sobota, 22 marca 2014

Siedemnaście

Maja
Kiedy Bartek poszedł po świętować z resztą reprezentacji ja poszłam wziąć kąpiel po ciężkim dniu. Przebrałam się w piżamę a następnie wyszłam na balkon, który był w pokoju. Widok był niesamowity. Stałam tak patrząc na to co dzieję się na zewnątrz kiedy poczułam czyjąś dłonie oplatające mnie od tyłu. Wtuliłam się w Bartka jeszcze bardziej nic się nie odzywając.
- Masz szczęście, że noc jest ciepła bo już byś tu nie stała - zaśmiał się całując mnie w głowę.
- A to dlaczego? - zapytałam.
- Jesteś w ciąży i nie możesz się rozchorować bo to niewskazane.
- Dziękuję - powiedziałam odwracając się do niego przodem.
- Za co?
- Za to, że jesteś i za to, że mi wybaczyłeś.
- Nie mogłem inaczej postąpić przecież wiesz jak bardzo was kocham, nie mógłbym bez was wytrzymać.
- My Ciebie też.
- Maja, a który to miesiąc? - zapytał kładąc swoją dłoń na moim brzuchu.
- Początek trzeciego - odpowiedziałam kładąc swoją dłoń na jego.
- Tak bardzo się cieszę.
- Ja też. A Bartek jutro wracacie do Polski?
- Tak reszta wraca ale ja nie - powiedział z uśmiechem.
- Ale jak to?
- Przecież ktoś musi Ci pomóc spakować wszystkie wasze rzeczy do Polski i dlatego poprosiłem trenera o zgodę abym mógł zostać.
- Dziękuję ale powinieneś wracać razem z resztą przecież będziecie mieć powitanie.
- Dadzą sobie radę beze mnie - stwierdził - a ja nie pozwolę, żebyś dźwigała te wszystkie wasze walizki do samolotu.
- Ty naprawdę zawsze stawiasz na swoim - zaśmiałam się.
- Zawsze a teraz chodźmy spać przyda nam się odpoczynek.
Położyliśmy się z Bartkiem na łóżku. Ja po jednej stronie a siatkarz po drugiej tak aby nasz syn spał w środku. Zasnęłam jako najszczęśliwsza kobieta na świecie.

Bartek
21 lipca 2014r
Jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Mam koło siebie kobietę mojego życia, cudownego syna i kolejne dziecko w drodze. Czego można chcieć więcej? Niczego, no może jednego - domu na obrzeżach Rzeszowa, który już jest w trakcie prac wykończeniowych ale na razie nic nie powiem o nim Mai. To będzie niespodzianka. Do póki nie skończy się sezon reprezentacyjny zamieszamy we trójkę w moim mieszkaniu we Wrocławiu. Rano obudził mnie nie kto inny jak Mały. Jak najciszej jak tylko się dało ubrałem się a potem pomogłem w tym samym synowi. Nie budząc Majki wyszliśmy z pokoju. Zeszliśmy do holu gdzie była już cała reprezentacja, która zbierała się na lotnisko. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi a następnie ruszyłem z dzieckiem z powrotem do naszego pokoju.

Maja
Kiedy się obudziłam spostrzegłam, że nie ma koło mnie ani Oskara ani Bartek. Pewnie poszli pożegnać się z resztą - pomyślałam. Ubrałam się, spięłam włosy a następnie wziśłam się za pakowanie reszty naszych rzeczy do walizki. 

Po chwili do pokoju weszli najważniejsi panowie w moim życiu. Przywitałam się z nim a następnie całą trójką zeszliśmy na śniadanie. Po śniadaniu wróciliśmy po nasze rzeczy aby potem ruszyć w drogę powrotną do Maceraty. Bartek stwierdził, że to on poprowadzi dlatego też w trakcie jazdy mogłam trochę odpocząć ponieważ od rana źle się czułam. 
- Bartek a gdzie my będziemy mieszkać? - zapytałam.
- Do póki nie skończy się sezon reprezentacyjny będziemy mieszkać w moim mieszkaniu we Wrocławiu a jak zacznie się PlusLiga to przeprowadzimy się do Rzeszowa - odpowiedział z uśmiechem.
- Myślisz, że to dobry pomysł?
- Jasne, że tak. Chcę mieć was przy sobie o każdej porze dnia i nocy i nie przyjmuję sprzeciwu.
- Będę musiała znaleźć jakąś pracę.
- O nie, nie moja droga jesteś w ciąży i nie będziesz się przemęczać.
- Ale ja nie potrafię nic nie robić. 
- Jak urodzisz to wtedy pomyślimy nad jakimś zajęciem dla ciebie.
- Jesteś niemożliwy.
- Ja po prostu się martwię i dbam o moją ciężarną ukochaną - powiedział a ja zaczęłam się śmiać.
Po około pięciu godzinach drogi dotarliśmy po dom cioci Joli. Przywitaliśmy się z nią a następnie wszyscy zjedliśmy przygotowany przez nią obiad. Po skończonym posiłku Oskar poszedł się pobawić do ogrodu a ja z Bartkiem i ciocią usiedliśmy na tarasie.
- Ciociu bo my musimy Ci coś powiedzieć - zaczęłam - wracamy z Oskarem do Polski. 
- Maju przecież wiesz, że twoje szczęście jest dla mnie najważniejsze - powiedziała przytulając  mnie - gdzie będziecie mieszkać?
- Podpisałem kontrakt z Rzeszowem i chcę aby Maja i Mały zamieszkali tam ze mną - oznajmił Kurek.
- Cieszę się, że wreszcie będziecie szczęśliwi.
- Ciociu a może ty też powinnaś pomyśleć nad powrotem do Polski - stwierdziłam.
- Sama już nie wiem, za nim tu przyjechałaś myślałam nad tym a teraz to już przyzwyczaiłam się do tego miasta.
- Uważam, że powinnaś o tym pomyśleć.
- Nie rozmawiajmy o mnie, lepiej wy powiedźcie kiedy wyjeżdżacie? - zapytała ciocia.
- Za dwa dni - odpowiedział Bartek.
- A ciociu mam dla ciebie niespodziankę - zaczęłam - stwierdziłam, że zostawię Ci mój samochód żebyś wreszcie przestała jeździć taksówkami - zaśmiałam się.
- To miło z twojej strony i bardzo Ci dziękuję - pocałowała mój policzek.
Następnego dnia rano kiedy się ubrałam poszłam przygotować dla wszystkich śniadanie. Po posiłku ja i Bartek zaczęliśmy pakować wszystkie rzeczy moje i Oskara. Na szczęście nie było tego aż tak dużo jakby mogło się wydawać. Dzień zleciał bardzo szybko a ja myślałam już tylko o tym jak dalej będzie wyglądało nasz wspólne życie.
23 lipca już o godzinie 12:00 zjawiliśmy się na lotnisku, na które przywiozła nas ciocia. Obiecałyśmy sobie z ciocią, że będziemy często do siebie dzwonić i rozmawiać przez skaypa. Ciocia obiecała, że jeżeli będzie to możliwe to postara się przylecieć do polski jeszcze tej jesieni. Co jak co ale przez te cztery lata bardzo się ze sobą zżyłyśmy a ciocia stała się dla mnie drugą matką. Po pożegnaniu wsiedliśmy z Bartkiem i Oskarem do samolotu. Już po trzech godzinach wylądowaliśmy na wrocławskim lotnisku, z którego udaliśmy się prosto do mieszkania siatkarza. Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie jak najpierw rozpakujemy wszystkie rzeczy w mieszkaniu Bartka a dopiero potem pojedziemy do moich rodziców zrobić im niespodziankę z tego, ze wróciliśmy. Po tym jak rozpakowaliśmy wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy pojechaliśmy autem Kurka do mojego rodzinnego domu. Zadzwoniłam dzwonkiem a po chwili drzwi otworzyła mi mama.
- Jejku co wy tu robicie? - zapytała przytulając mnie, Oskara i Bartka - czemu nie zadzwoniłaś powiedzieć, że przyjeżdżacie? A w ogóle to gdzie macie walizki?
- Mamo spokojnie zaraz Ci wszystko wyjaśnimy.
Weszliśmy do salonu, w którym siedział mój tata.
- Ale niespodzianka - powiedział witając się z nami.
- No dobrze ale teraz mów o co chodzi - ponaglała mnie mama.
- Bo chodzi o to, że ja i Oskar zostajemy w Polsce - powiedziałam przytulając się do Kurka.
- Ale jak to? - zapytał tata.
- Póki co Maja i Mały zamieszkają ze mną w moim mieszkaniu tutaj we Wrocławiu a jak zacznie się sezon klubowy to przeprowadzimy się do Rzeszowa - oznajmił mój chłopak.
- Cieszymy się, że jesteście szczęśliwi i będziemy was wspierać - oznajmili moi rodzice.
Po dwóch godzinach wróciliśmy całą trójką do naszego mieszkania. Mówię naszego bo Bartek stwierdził, że wszystko co należy do niego należy też do mnie i do Oskara.

Oddaję w Wasze ręce kolejny już 17 rozdział te historii. Zachęcam Was do komentowania.
Na kolejny zapraszam w sobotę :)
Pozdrawiam Klara :*

P.S Zapraszam także na mój nowy projekt, który wystartuje zaraz po zakończeniu tego bloga.
"Jedna chwila wywraca świat o 180 stopni..."

13 komentarzy:

  1. Świetne opowiadanie ;) Dobrze, że wszystko zaczęło się układać ;)
    W wolnej chwili zapraszam do mnie http://sport-storiess.blogspot.com/2014/03/rozdzia-8.html#comment-form
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Wpadnę jak tylko będę mogła :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Ciesze sie, ze wszystki sie uklada ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział,Bartek taki troskliwy to bardzo słodkie :)
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Widać, że się kochają i bardzo dobrze, że teraz zaczynają tworzyć kochającą się, szczęśliwą rodzinę ;)
    Mam nadzieję, że teraz nie będzie między nimi jakichś większych nieporozumień. Zresztą Bartuś taki opiekuńczy, więc na pewno nie będzie denerwował swojej ukochanej w ciąży ^^
    Świetnie piszesz!
    Mam takie pytanko, ile planujesz rozdziałów? Bo coś czuję, że nieubłaganie zbliżamy się do końca... :(
    Czekam na kolejny ;)
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze troszkę będzie się musiały ze mną pomęczyć :P Pojawi się jeszcze przynajmniej 10 rozdziałów jak nie więcej :) Mam nadzieję, że wytrzymacie i Was nie zanudzę :P
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Takimi rozdziałami to Ty możesz mnie męczyć :D
      Pewnie, że wytrzymamy i nie będziemy chciały końca...

      Usuń
    3. Cieszę się, że jest ktoś komu podoba się to co piszę :)

      Usuń
  5. Mega. po [prostu uwielbiam to jak 0piszesz. Chcę już kolejny, a jeszcze tyle trzeba czekać :(
    Zapraszam do siebie. http://jedyniecomogeciobiecac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że im się układa :) Oby już nikt nie chciał im tego zepsuć. Bardzo mi się podoba :) Jak będziesz miała czas zapraszam do siebie: http://warto-zyc-marzeniami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Super :) Czekam na kolejny :)
    Zapraszam także do mnie: http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń