegnałam się z siatkarzem.
- Pa.
Po skończonej rozmowie poszłam wziąść długą, relaksującą kąpiel. Po tym jak wyszłam z łazienki ubrałam się w piżamę a następnie udałam się do mojej sypialni gdzie już po chwili oddałam się w objęcia Morfeusza.
Obudziłam się przed 8. Wzięłam prysznic, ubrałam się a następnie poszłam obudzić mojego syna ponieważ mieliśmy odwieźć ciocię na lotnisko.
Po tym jak obudziłam dziecko i pomogłam mu się ubrać poszliśmy do kuchni coś zjeść. Zaraz po śniadaniu zapakowałam walizkę ciotki do bagażnika a potem posadziłam Oskara z tyłu do fotelika i przypięłam pasami. Po chwili dołączyła do nas ciocia Jola i mogliśmy ruszyć w drogę. Po niecałych 30 minutach byliśmy już na miejscu. Pożegnaliśmy się a następnie ja z synem ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Kiedy byliśmy już na miejscu postanowiłam ugotować coś na obiad, przecież nie przyjmę Kurka samymi ciastkami i herbatą. Wzięłam się za gotowanie a Mały bawił się w swoim pokoju. Kiedy skończyłam gotować zegar wskazywał godzinę 13:55. Zdążyłam nakryć do stołu kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Bartka trzymającego czerwoną róże i małą torebkę prezentową.
Bartek
- Cześć - przywitałem się ze Mają buziakiem w policzek.
- Cześć, wchodź dalej.
Weszliśmy do salonu.
- To dla Ciebie - powiedziałem i wręczyłem jej różę.
- Dziękuję ale nie musiałeś.
- Ale chciałem a zresztą nie wypadało mi przyjść bez niczego - powiedziałem a w tym samym momencie do salonu wbiegł Oskar.
- Bartek!!! - krzyknął i wskoczył mi na ręce.
- Cześć Oskar - przywitałem się z chłopcem - proszę to dla Ciebie.
- A co to jest? - zapytał mnie maluch.
- To taki drobny prezent - powiedziałem kiedy synek Mai zaczął otwierać torebkę.
- Ale super, mamo patrz co dostałem od Bartka - krzyknął Oskar wyjmując z torebki samochodzik.
- Bartek ale naprawdę nie musiałeś - oznajmiła Maja.
- Oj to tylko drobiazg.
- No dobrze ale teraz zapraszam panów do stołu bo obiad stygnie - stwierdziła Majka.
Oddaję w Wasze ręce szósty rozdział. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego epizodu zostawicie pod nim kilka słów:)
Na kolejny zapraszam w sobotę.
Pozdrawiam, Klara
Świetny *-* Widać, że Oskarkowi Bartek przypadł do gustu ;3 I chyba działa to w drugą stronę również ;p Czekam na kolejny i przepraszam, że ostatnio nie komentowałam, ale było to spowodowane moim całkowitym brakiem czasu ;/ Pozdrawiam! :) Jak byś chciała wpaść do mnie to zapraszam! ;) trudna-milosc-ciezka-przeszlosc.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj każdy ma czasem mało czasu na różne rzeczy:) Pozdrawiam również:)
Usuńciekawie, ciekawie... ale zastanawia mnie Baranowicz :) no cóż, zobaczymy. zapraszam do mnie i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń:D Również pozdrawiam.
UsuńMnie też ten Baranowicz się nie podoba,Oskar zafascynowany Bartkiem.Ciekawe jak minie im obiad?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Całuję;*
Przekonamy się w następnym:)
UsuńCałuję i pozdrawiam :*
Jeejuu. widać, że Oskar i Bartek bardzo dobrze się dogadują <3
OdpowiedzUsuńO! Co za spotkanie na basenie :-) Niepokoją mnie tylko słowa Michaela, ugh ;x
Czekam na nexty! ^^
Pzdr :3 +
http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/2014/01/nic-nie-mowiacy-prolog.html - zapraszam!♥
:D
UsuńCoś czuję, że Michael zrobi coś złego... Mam jakieś takie mroczne przeczucia :/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się mylę ;)
Ciekawa jestem, kiedy między Mają i Bartkiem zacznie się dziać coś więcej... ^^
Nadal podtrzymuję moją teorię, że Bartek jest ojcem Oskara ;)
Rozdział świetny, zresztą jak zwykle :]
Pozdrawiam ;*
Zobaczymy. Pozdrawiam :*
Usuń