sobota, 17 maja 2014

Dwadzieścia osiem

Maja
Resztę dni świątecznych spędziliśmy w takim samym gronie na leniuchowaniu i siedzeniu przy świątecznym stole zajadając się potrawami przygotowanymi przez mamy i ciocię. Ja niestety nie miałam wstępu przez te dwa dni do kuchni ponieważ miałam odpoczywać. Drugiego dnia świąt wieczorem wszyscy zbierali się w drogę do Wrocławia. Moi rodzice zaproponowali, że zabiorą Oskara do siebie na kilka dni bo przecież i tak mieliśmy go do nich zawieść przed sylwestrem, którego spędzimy u Ignaczaków więc stwierdzili, że zabiorą go już teraz i przywiozą go z powrotem w Nowy Rok.
- Oskar tylko masz być grzeczny - powiedziałam kiedy opuszczali nasz dom.
- Mamo ale ja zawsze jestem.
- Ja mówię serio masz nie przeszkadzać i nie wymyślać głupot rozumiesz?
- Tak.
- Dobrze wy się niczym nie martwcie damy sobie radę będziemy go zabierać na sanki chodzić do kina - zaczął wymieniać mój tata.
- Dobra, dobra zobaczymy co powiesz jak posiedzisz z nim przez kilka dni - zaśmiałam się.
- W takim razie do zobaczenia dzieci w Nowy Rok - powiedziała mama żegnając się ze mną i z Bartkiem.
- Do zobaczenia - odpowiedziałam zamykając drzwi.
- To co skarbie zostaliśmy sami - stwierdził mój mąż całując mnie w policzek.
- Na to wygląda.

Bartek
27 grudzień 2014
Następnego dnia rano kiedy się obudziłem poszedłem przygotować śniadanie. Po przygotowaniu posiłku zabrałem wszystko na tacę i ruszyłem w stronę sypialni.
- A witam moje księżniczki - powiedziałem całując Maję.
- Dzień dobry - odpowiedziała jeszcze zaspana.
- Przygotowałem dla nas śniadanie - oznajmiłem stawiając tacę na łóżku.
- Oj Bartek, Bartek za bardzo mnie rozpieszczasz jeszcze się przyzwyczaję i co wtedy? - zaśmiała się.
- Wtedy będę musiał przynosić Ci śniadania do łóżka każdego dnia - stwierdziłem.
- W takim razie jestem za a teraz jedzmy bo jestem strasznie głodna.
Po śniadaniu razem z Mają wzięliśmy się za ogarnięcie domu po świętach.

Maja
Po posprzątaniu domu leżeliśmy razem na kanapie oglądając film kiedy zadzwonił mój telefon.
- Halo.
- Hej Maja - przywitała się Jaroszową.
- O cześć Aga co tam słychać?
- Wszystko dobrze ale dzwonię w innej sprawie.
- W takim razie słucham?
- Wybieramy się z Olą na zakupy i dzwonię zapytać czy nie poszłabyś z nami? - zaproponowała.
- Jasne, że tak muszę w końcu kupić jakąś sukienkę na sylwestra - zaśmiałam się.
- W takim razie widzimy się za godzinkę w galerii ok?
- Jasne, to do zobaczenia.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał Bartek kiedy skończyłam rozmawiać.
- Idę z dziewczynami na zakupy.
- Ale wiesz, że tobie nie wolno się teraz przemęczać?
- Wiem Bartek ale ja nie mogę siedzieć cały czas w domu a po za tym muszę coś kupić na sylwestra bo przecież nie pójdę w dresie.
- No dobrze ale jakbyś się źle poczuła to od razu dzwoń.
- Dobrze.
Poszłam się przebrać do sypialni i trochę ogarnąć moje włosy a następnie zrobiłam lekki makijaż.

 Po 30 minutach wsiadałam w samochód i pojechałam do galerii gdzie czekały już na mnie dziewczyny. Przywitałam się z Agą i Olą a potem ruszyłyśmy w poszukiwaniu odpowiednich kreacji na 31 grudnia. Oczywiście z dziewczynami nie było problemu bo one już po godzinie znalazły coś dla siebie. Ze mną było gorzej bo znaleźć sukienkę dla kobiety w ciąży i żeby na dodatek ona mi się podobała było nie lada wyzwanie ale i to się udało. Po zakupach wybrałyśmy się do kawiarni na herbatę i ciasto. Siedziałyśmy rozmawiając kiedy spostrzegłam, że na zegarku widnieje już prawie godzina 17.
- Wiecie co ja to już będę się zbierać bo Bartek będzie się martwił - powiedziałam.
- W zasadzie to my też się już zbierajmy - stwierdziły zgodnie.
Zapłaciłyśmy za nasze zamówienia a potem pożegnałyśmy się i każda ruszyła w swoją stronę. Po 20 minutach zaparkowałam auto przed naszym garażem.
- Wróciłam! - krzyknęłam na wejściu zdejmując buty i kurtkę.
- Nareszcie zacząłem się o Ciebie martwić - oznajmił Bartek kiedy pojawiłam się w salonie.
- Oj kochanie wiesz jak to jest, każda musiała znaleźć odpowiednią kieckę i dodatki - zaśmiałam się.
- No wiem ale ty nie możesz się przemęczać - podszedł do mnie obejmując mnie.
- Obiecuję, że do póki się Amelka nie urodzi już nie wyjdę na zakupy.
- O nie tego to nie obiecuj bo i tak wiem, że za góra dwa tygodnie wyciągniesz mnie do galerii - stwierdził śmiejąc się.
- Ale ty mnie dobrze znasz.
- W końcu jestem twoim mężem a teraz chodź bo przygotowałem kolację - powiedział ciągnąc mnie do kuchni. Jak się okazało mój mąż przygotował domową pizzę, która okazała się całkiem smaczna.
- Ja nadal się zastanawiam kto nauczył Cię tak gotować?
- Szczerze? Sam nie wiem ale od kiedy wyprowadziłem się od rodziców musiałem sobie jakoś radzić i tak wyszło. A w zasadzie pokaż co tam kupiłaś.
- Nawet nie ma mowy zobaczysz dopiero w sylwestra.
- Oj kochanie.
- Nie pokaże przynajmniej raz ja postawię na swoim - zaśmiałam się.
Całą niedzielę spędziłam w domu ponieważ źle się czułam dlatego Bartek zabronił mi wychodzić z łóżka. Przynajmniej nie musiałam gotować obiadu bo tym także zajął się Kurek a ja czytałam książkę. Wieczorem poczułam się znacznie lepiej ale to może dlatego, że jutro Resovia miała grać mecz 1/4 Pucharu Polski, na którym chciałam być. Oczywiście posprzeczaliśmy się z Bartkiem na ten temat ponieważ on stwierdził, że nigdzie nie pójdę a ja zawzięcie mówiłam, że tak, czy mu się to podoba czy nie. Leżałam w sypialni oglądając film kiedy do pokoju wszedł właśnie Bartek.
- Skarbie nie gniewaj się na mnie przecież wiesz, że chcę dla Ciebie jak najlepiej - powiedział kładąc się koło mnie. Ja nie zamierzałam się do niego odzywać i cały czas udawałam obrażoną. Niech się trochę pomęczy - Maja słońce przepraszam.
- Bartek zrozum, że ciąża to nie choroba a to, że dziś się źle czuję nie oznacza, że jutro będzie tak samo a po drugie ja nie będę siedzieć w domu całymi dniami tylko dlatego, że ty boisz się, że jak tylko przekroczę próg domu to coś mi się stanie - mówiłam.
- No dobrze obiecuję poprawę ale na mecz pojedziesz ze mną i ze mną wrócisz a w trakcie będziesz cały czas z dziewczynami - oznajmił całując mnie w głowę.
- Bartek! - krzyknęłam za nim kiedy wychodził z pokoju.
- Tak wiem ja też Cię kocham - powiedział a ja nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.

Oddaję w Wasze ręce już 28 rozdział mojego opowiadania, jejku jak ten czas szybko leci :)
Czekam na Wasze opinie i komentarze.
Panowie wygrali wczoraj z Łotwą 3:0!!!
Wreszcie ten długi sezon się zaczął :D Trzymamy kciuki za eliminacje, LŚ i oczywiście Mistrzostwa Świata! A właśnie wybieracie się na jakiś mecz reprezentacji?
Do usłyszenia za tydzień (24.05.14r)
Pozdrawiam, Klara :*

8 komentarzy:

  1. Bartek jest chyba troszeczkę przewrażliwiony.. :D ale co ja tam wiem xD
    piękne 3:0, którego nie było dane mi obejrzeć.. ;x

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ ten Bartek się o nią martwi. Żeby tylko nie przesadził. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. :D ŚWIETNE :D

    OdpowiedzUsuń
  4. No proszę Bartek jaki troskliwy,ale jednak trochę przesadza :D Czekam na następny i zapraszam do mnie na 18 rozdział.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bartek jest strasznie troskliwy i z jednej strony fajne,a z drugiej troszkę :) męczące :) Zapraszam do mnie na kolejny.
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bartek taki troskliwy. Niech tylko nie przesadzi z tym bo może to być uciążliwe.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział;) Niemogę doczekać się następnego .Zapraszam do mnie na 3 rozdział http://this-is-my-life-with-my-volleyball.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski rozdział :)
    Bartek jest taki słodki,gdy się tak martwi o Maję ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń