Maja
Odwiozłam siatkarza do jego apartamentu a następnie wróciłam do domu. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Powiadomiłam ciocię, że jadę z Oskarem do Bartka i, że wrócimy późno. Wsiedliśmy do auta a 15 minut później byliśmy pod drzwiami mojego chłopaka. Zadzwoniliśmy dzwonkiem a po chwili drzwi otworzył nam siatkarz.
- Cześć Bartek - przywitał się Oskar wskakując na jego ręce.
- Hej maluchu - przybił żółwika z dzieckiem a mnie obdarzył pocałunkiem. Weszliśmy do salonu. Bartek wyszedł na chwilę do kuchni by po chwili wrócić do nas z sokiem jabłkowym i ciastkami. Nim zdążyliśmy się obejrzeć Oskar zagonił nas do wspólnej gry w "Twistera". Śmiechu było przy tym co niemiara ponieważ mój syn wymyślił, że to on będzie kręcił a ja z Bartkiem będziemy się gimnastykować na planszy. Za każdym razem to ja przegrywałam no bo jakie miałam szanse przy takim wielkoludzie jak Kurek. Kiedy skończyliśmy zabawę poszliśmy we trójkę przygotować coś do jedzenia. Zajęliśmy się robieniem pizzy. Nie obeszło się oczywiście obsypywaniem mąką przez co cała kurkowa kuchnia wyglądała jakby przeszedł przez nią co najmniej huragan. Po zjedzeniu ja z przyjmującym zajęliśmy się sprzątaniem a Mały poszedł do sypialni Bartka oglądać bajkę. Zmiatałam podłogę kiedy poczułam ręce siatkarza oplatające mnie w talii.
- Bartek co ty robisz? Daj mi posprzątać - prosiłam ale siatkarz obrócił mnie przodem do siebie i pocałował w usta - Ty zawsze stawiasz na swoim? - zapytałam kiedy już mnie puścił.
- Zawsze - uśmiechnął się do mnie szeroko - dobra a teraz chodź do Oskara - powiedział i pociągnął w stronę pokoju gdzie był Mały.
Kiedy weszliśmy do sypialni okazało się, że mój syn zasnął. Przykryłam go kocem a Bartek wyłączył telewizor po czym wróciliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie wtulając się w siebie. Jak dla mnie mogliśmy siedzieć tak godzinami.
- Maja mogę Cię o coś zapytać?
- Jasne, że tak - odpowiedziałam.
- Ja nie chcę żebyś ty mnie źle odebrała ale ja chcę wiedzieć na czym stoję, co z ojcem Oskara - zapytał a mnie zatkało, kompletnie nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Bartek ja nie chcę o tym mówić. Jeszcze nie teraz, obiecuję, że kiedyś Ci wszystko wyjaśnię jak będę na to gotowa - powiedziałam patrząc chłopakowi w oczy.
- Nie będę nalegał powiesz mi jak będziesz gotowa - oznajmił całując mnie w czoło.
Przez następne dwie godziny siedzieliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Jednak żadnemu z nas to nie przeszkadzało cieszyliśmy się swoją obecnością. Kiedy wybiła 22 postanowiłam się zbierać.
- Możecie przecież zostać tutaj miejsca jest wystarczająco a przynajmniej nie będziesz musiała budzić Małego - zaproponował Kurek.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale - oznajmił.
- No dobrze ale pozwól, że zadzwonię do cioci żeby się nie martwiła o nas.
Zadzwoniłam do cioci powiadomić, że nie wrócimy na noc do domu. Po skończony połączeniu odłożyłam telefon i poszłam pod prysznic. Kiedy wyszłam Bartek był w sypialni gdzie przygotował nam łóżko do snu.
- To może ja położę się na kanapie a wy prześpicie się tutaj - zaproponował.
- Oszalałeś ty masz być wypoczęty przecież zmieścimy się wszyscy.
- W takim razie idę wziąć kąpiel i zaraz jestem.
Położyłam się koło Oskara a chwilę potem dołączył do nas Bartek. Sama nie wiem kiedy zasnęłam.
Bartek
Obudziło mnie dziwne poczucie, że ktoś siedzi na moim brzuchu. Otworzyłem zaspane oczy i zobaczyłem śpiącą obok Majkę a na mnie siedział nie kto inny jak Oskar.
- Hej maluchu - powiedziałem a w tym samym momencie obudziła się blondynka.
- Oskar dziecko drogie co ty najlepszego wyprawiasz - mówiła widząc, że chłopiec siedzi na moim brzuchu.
- Oj przestań my się tylko bawimy - uśmiechnąłem się.
- Nie możesz mu tak na wszystko pozwalać - stwierdziła szepcząc mi na ucho.
- Oj tam, oj tam. To co Mały idziemy robić śniadanie a mama niech jeszcze chwilę pośpi.
- Tak! A usmażymy naleśniki - zapytał mnie.
- Jasne, że usmażymy to daj mamie buziaka i idziemy - powiedziałem a Oskar już całował Majkę w policzek.
- Bartek nie zapomniałeś o czymś? - zapytała kiedy miałem wychodzić z sypialni.
- A no faktycznie coś mi się przypomniało - powiedziałem i wróciłem do Mai całując ją w usta.
- Bartek chodź już!!! - usłyszeliśmy z kuchni wołanie chłopca.
- Niestety muszę iść. Za 15 minut wiedzę Cię przy stole w kuchni - zagroziłem całując ją w policzek.
Maja
Kiedy panowie opuścili kurkową sypialnię postanowiłam się trochę ogarnąć.
Ubrałam się, uczesałam włosy zrobiłam lekki makijaż i dołączyłam do Bartka i Oskara. Po wspólnie zjedzonym śniadaniu wybraliśmy się na krótki spacer aby następnie wrócić do Kurkowego mieszkania.
- Maja bo ja mam coś dla was - powiedział kiedy siedzieliśmy wszyscy na kanapie.
- A z jakiej to okazji?
- Bez okazji - oznajmił i wyciągnął z za siebie dwie prezentowe torebki. Jedną wręczył mi a drugą Małemu.
Chłopiec wyciągnął z niej małą koszulkę Maceraty z numerem 16 i nazwiskiem Kurek. Uśmiechnęłam się i zajrzałam do swojej torebki, z której wyciągnęłam taką samą koszulkę tylko, że w moim rozmiarze.
- Jesteś niemożliwy.
- Jesteście dla mnie najważniejsi i nie zamierzam tego dłużej ukrywać - stwierdził i przytulił mnie i Oskara.
- Mamo kiedy zabierzesz mnie na mecz - zapytał Mały a my wybuchliśmy śmiechem.
- No jeżeli chcesz to może być jutro - odpowiedziałam na co mój syn zaczął skakać z radości.
Około godziny 12 wróciłam z synem do domu cioci. Na popołudniowym treningu nie musiałam być dlatego też wybrałam się na małe zakupy. Następne dni i tygodnie minęły bardzo szybko. Dni mijały według schematów praca, dom, spotkania z Kurkiem, mecze, wyjazdy i tak dalej. Macerata świetnie radziła sobie we włoskiej lidze oraz w lidze mistrzów. Między mną a Bartkiem układało się wręcz świetnie. Coraz więcej czasu spędzaliśmy we trójkę z czego najbardziej zadowolony był Oskar. Nim się obejrzałam nastał 14 luty czyli Walentynki. Bartek zaprosił mnie na kolację dlatego też już o godzinie 18 zaczęłam się szykować. Ubrałam się w sukienkę, podkręciłam włosy i zrobiłam makijaż.
Kiedy wychodziłam z domu ciocia zaczęła się śmiać, że mam nie wracać na noc do domu i żebym się nie martwiła bo ona zajmie się Oskarem. Wsiadłam do auta przyjmującego, który czekał na mnie pod domem witając się z nim buziakiem.
- To gdzie jedziemy? - zapytałam.
- Do mnie - uśmiechnął się i ruszył.
Po kilkunastu minutach byliśmy już pod drzwiami mieszkania przyjmującego. Bartek zawiązał mi oczy chustką a następnie wprowadził do środka. Po chwili odwiązał mi oczy a przede mną ukazał się widoki niczym z wielkiej filmowej produkcji Hollywood. Całe mieszkanie było przystrojone świecami i czerwonymi różami.
Oddaję w Wasze ręce kolejny już trzynasty rozdział :) Liczę, że po przeczytaniu wyrazicie się na jego temat w komentarzach.
Na kolejny zapraszam już w sobotę :D
Pozdrawiam, Klara !!!