sobota, 10 maja 2014

Dwadzieścia siedem

Maja
Praktycznie całą niedzielę spędziliśmy na leniuchowaniu dopiero przed 16 wzięłam się za szykowanie na imprezę. Zabrałam z szafy wcześniej przygotowany strój i poszłam do łazienki. Ubrałam się, zrobiłam makijaż i podkręciłam loki. 

Kiedy kończyłam mój makijaż do łazienki zaczął dobijać się Bartek.
- Kochanie siedzisz w tej łazience już od prawie dwóch godzin jeszcze trochę i się spóźnimy.
- Jeszcze chwilę przecież muszę jakoś wyglądać - powiedziałam podirytowana.
- Masz 5 minut a ja idę zaprowadzić Oskara do Ignaczaków.
- Dobra idź.
Po tym jak usłyszałam, że panowie wyszli obejrzałam się jeszcze raz w lustrze i stwierdziłam, że wyglądam całkiem dobrze. Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni napić trochę wody. Po chwili do domu wrócił mój mąż.
- No powiem Ci skarbie, że warto było czekać aż wyjdziesz z tej łazienki żeby zobaczyć takie cudo - stwierdził składając pocałunek na moich ustach.
- A dziękuję a teraz chodź bo naprawdę się spóźnimy - powiedziałam zakładając płaszcz.
Po niecałych 30 minutach byliśmy już przed restauracją w centrum Rzeszowa gdzie miała odbyć się impreza. Bartek otworzył mi drzwi i trzymając się za ręce weszliśmy do środka. Przywitaliśmy się ze wszystkimi a potem Kurek przedstawił mnie tym, którzy jeszcze mnie nie znali. Usiedliśmy koło Jaroszów. Po posiłku wszyscy panowie z trenerem Kowalem na czele zaczęli zostali pochłonięci rozmowom na temat nadchodzącego sezonu a ja z resztą partnerek zajęłyśmy się swoimi tematami. Na chwilę przed 24 wszyscy zaczęli się rozchodzić tak samo jak my z Bartkiem. Po drodze do domu wstąpiliśmy jeszcze do domu Ignaczaków po Oskara, który oczywiście spał dlatego mój siatkarz musiał go wynieść na rękach a potem z samochodu zanieść do jego pokoju. Ja od razu poszłam wziąć prysznic, kiedy wyszłam poszłam do kuchni gdzie również był Bartosz.
- Padam z nóg - powiedziałam opierając się o szafki.
- Powiem Ci, że ja tak samo - zaśmiał się przytulając mnie do siebie.
- Nie wiem jak ty ale ja to idę spać - oznajmiłam ruszając w stronę schodów.
- Ej, ej ty nigdzie nie pójdziesz - stwierdził łapiąc mnie za dłoń.
- A to niby czemu?
- Powiedziałem, że nie pójdziesz ale za to zostaniesz tam zaniesiona - odpowiedział biorąc mnie na ręce.
- Nie Bartek, puść mnie jestem za ciężka żebyś mnie nosił i to na dodatek po schodach - mówiłam próbując wyswobodzić się z jego ramion.
- Przestań - przerwał mi całując mnie w usta i w taki oto sposób dotarłam do sypialni a po chwili leżeliśmy już wtuleni w siebie zasypiając.
Rankiem obudził mnie pocałunek w usta. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Bartka z bukietem pięknych czerwonych róż.
- Wszystkiego Najlepszego kochanie z okazji urodzin - powiedział ponownie mnie całują.
- Dziękuję ale naprawdę nie musiałeś i tak najlepszym prezentem jesteś ty i nasze maleństwa.
- Wszystkiego Najlepszego mamo! - krzyknął Oskar wbiegając do sypialni i wskakując do nas na łóżko.
- Dziękuję skarbie.
- Dobrze a teraz śniadanie - oznajmił mój mąż stawiając tacę z jedzeniem na łóżku.
Po wspólnym śniadaniu w łóżku Bartek pojechał na trening a my z Oskarem wybraliśmy się na mały spacer po okolicy gdyż na dworze była bardzo ładna pogoda. Kiedy Mały bawił się na plac zabaw zadzwoniła Oliwia z życzeniami. Porozmawiałam z nią przez chwilę a potem postanowiłam wracać do domu. Zajęłam się robieniem obiadu a około 13 do domu wrócił Kurek. Zjedliśmy obiad a potem położyłam się na kanapie oglądając telewizję a panowie grali w jakąś grę na dywanie. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. 
- Bartuś idź otwórz - poprosiłam bo nie chciało mi się nawet podnosić.
- No już idę, idę - powiedział kierując się do wejścia.
Po chwili do salonu weszli moi rodzice, ciocia Jola oraz rodzice Bartka z Kubą.
- Wszystkiego Najlepszego - powiedzieli.
- Jejku nawet nie wiecie jaką mi zrobiliście niespodziankę - stwierdziłam witając się z każdym po kolei.
- Córciu tu masz torta i mały prezent ode mnie i taty - oznajmiła mi mama wręczając prezenty.
- Naprawdę nie musieliście.
- A tu jest drobiazg od nas - powiedziała moja teściowa wręczając mi ładnie opakowane pudełko.
- I ode mnie też coś masz Majuś - stwierdziła ciocia dając mi torebkę prezentową.
Zaprosiłam wszystkich do stołu, który w między czasie Bartek nakrył i rozłożył zastawę. Siedzieliśmy rozmawiając kiedy zapytałam:
- Ciociu a co ty tu właściwie robisz nic nie mówiłaś, że przylecisz do Polski?
- No bo tak wyszło, że moja firma otworzyła swoją filię tutaj we Wrocławiu i wróciłam na stałe do Polski - powiedziała a ja od razu poszłam ją przytulić.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
Jakiś czas później
Od prawie trzech miesięcy mieszkamy już w Rzeszowie. Każde z nas zdążyło się przyzwyczaić do nowego otoczenia a Bartek już zaskarbił sobie wszystkich kibiców Resovii imponując im wysoką formą w każdym meczu. Ja póki co siedzę w domu ze względu na mój stan no bo jakby nie patrząc za miesiąc przywitamy nowego członka naszej rodziny. Uznaliśmy z Bartkiem, że nasza księżniczka będzie się nazywać Amelia. Nie powiem trochę musiałam go przekonywać co do tej decyzji ale w końcu mi uległ. Co do Małego zaczął chodzić do jednego z Rzeszowskich przedszkoli do czego zdążył się już przyzwyczaić. Ciocia Jola sprzedała dom w Maceracie i wynajęła mieszkanie we Wrocławiu gdzie dalej pracuje jako tłumacz. Dziś jest 24 grudnia czyli Wigilia, którą spędzamy u nas zresztą tak jak całe święta bo uznaliśmy, że tak będzie najlepiej ponieważ wszyscy będziemy razem. Od samego rana ja, ciocia, mama i moja teściowa siedzimy w kuchni gotując a panowie zajmują się dekorowaniem domu. Przed 16 poszłam się wykąpać i przebrać. Poprawiłam swój wygląd lekkim makijażem i ubrałam się w sukienkę. 

Potem przebrałam Oskara w białą koszulę i czarne spodnie i już miałam schodzić z Małym na dół kiedy zawołał mnie Bartek. Wróciłam do naszej sypialni.
- Skarbie możesz mi pomóc z tym krawatem? - zapytał.
- Oj Bartuś, Bartuś czy ty się nigdzie nie nauczysz go wiązać - zapytałam zawiązując mu krawat.
- Nie wiem, ale i tak dziękuję za pomoc - powiedział całujac mnie w czoło - ślicznie wyglądasz kochanie.
- A dziękuję ale ty też niczego sobie - stwierdziłam widząc go ubranego w czarne spodnie i białą koszulę z krawatem.
- To co idziemy? 
- Tak - odpowiedziałam podając mu swoją dłoń.
Kiedy zeszliśmy na dół wszyscy już na nas czekali. Zasiedliśmy do stołu oczekując na pierwszą gwiazdkę, która po chwili się zaświeciła. Podzieliliśmy się opłatkiem składając sobie życzenia a potem zjedliśmy wigilijną kolację. 
- Mamo kiedy będą prezenty - zapytał Oskar a wszyscy zaczęli się śmiać.
- Za chwilę niech wszyscy zjedzą i zajmiemy się prezentami dobrze?
- Dobrze.
Kiedy wszyscy zjedliśmy usiedliśmy w salonie na kanapach i każdy zaczął otwierać swoje upominki. Oczywiście najwięcej frajdy mieli Oskar z Kubą na ale cóż w końcu są najmłodsi. Kiedy ja zaczęłam otwierać swój prezent koło mnie usiadł Bartek.
- Mam nadzieję, że Ci się spodoba - powiedział.
- Ja liczę na to samo.
- To kto pierwszy? - zapytał.
- Ty.
- Nie ty.
- W taki razie razem.
Odwinęłam świąteczne opakowanie a moim oczom ukazał się piękny srebrny album ze zdjęciami moim, Bartka i Oskara. Zaczęłam się śmiać.
- Czemu się śmiejesz - zapytał.
- Otwórz swój to zobaczysz - powiedziałam a siatkarz zaczął otwierać swój prezent a kiedy zobaczył co kryje się w środku także zaczął się śmiać.
- No to się nam udało - zaśmiałam się.
- A już myślałem, że tylko ja wpadnę na pomysł z albumem - stwierdził.
- Cóż teraz każdy będzie miał swój - powiedziałam całując go w policzek.
Następnego dnia kiedy się obudziłam ubrałam się i zeszłam na dół gdzie dochodziły mnie głosy. Weszłam do kuchni i zobaczyłam tam urzędujące panie.
- O już wstałaś? Niepotrzebnie my tutaj z Jolą i Iwonką się wszystkim zajmiemy a ty idź sobie dziecko odpocznij - powiedziała moja mama.
- Ale ja się świetnie czuję - powiedziałam a wtedy poczułam kopnięcie i złapałam się za brzuch.
- No tak właśnie widzę siadaj w salonie i nawet nie zbliżaj się do kuchni - stwierdziły zgodnie we trzy.
- No dobrze już idę a gdzie jest reszta panów bo jedyne kogo widziałam to mojego małżonka, który jeszcze smacznie chrapie - zaśmiałam się.
- Tata i Adam poszli z chłopakami na sanki - odpowiedziała mi moja rodzicielka.
Poszłam do salonu i zaczęłam oglądać jakiś film, który leciał akurat w telewizji. Moje maleństwo jednak nie za bardzo dało o sobie zapomnieć i nadal mnie kopało.
- Skarbie proszę daj mi trochę odpocząć - mówiła gładząc swój brzuszek. 
Po chwili w salonie pojawił się Bartek, który przysiadł się do mnie.
- Hej skarbie - przywitał się buziakiem.
- Hej - odpowiedziałam.
- Wygoniły Cię z kuchni?
- Niestety, twierdzą, że mam odpocząć - powiedziałam opierając głowę o jego ramie.
- A coś nie tak?
- Nie wszystko dobrze tylko nasza córka jest strasznie ruchliwa i daje mi nieźle w kość.
- Amelko daj mamie trochę odpocząć - zaczął  mówić do brzuszka a ja zaczęłam się śmiać bo po chwili nasza mała istotka przestała się kręcić. 

Trochę się tak świątecznie zrobiło :) Mam nadzieję, że Wam się podoba?
Czekam na Wasze komentarze i opinie.
Na kolejny zapraszam w sobotę (17.05.14)
Pozdrawiam, Klara :*
P.S Michał Winiarski kapitanem reprezentacji, jak oceniacie tą decyzję?

11 komentarzy:

  1. Fajny rozdział. Zresztą jak wszystkie. Z niecierpliwością czekam na następny. Ja osobiście jestem zadowolona z decyzji S. Antigi. Pozdrawiam gorąco! W międzyczasie zapraszam do siebie:http://zycie-jest-jak-gra.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. U Ciebie jak zawsze świetnie! :) Czekam niecierpliwie na następny rozdział
    A co do naszego nowego kapitana to myślę ,że to fajny wybór,chociaż , gdyby został nim którykolwiek inny z naszych super siatkarzy ( no może z wyjątkiem takiego jednego pana )to też byłabym szczęśliwa ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle świetny rozdział. Z niecierpliwością czekam na następny. Sądze że Winiarski spełni się w roli kapitana naszej kochanej drużyny ;))) Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga http://this-is-my-life-with-my-volleyball.blogspot.com ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest genialny. Miło się czyta jak od nich bije takie szczęście. Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opowiadanie, bardzo dobrze się czyta :) I już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki rodzinny rozdział :) Miło się czyta :) Widać, że są szczęśliwi bije od nich szczęście :) Już nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba się podoba ;)
    Ja też chcę święta :D
    Oj ja tam się cieszę i wiedziałam,że Winiar będzie kapitanem ;)
    Do MŚ Juniorów nas poprowadził, więc teraz też będzie podobnie;*
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że Michał będzie świetnym kapitanem. A nawiązując do rozdziału, po prostu świetny taki idealny. Państwo Kurek będą mieli żywe dziecko :P
    Zapraszam na kolejną część czyli |Part 6| http://walka-vs-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Miły rozdział:) Cieszę się, że Kurkom tak dobrze się układa:) Córeczka będzie miała prześliczne imię:) Pozdrawiam cieplutko^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Miło się czyta takie sielanki! ;)) Twoje opowiadanie jest super! Z niecierpliwością czekam na następny.

    Zapraszam do mnie : http://ponadwszystk.blogspot.com/ ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajny rozdział *,*
    Cieszę się,że im się tak układa.Są tacy słodcy.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń