Maja
- Dzień dobry - przywitała się z nami z uśmiechem.
- Dzień dobry - powiedzieliśmy równocześnie z Bartkiem.
- To może przyłączysz się do nas i zjesz z nami - zaproponowałam cioci Joli.
- Nie dziękuje Maju, ale na razie pójdę wziąć prysznic i rozpakuję swoje walizki - powiedziała i wyszła z kuchni.
- Ja to się już będę zbierał - oznajmił Bartek kierując się do drzwi.
- To co widzimy się jutro na meczu - powiedziałam kiedy odprowadziłam Kurka do drzwi.
- Zgadza się. Także do jutra - odpowiedział i pocałował mnie w policzek.
Kiedy siatkarz opuścił nasze mieszkanie wróciłam do kuchni aby posprzątać po śniadaniu. Po chwili do pomieszczenia weszła ciocia Jola, która przyglądała mi się z uśmiechem aż w końcu zapytała:
- Czy ja o czymś nie wiem?
- Ciociu ja wiem, że to mogło dziwnie wyglądać ale tu naprawdę nic się nie wydarzyło. Po prostu Bartek przyszedł na lekcję włoskiego a później Oskar stwierdził, że musimy koniecznie obejrzeć bajkę, i jakoś tak wyszło, że zasneliśmy - wytłumaczyłam.
- Przecież ja nie mam o to do Ciebie pretensji po prostu chcę żebyś była szczęśliwa - powiedziała przytulając mnie.
- Wiem.
Resztę dnia spędziłam na słuchaniu opowieści cioci jak to było w Paryżu. Następnego dnia z samego rana zaraz po śniadaniu wybrałam się na do parku trochę pobiegać. Biegłam kiedy na jednej z ławek dostrzegłam znajomą twarz.
- A kogo to moje oczy widzą? - zapytałam kiedy podbiegałam do Kurka.
- O hej, a tobie co biegać się zachciało?
- No tak jakoś wyszło - uśmiechnęłam się.
- Powiem Ci coś tylko się ze mnie nie śmiej ok?
- Obiecuję, że nie będę się śmiać - odpowiadam zastanawiając się nad tym co powie mi siatkarz.
- Mam tremę przed dzisiejszym meczem.
- Co! Ty jeden z najlepszych siatkarzy na świecie?
- A co jeśli tu też mi nie wyjdzie tak jak było w Rosji.
- Wyjdzie jestem tego pewna - stwierdzam śmiejąc się.
- Oby.
Rozmawiamy jeszcze przez jakieś pół godziny aby potem rozejść się do swoich domów. Po powrocie pomagam w przyrządzaniu obiadu cioci a następnie zaczynam przygotowywać się na mecz. Ubieram się, robię lekki makijaż a następnie sprawdzam czy spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do torby.
Mecz rozpocznie się o 17 dlatego też na chwilę przed 16 wychodzę z domu, wsiadam do swojego auta i jadę na halę. Wchodzę na halę witając się z zawodnikami i całym sztabem. Siadam na jednym z miejsc przeznaczonych dla kibiców i czekam na rozpoczęcie meczu. Niedługo potem na hala zaczyna wypełniać się kibicami a siatkarze wychodzą na rozgrzewkę. O równej 17 słychać pierwszy gwizdek sędziego. Śledzę mecz z uwagą robiąc przy tym jak najwięcej zdjęć. Co chwilę łapię się na tym, że moje oczy zerkają na zawodnika w białej koszulce Maceraty z numer 16. Z całych sił kibicuję nie tylko jemu ale także klubowi, w którym pracuję. Niecałe półtoraj godziny później mecz kończy się wynikiem 3:0 dla gospodarzy.
- Gratulację - mówię w kierunku Kurka kiedy pojawia się koło mnie.
- Dziękuję - odpowiada.
- Widzisz nie było czego się bać, lepszego debiutu we włoskiej lidze nie mogłeś sobie wymarzyć - dodaję z uśmiechem.
- No źle nie było ale zawsze mogło być lepiej - uśmiecha się.
Wymieniamy jeszcze kilka zdań po czym przyjmujący udaje się do szatni. Chowam swój sprzęt i udaję się w kierunku wyjścia. Kiedy wychodzę przed halę i zmierzam do swojego auta słyszę za swoimi plecami, że ktoś mnie woła:
- Maja!!!
Bartek
- Coś się stało - zapyta mnie kiedy ją dogoniłem.
- Nie nic, chciałem tylko zapytać czy nie dałabyś zaprosić się na kolację?
- Ale jest już dość późno, a ty chyba masz jutro trening.
- Dostaliśmy jutro wolne - mówię z uśmiechem.
- W takim razie nie mam nic przeciwko, bo jestem strasznie głodna. A gdzie jedziemy?
- Do mnie?
- Niech Ci będzie, wskakuj do samochodu - mówi w moim kierunku.
Po chwili jesteśmy w drodze do mojego mieszkania. Czas mija nam na rozmowie a kiedy jesteśmy już na miejscu otwieram drzwi i zapraszam Maję do salonu. Podaję dziewczynie sok i ciastka a sam udaję się do kuchni przygotować kolację. Mój wybór pada na pizzę.
- Może ja Ci pomogę - pyta Majka kiedy pojawia się w mojej kuchni.
- W zasadzie to zostało tylko wstawić ją do piekarnika.
Zostawiam pizzę w piekarniku a sam udaję się z blondynką do salonu.
- Nie wiedziałam, że lubisz gotować?
- To taka odskocznia od wszystkiego.
Pół godziny później zajadamy się przysmakiem w moim salonie. Około godziny 21 żegnam się z dziewczyną, która wychodzi z mojego mieszkania a sam udaję się wziąć kąpiel po ciężkim dniu. Idę do swojej sypialni i od razu zasypiam.
Maja
Następne tygodnie mijają w błyskawicznym tempie. Lube znakomicie radzi sobie nie tylko w lidze i pucharze Włoch ale także Lidze Mistrzów. Co chwila mecze, wyjazdy, dom, Oskar, lekcję włoskiego z Kurkiem. A co do Bartka? To nasze relacje, nic się nie zmieniły nadal jesteśmy tylko przyjaciółmi. Mówię tylko bo zdałam sobie sprawę, że moje uczucia już dawno przestały być tylko przyjacielskie.
Nim się zorientowałam nastał 22 grudnia czyli dzień naszego wyjazdu na święta do Polski. W tym roku postanowiliśmy, że ja, ciocia i Oskar spędzimy święta u rodziców we Wrocławiu. Od samego rana w naszym domu panował istny chaos. Po spakowaniu wszystkich rzeczy do naszych walizek i sprawdzeniu biletów zadzwoniłam po taksówkę, która miała nas zawieść na lotnisko. Dwie godziny później siedzieliśmy już w samolocie lecącym do Polski. Siedziałam czytając książkę kiedy ktoś usiadł obok mnie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam...
Zostawiam Wam ósmy rozdział. Mam nadzieję, że po przeczytaniu zostawicie choćby najskromniejszy komentarz. Liczę na Was.
Pozdrawiam i do następnej soboty.
Jak oceniacie "naszą" grupę na MŚ?
Świetny ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kogo tam zobaczyła.. :D
Pozdrawiam i weny życzę! ;*
Dziękuję i przekonamy się w kolejnym :*
UsuńHmm.. i kogo mogła zobaczyć? Może Kurek, nie wiem czemu tak sądzę, po prostu. Maja nareszcie przyznała się co do swoich uczuć do siatkarza. Ciekawe jak dalej potoczy się ich relacja :-)
OdpowiedzUsuńhttp://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/
Niedługo się przekonamy :D
UsuńCieszę się że Majka wie co czuję do Bartka :)
OdpowiedzUsuńNasza grupa jest nawet łatwa,ale jak to mówią każdy przeciwnik może pokazał na co go stać.
Ale Polska jest najlepsza. I LOVE POLAND <3
Pozdrawiam
Potwierdzam, POLSKA jest najlepsza ! Pozdrawiam :*
UsuńCzyżby Bartek też wracał do Polski na rodzinne święta? ^^
OdpowiedzUsuńOboje coś do siebie czują... Może magia świąt sprawi, że wreszcie to wyznają?
Rozdział rewelacyjny!!
Już nie mogę doczekać się kolejnego ;)
Pozdrawiam ;*
Dziękuję, pozdrawiam :*
UsuńCiekawe opowiadanie, dzisiaj zaczęłam czytać. Spodobało mi się. Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i cieszę się, że Ci się podoba :)
Usuń