środa, 30 kwietnia 2014

Dwadzieścia pięć

Maja
Następnego ranka kiedy się obudziłam Bartka i Oskara nie było w naszym apartamencie. Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki się ubrać i poprawić mój wygląd. Po jakiś 30 minutach wrócili moi panowie.
- Gdzie byliście? - zapytałam.
- Byliśmy się trochę rozejrzeć z Małym po hotelu - powiedział mój mąż składając buziaka na moim policzku.
- A wiesz mamo jaki tam jest fajny basen na dole - stwierdził Oskarek.
- W takim razie najpierw idziemy coś zjeść a potem idziemy na basen - oznajmiłam.
Zamknęliśmy drzwi i ruszyliśmy na śniadanie do hotelowej restauracji. Kiedy wszyscy już zjedli wróciliśmy do pokoju aby się przebrać w stroje kąpielowe i zabrać parę potrzebnych rzeczy.

Stałam przed lusterkiem w łazience kiedy wszedł do niej Bartek.
- Ślicznie wyglądasz - powiedział obejmując mnie od tyłu i całując w szyję.
- Tak jasne, wyglądam jak kulka.
- O nie wyglądasz kochanie wyglądasz jak kobieta w ciąży a zresztą nawet jakbyś była gruba i tak będę Cię kochał.
- Jak myślisz to będzie chłopiec czy dziewczynka? - zapytałam kładąc dłoń na moim brzuchu.
- Jak dla mnie to bez różnicy ważne żeby było zdrowe bo piękne to i tak będzie mając takich rodziców - zaśmiał się.
- Wariat - mruknęłam po nosem.
- Ale przynajmniej twój a teraz chodź bo Mały się niecierpliwi.
- Już tylko zarzucę na siebie sukienkę bo przecież nie będę paradować po hotelu w samym kostiumie.
- Tak masz rację - przytaknął puszczając mi oczko.
Założyłam sukienkę i zabrałam torbę z rzeczami a potem zeszliśmy na dół gdzie znajdował się basen. Ja oczywiście położyłam się na leżaku czytając książkę i opalając się a moi chłopcy poszli pobawić się w basenie. Czytałam kiedy poczułam, że ktoś zasłonił mi słońce.
- Bartek co ty robisz nie widzisz, że się opalam?
- No widzę ale chciałem Cię zabrać do wody - powiedział uśmiechając się.
- No dobra skoro tak bardzo chcecie to ok.
Po czterech godzinach spędzonych nad basenem postanowiliśmy wrócić do pokoju a potem iść na obiad. Przebrałam się z powrotem w mój poranny ubiór a Oskara przebrałam w koszulkę z krótkim rękawem i krótkie spodenki a do tego sandałki i czapkę z daszkiem. 

Bartek
Po wspólnie zjedzonym obiedzie postanowiliśmy przejść się trochę po mieście i pozwiedzać. Spacerowaliśmy ulicami Puerto Rico i zwiedzając miasto a także kupując pamiątki. Na koniec naszej wycieczki postanowiliśmy jeszcze iść na plażę. Jak się okazało woda była bardzo ciepła dlatego też zdjęliśmy buty i szliśmy brzegiem mącząc stopy w wodzie. Kiedy wróciliśmy do hotelu Oskar od razu zasnął a ja z Mają siedzieliśmy na balkonie wpatrując się w zachód słońca. 
Tydzień spędzony na Gran Canari zleciał bardzo szybko nim się zdążyliśmy obejrzeć siedzieliśmy już z powrotem w samolocie do Wrocławia. Doszedłem do wniosku, że to były moje najlepsze wakacje w życiu. Dlaczego? Sam nie wiem może dlatego, że to był nasz pierwszy wspólny wyjazd we trójkę a w zasadzie czwórkę. Jedno było pewne, że każde z nas zapamięta je do końca życia. Uzgodniliśmy z Mają, że we Wrocławiu załatwiamy tylko ostatnie sprawy a w piątek ruszamy już w kierunku Rzeszowa. A tak w zasadzie już nie mogłem się doczekać jak zareaguje moja żona na wieść, że nie będziemy mieszkać w bloku tylko w naszym domu. Mam tylko nadzieję, że spodoba jej się nasz nowy dom. 
Po powrocie do Wrocławia i rozpakowaniu naszych walizek pojechaliśmy odwiedzić rodziców Mai. Zadzwoniliśmy dzwonkiem a po chwili drzwi otworzyła nam moja teściowa.
- Dzień dobry - przywitaliśmy się.
- Kiedy wróciliście? Opowiadajcie jak Wam się wakacje udały? - od razu zarzuciła nas pytaniami.
- Zaraz Wam wszystko opowiemy - powiedziała Maja kiedy weszliśmy do salonu.
- Dobrze to poczekajcie chwilkę a ja zawołam ojca - oznajmiła wychodząc na podwórze gdzie pan Irek kosił trawnik.
- O witajcie - przywitał się z nami mój teść kiedy wszedł do domu.
- No to teraz mówcie jak tam było - stwierdziła moja teściowa.
- No więc wyspa piękna, pogoda też nam dopisała, dużo zwiedzaliśmy no i oczywiście siedzieliśmy nad basenem bo jak się Oskarowi spodobało to potem nie było już wyjścia - zaśmiała się Maja - a w zasadzie to gdzie on już poleciał?
- Spokojnie jest na dworze - powiedziałem wyglądając przez okno.
- No to bardzo się cieszymy a teraz powiedzcie kiedy wyjeżdżacie? - zapytała mama Mai.
- No jutro mamy jeszcze wizytę u lekarza dlatego w piątek ruszamy do Rzeszowa - odpowiedziała. 
- O w takim razie jak tylko wyjdziecie do lekarza masz Maju do mnie zadzwonić i powiedzieć czy to będzie wnuczka czy wnuczek.
- Dobrze mamo - powiedziała moja żona.
U rodziców Mai posiedzieliśmy jeszcze jakiś dwie godziny a potem wróciliśmy do naszego mieszkania. 

Maja
Następnego dnia kiedy wstałam Bartek jeszcze spał dlatego poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Po drodze weszłam jeszcze do pokoju syna aby sprawdzić czy on też jeszcze śpi jak się okazało spał. Wzięłam się za robienie tostów a po chwili do kuchni wszedł jeszcze zaspany Oskar.
- Dzień dobry mamo - powiedział.
- Cześć skarbie, zaraz będą tosty to siadaj do stołu.
- Mamo a kiedy jedziemy do naszego nowego domu? - zapytał.
- Jutro a dziś musisz spakować swoje zabawki dobrze?
- Dobrze.
Kiedy my kończyliśmy śniadanie do kuchni wszedł Bartek.
- O dzień dobry - powiedziała.
- Cześć, ale się dziś wyspałem - stwierdził siadając do stołu.
- No wcale się nie dziwię skoro dochodzi już prawie jedenasta - zaśmiałam się - dobra to ty jedz a Oskar chodź idziemy się ubrać bo za niedługo wychodzimy.
Zabrałam Małego do jego pokoju i pomogłam mu się ubrać a potem sama się ubrałam i umalowałam a włosy spięłam w koka. 
Kiedy wszyscy byli już gotowi do wyjścia zjechaliśmy windą na parking i pojechaliśmy do rodziców Kurka.

Troszkę krótki no ale zawsze coś prawda?
Czekam na Wasze komentarze i opinie co do tego rozdziału.
Pozdrawiam i zapraszam w sobotę (03.05.14)
Klara :*

sobota, 26 kwietnia 2014

Dwadzieścia cztery

Maja
Zaraz po dekoracji razem z dziewczynami i dzieciakami wróciliśmy do hotelu aby się odświeżyć i przebrać a także zabrać nasz rzeczy. Przebrałam Oskara a potem zajęłam się swoim wyglądem. 

Z tego co się dowiedziałyśmy w hotelu chłopaków była zaplanowana impreza dlatego też po zabraniu wszystkich udałyśmy się do ich hotelu. Kiedy byłyśmy na miejscu każda odebrała klucze do swoich pokojów a następnie zeszłyśmy wszyscy do holu aby przywitać naszych mistrzów. Po niedługim czasie podjechał autobus reprezentacji. Kiedy siatkarze i sztab pojawili się w wejściu wszyscy zaczęli śpiewać " Sto lat ". Po oficjalnym powitaniu wszyscy zaczęliśmy zabawę w hotelowej restauracji. 
- Widzicie mówiłem, że się na nich odegramy! - krzyknął Ignaczak a wszyscy zaczęli się śmiać.
- Tak Krzysiu mówiłeś, mówiłeś - poklepał przyjaciela po ramieniu Winiarski.
- Ale powiedzieć Wam coś? - zapytał Kubiak.
- No mów Michałku - oznajmił trener.
- Mina Muserskiego kiedy nie potrafił zablokować ataków naszego MVP Kurasia to bezcenne - stwierdził Dzik.
- Tak masz rację - stwierdzili wszyscy zgodnie.
- Dobra a teraz panowie pijemy za nasze zdrowie i za naszego Bartka, który poprowadził nas do tego złota!!! - powiedział ZB9.
- Nie przesadzajcie gdyby nie wy to sam bym nic nie zdziałał - oznajmił mój mąż.
Impreza trwała do czwartej nad ranem a tańcom i toastom nie było końca. Rano obudził mnie słodki pocałunek w usta. Otworzyłam oczy i zobaczyłam koło siebie Bartka.
- Dzień dobry - powiedziałam jeszcze lekko zaspana.
- Musiałem Cię obudzić bo my z chłopakami musimy się już zbierać a Mały już nie śpi.
- To gdzie wy się wybieracie?
- Do Antigi zadzwonił prezes Przedpałski i powiedział, że cała reprezentacja ma się wstawić w Warszawie bo szykują jakieś powitanie czy tam coś.
- W takim razie ja też się zacznę zbierać i wracam do Wrocławia a ty kiedy wrócisz?
- Myślę, że wieczorem powinienem być już z Wami - uśmiechnął się - a teraz uciekam bo wszyscy czekają, do zobaczenia skarbie - pożegnał się całując mnie i Małego w policzek.
Zaraz po śniadaniu razem z Agą, Kacprem i Oskarem wsiadłyśmy w samochód i ruszyliśmy w drogę powrotną do Wrocławia. W domu byliśmy około 13.

Bartek
Jak się okazało w Warszawie czekał nas przejazd zwycięzców ulicami stolicy a następnie spotkanie z kibicami na Placu Defilad. Przywitanie, spotkanie z kibicami, wywiady zakończyliśmy późnym po południem i wtedy wszyscy mogliśmy wreszcie wrócić do swoich domów. Kiedy w nocy wszedłem do mieszkania Maja i Mały spali. Po cichu wziąłem kąpiel a następnie poszedłem do sypialni gdzie od razu zasnąłem koło żony. Rano obudził mnie zapach świeżo parzonej kawy. Podniosłem się z łóżka i udałem się do kuchni gdzie zastałem żonę robiącą śniadanie. Stałem tak przez chwilę patrząc na nią jak krząta się po kuchni. Podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu.
- O już wstałeś - stwierdziła.
- Jak widać - powiedziałem składając pocałunek na jej ustach.
- W takim razie zapraszam do stołu a ja idę obudzić Oskara.
- O nie, niech sobie jeszcze pośpi czeka go długa podróż - oznajmiłem z uśmiecham.
- Bartek jaka podróż?
- No bo widzisz kochanie z racji tego, że nie mieliśmy podróży poślubnej a z Resovią treningi zaczynam dopiero 6 października wybieramy się na wakacje.
- Co! Ale przecież...
- Spokojnie samolot mamy jutro o 12 także ze wszystkim zdążymy.
- No dobra ale przynajmniej mi powiedz gdzie nas zabierasz?
- Lecimy do Puerto Rico na Gran Canari.

Maja
Zaraz po śniadaniu poszłam się ubrać i umalować ponieważ doszliśmy z Bartkiem do wniosku, że musimy przed wyjazdem zrobić małe zakupy. Najpierw pojechaliśmy do jednego z centrum handlowych a następnie w drodze do domu postanowiliśmy wstąpić do rodziców Kurka. Jak się okazało moi rodzice również tam byli dzięki czemu mogliśmy ten dzień spędzić w rodzinnym gronie. Po powrocie do naszego mieszkania razem z mężem zaczęłam pakować nasze walizki. 
Następnego dnia już o godzinie 10 byliśmy na lotnisku czekając na nasz samolot. Po czterech godzinach lotu byliśmy już na wyspach Kanaryjskich. Taksówką dotarliśmy do naszego hotelu "Gloria Palace Royal". Po zakwaterowaniu dostaliśmy klucze do naszego pokoju. Kiedy weszliśmy do środka ujrzałam dwupokojowy apartament z łazienką i sypialnią z widokiem na ocean. 
- Boże, Bartek jak tu jest pięknie - powiedziałam wychodząc na balkon.
- Tato a kiedy pójdziemy na plaże? - zapytał Oskar a ja zaczęłam się śmiać.
- Jak tylko się rozpakujemy to pójdziemy, dobrze? - odpowiedział Bartek.
- Hurraaaaaa!!! - krzyknął nasz syn.
Po tym jak rozpakowaliśmy nasze walizki ja poszłam wziąć prysznic a Bartek z Oskarem grali w jakąś grę na tablecie. Po kąpieli przebrałam się w zwiewną sukienkę, ułożyłam włosy i poprawiałam makijaż. 
Kiedy wyszłam z łazienki moi panowie byli już przebrani i wyszykowani do wyjścia. Zabrałam torebkę i aparat a potem ruszyliśmy na spacer po plaży aby zobaczyć zachód słońca z racji tego, że dochodziła już godzina 19. Spacerowaliśmy po plaży trzymając Małego za ręce i robiąc przy tym zdjęcia. Po prawie dwóch godzinach kiedy Oskar zasypiał już prawie na stojąco postanowiliśmy wracać do hotelu. Niestety Mały usnął po drodze na rękach Bartka dlatego też mój mąż musiał go zanieść od razu do łóżka. Kiedy nasz syn spał ja i Kurek zjedliśmy romantyczną kolację na balkonie. 
- Pozwól, że wzniesiemy toast - powiedział Bartek.
- Ale nie zapominaj, że ja nie mogę pić.
- Dlatego wzniesiemy go sokiem - zaśmiał się.
- W takim razie za co?
- Za to, że jesteśmy razem i za to żebyśmy już zawsze byli szczęśliwi - odpowiedział stukając się ze mną kieliszkami.
- Bardzo Cię kocham.
- Ja Ciebie też skarbie.

Jejku jak to szybko leci :D Już mamy 24 rozdział. Dziękuję za wszystkie wyświetlenia.
Czekam na Wasze komentarze i opinie co do tego rozdziału :D
Do usłyszenia w środę!!!
Klara

wtorek, 22 kwietnia 2014

Dwadzieścia trzy

Bartek
Po rozmowie z Mają poszedłem na trening. Trener nie dawała nam nawet chwili wytchnienia ale jak to mówi "nikt nie da wam mistrzostwa tylko za udział w turnieju" i miał rację. To nie był byle jaki turniej tylko Mistrzostwa świata, które rozgrywane są co cztery lata. Każda z drużyn grających w turnieju marzy o tym by zdobyć złoto. Cała drużyna zdaje sobie sprawę z tego, że gramy u siebie i wierzy w nas kilkanaście milionów kibiców. Zaraz po treningu postanowiłem zadzwonić do żony, która się jeszcze nie odezwała.
- Halo.
- Miałaś zadzwonić - powiedziałem.
- Miałam ale przecież mieliście trening więc i tak byś nie odebrał.
- No tak masz rację, przepraszam a teraz mów.
- No więc wszystko jest w porządku, ciąża przebiega prawidłowo.
- Jejku nawet nie wiesz jak się cieszę a co robicie?
- Właśnie zdążyliśmy wrócić z Oskarem do domu także muszę kończyć i biorę się za gotowanie obiadu.
- W takim razie smacznego i ucałuj go ode mnie.
- Pa Bartuś.
- Pa kochanie.

Maja
Dni leciały nie ubłaganie tak samo jak mistrzostwa nim się obejrzeliśmy skończyła się faza grupowa, którą Polacy zakończyli na pierwszym miejscu. Kolejne fazy turnieju były cięższe ale z nimi Polska również sobie poradziła dzięki czemu już jutro nasza reprezentacja miała zagrać w półfinale MŚ i to z nie byle kim tylko samymi Włochami czyli jedną z czołowych drużyn świata.
20 wrzesień 2014r 
Z samego rana kiedy się ubrałam wzięłam się za pakowanie torby z potrzebnymi rzeczami aby móc ruszyć w drogę do Katowic. Spakowałam trochę rzeczy ponieważ w stolicy Śląska mieliśmy zostać z Oskarem aż do końca mistrzostw. Właśnie miałam schodzić z Małym na dół kiedy Agnieszka napisała sms, że już czeka z Kacprem na nas na dole. Zabrałam torbę i zeszłam z synem na parking. Przywitałam się z Agą i Kacprem a potem spakowałam torbę do bagażnika. Po chwili ruszyliśmy w drogę. Cały czas rozmawialiśmy o tym, że siatkarze zaszli już bardzo daleko i co by się nie stało wszyscy powinni być z nich dumni. Po trzech godzinach dotarłyśmy do hotelu, w którym zatrzymały się wszystkie dziewczyny siatkarzy. Wzięłam Małego i naszą torbę a potem poszłam do naszego pokoju. Po tym jak rozpakowałam nasze rzeczy poszłam przywitać się z resztą dziewczyn. Popołudnie spędziliśmy w hotelowej kawiarni a około 18 wszyscy wrócili do swoich pokoi aby móc się przyszykować do wyjścia na mecz. Przebrałam Małego w biało-czerwoną koszulkę z napisem "Kurek" a sama ubrałam czerwone spodnie i koszulkę Bartka. O godzinie 20 rozpoczął się drugi półfinał MŚ. Siedziałyśmy z dziewczynami i żonami a także dziećmi mocno zaciskając kciuki za naszą reprezentację. Po wspaniałym ponad dwu i pół godzinnym meczu z głośników rozbrzmiał okrzyk:
- Polacy w finale Mistrzostw Świata!!!!!!!!
Radości nie było końca w końcu nie codziennie ma się zaszczyt grania o złoto. Wszyscy cieszyli się z sukcesu polskich siatkarzy. Podeszłam z Małym do barierki gdzie czekał na nas Bartek.
- Gratuluję i liczę na powtórkę jutro - powiedziałam przytulając męża.
- Dziękuję to wszystko dzięki Wam - stwierdził biorąc syna na ręce i obejmując mnie - jejku tylko jutro ta Rosja - zamyślił się.
- Ej, ej Bartek trzeba wierzyć, przecież gracie świetnie a Rosja nie jest ze stali zresztą pamiętasz co obiecał Krzysiek po finale Ligi Światowej?
- Powiedziałem, że odegramy się na nich tak, że popamiętają nas do końca życia - wtrącił z uśmiechem Ignaczak, który pojawił się koło nas.
- Dokładnie - przytaknęłam witając się z libero.
- No powiem Ci Maju, że kwitniesz w tej ciąży - zaśmiał się Krzysiu.
- Tak bardzo wyglądam jak słoń - powiedziałam śmiejąc się.
- Jak dla mnie możesz wyglądać nawet jak dwa słonie i tak będziesz najpiękniejszą kobietą na tym świecie - stwierdził Kurek całując mnie w usta.
- Dobra to może ja nie będę przeszkadzał - zaśmiał się odchodząc w kierunku rodziny libero.
- Tata pograsz ze mną w piłkę? - zapytał Oskar.
- Jasne, że tak.
- Ale tylko chwilę bo my wracamy do hotelu a zresztą wy też musicie wypocząć - powiedziałam.
Po powrocie do hotelu od razu po kąpieli położyliśmy się z Małym spać po całym męczącym dniu. Następnego dnia obudziłam się prawie w południe. Rozejrzałam się po pokoju ale nigdzie nie było Oskara. Trochę się wystraszyłam ale po chwili zobaczyłam leżącą na szafce nocnej kartkę. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać.
" Spałaś tak smacznie, że stwierdziłyśmy, że nie będziemy Cię budzić. Wyszłyśmy z Dagą i chłopakami na spacer. Oskar jest z nami nie martw się.
Aga"
No tak to mam chwilę dla siebie. Postanowiłam wziąć kąpiel a potem spakowałam nasze rzeczy do torby ponieważ zaraz po meczu miałyśmy przenieść się do hotelu chłopaków. Po spakowaniu wszystkiego ubrałam się i zeszłam do hotelowej restauracji na obiad. Dosiadłam się do Asi i Moniki. Siedziałyśmy rozmawiając kiedy do hotelu wróciły dziewczyny z dziećmi. Zjedliśmy razem obiad a potem każdy udał się do swojego pokoju. Na dwie godziny przed meczem ja i Oskar byliśmy już gotowi do wyjścia. Oczywiście ubrani byliśmy w kolorach narodowych.

 Po dotarciu do Spodka zasiedliśmy na miejscach czekając na finałowe starcie. O godzinie 20:15 zabrzmiał pierwszy gwizdek. Po trzech setach stan meczu wynosił 2:1 dla Polski. Wydawało się, że czeka nas piąty set jednak wtedy Polacy zaczęli grać koncertowo i po niecałych dwóch godzinach wszyscy usłyszeli z głośników: " Polska mistrzem świata!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!". Kibice zaczęli skandować "dziękujemy" a z moich oczu popłynęły łzy szczęścia. Kiedy podeszłam do Bartka od razu znalazłam się w jego ramionach.
- Byłeś najlepszy - stwierdziłam kiedy postawił mnie na ziemi.
- Wszyscy byliśmy - zaśmiał się biorąc Oskara na ręce.
- Tato wiesz co jak będę duży to ja też chce tak jak ty być siatkarzem i zdobyć złoto - wypalił Mały a my zaczęliśmy się śmiać.
- No pewnie maluchu, że będziesz siatkarzem - powiedział Bartek całując syna w główkę - a to maleństwo kim będzie? - zapytał kładąc swoją dłoń na moim widocznym brzuchu.
- A nie wiem nie wiem nawet nie znamy płci bo kazałeś mi czekać na siebie aż będziesz mógł iść ze mną na badania.
- Oj ale nie długo się dowiemy.
- Kurek chodź bo zaraz dekoracja! - krzyknął Piotrek.
- No już idę. Wybaczcie ale muszę iść - oznajmił całując mnie i Oskara w policzek.
Po chwili zaczęła się dekoracja. Najpierw odbyło się wręczenie nagród indywidualnych.
- Najlepszym blokującym turnieju został... reprezentant Rosji Dimitry Muserski!!!
- Najlepszym atakującym zostaje... reprezentant Polski Jakub Jarosz!!!
- Najlepszym rozgrywającym turnieju zostaje... reprezentant Polski Bruno Rezende!!!
- Najlepiej zagrywającym zawodnikiem zostaje... Matthew Anderson!!!
- Najlepiej przyjmującym siatkarzem zostaje... Michał Winiarski!!!
- Najlepszym libero zostaje... proszę państwa tu nie ma chyba żadnego zdziwienia Krzysztof "Igła" Ignaczak!!! - po tym okrzyku Marka Magiery wszyscy zaczęli się śmiać ale po chwili na hali zapanowała cisza a Polscy siatkarze zaczęli krzyczeć "MVP,MVP,MVP,MVP".
- Najlepszym zawodnikiem finałów Mistrzostw Świata zostaje.... reprezentant Polski grający z numerem szóstym Bartosz Kurek!!!
Byłam dumna jak nigdy dotąd, wiedziałam, że dla Bartka ta nagroda będzie najcenniejszą jaką kiedykolwiek zdobył. Po moich policzkach po raz kolejny tego dnia zaczęły płynąc łzy a kiedy nasi reprezentanci stanęli na najwyższym stopniu podium i odebrali złote medale a z głośników popłynął "Mazurek Dąbrowskiego" już nikt będący w Spodku nie powstrzymywał łez szczęścia.

Troszkę musiałam przyspieszyć ale mam nadzieję, że Wam się spodobał :D
Oj mam nadzieję, że takie zakończenie zobaczymy już we wrześniu podczas finału MŚ w Katowicach :D
A wy wybieracie się na jakiś mecz MŚ??
Pozdrawiam i do soboty :)
Klara :*

sobota, 19 kwietnia 2014

Dwadzieścia dwa

Maja
Do Wrocławia dotarłyśmy przed 23. Odwiozłam Agnieszkę i Kacpra do ich domu a potem Kubę do domu moich teściów następnie wróciłam z Oskarem do naszego mieszkania. Niestety w Mały usnął w drodze i musiałam go obudzić co nie było wcale takie proste. Kiedy już dotarłam z synem do mieszkania od razu zaprowadziłam go do jego pokoju aby mógł iść spać. Nim się obejrzałam Oskar z powrotem zasnął a ja mogłam wreszcie zająć się sobą. Poszłam wziąć odprężającą kąpiel a potem udałam się do łóżka. Następnego dnia rano kiedy zjedliśmy z Małym śniadanie postanowiłam, że wybierzemy się na małe zakupy. Ubrałam syna a potem sama poszłam się trochę ogarnąć. Ubrałam się, umalowałam i spięłam włosy. 

Stwierdziłam, że wybierzemy się do jednej z galerii handlowych. Chodzenie po sklepach w moim stanie w dodatku z dzieckiem okazało się nie najlepszym pomysłem. Po dwóch godzinach z kilkunastoma torbami postanowiliśmy się udać na lody. Siedzieliśmy z synem w kawiarni kiedy usłyszałam za sobą, że ktoś mnie woła:
- Maja?
- Tomek? - zdziwiłam się widząc za sobą kolegę z liceum.
- Jejku jak ja Cię dawno nie widziałem - powiedział witając się ze mną uściskiem.
- No będzie już tak ze 6 lat - zaśmiałam się - a zapomniałabym poznaj mojego synka Oskara.
- Hej Oskar - powiedział podając Małemu dłoń.
- Dzień dobry - odpowiedział chłopiec.
- Nie wiedziałem, że wyszłaś za mąż - stwierdził.
- No tak jakoś wyszło, a ty masz kogoś?
- Nie, podobno nie znalazłem jeszcze tej jedynej.
- Na pewno kiedyś kogoś znajdziesz.
- Oby - powiedział a w tej chwili rozdzwonił się mój telefon.
- Cześć kochanie - przywitałam się z mężem.
- Dzień dobry miłości mojego życia - powiedział a ja zaczęłam się śmiać.
- Co tam jesteście już we Wrocławiu? - zapytałam.
- Nie długo powinniśmy do jechać, a właściwie to ja w tej sprawie dzwonię.
- Tak? W takim razie słucham?
- Bo trener dał nam wolne po południu i tak sobie pomyślałem, że może wpadlibyście do nas tutaj do hotelu, pobędziemy trochę razem.
- No jasne, że tak, to o której mamy być?
- Bądźcie tak około 16. 
- W takim razie do zobaczenia Bartuś.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - powiedziałam na pożegnanie.
- Maż? - zapytał Tomek.
- Tak już zdążył się stęsknić.
- To kto jest tym szczęściarzem?
- Nie przesadzaj bo się zaczerwienię - zaśmiałam się - dobra Oskar my to się już musimy zbierać - zwróciłam się do Małego.
- W takim razie do zobaczenia - powiedział Tomek.
- Do zobaczenia.
Po tym jak pożegnałam się z Tomkiem wyszliśmy z Oskarem na parking gdzie zaparkowany był nasz samochód i ruszyliśmy do domu moich rodziców, który zaprosili nas na obiad. Po wspólnie zjedzonym obiedzie u rodziców ja z mamą wzięłyśmy się za sprzątanie a Oskar z tatą zajęli się pracą na podwórku. Po jakiejś godzinie stwierdziłam, że musimy z synem jechać już do hotelu, w którym zakwaterowani byli siatkarze. Kiedy dojechaliśmy pod hotel Bartek już na nas czekał. Nawet nie zdążyłam dobrze wysiąść z auta a on był już przy mnie całując mnie w usta.
- Hej - przywitałam się. 
- Matko jak ja tęskniłem - stwierdził a ja się zaśmiałam no bo przecież widzieliśmy się wczoraj.
- Tata! Chodź zobaczysz co mama mi kupiła - powiedział Oskar ciągnąc ojca za rękę do auta a ja zaczęłam się zastanawiać jaka będzie reakcja Bartka kiedy zobaczy ile kupiliśmy rzeczy. 
- Maja? - zapytał mój mąż.
- Od razu mówię, że to nie moja wina, że jestem w ciąży i w nic się nie mieszczę a przecież muszę w czymś chodzić ubrana. Zresztą Oskar też wyrasta z ubrań - mówiłam jak najęta próbując się wytłumaczyć a Bartek się tylko zaśmiał.
- Dobra przecież nic nie mówię ale mam nadzieję, że nie wydałaś wszystkich pieniędzy z naszego konta - powiedział puszczając mi oczko.
- O to się nie martw, mam umiar.
- W takim razie teraz zapraszam na spacer - powiedział Kurek biorąc na ręce syna a mnie trzymając za rękę.
Przechadzaliśmy się ulicami Wrocławia trzymając się za ręce a Oskar biegał przed nami. Rozmawialiśmy o mistrzostwach, o tym jak ja się czuję i o tym, że niedługo przeprowadzimy się do Rzeszowa. Po dwóch godzinach wróciliśmy do hotelu a następnie po tym jak się pożegnaliśmy ja i Mały wróciliśmy do mieszkania. Po drodze wstępując jeszcze na zakupy do supermarketu. Z kolejnymi torbami wróciliśmy do domu. Całe szczęście, ze w budynku jest winda bo inaczej chyba nie dalibyśmy rady z tymi wszystkimi torbami. Po rozpakowaniu wszystkiego zjedliśmy z synem kolację a potem położyłam Małego spać a sama po kąpieli usiadłam na łóżku czytając książkę. Sama nie wiem kiedy zasnęłam.
31 sierpień 2014r
Obudziłam się o godzinie 9:15. Od razu poszłam zajrzeć do pokoju Małego aby sprawdzić on jeszcze śpi. Jak się okazało Oskar jeszcze smacznie spał dlatego też postanowiłam się szybko ubrać i wyjść po świeże bułki do osiedlowego sklepu. Nie minęło 10 minut a ja już byłam gotowa do wyjścia. Sprawdziłam czy mały na pewno śpi a potem zamknęłam mieszkanie i wyszłam na klatkę schodową. W szybkim tempie doszłam do sklepu po świeże pieczywo i od razu ruszyłam do mieszkania. Wchodziłam po schodach kiedy usłyszałam za sobą czyjś głos:
- A my się znowu spotykamy.
- A co ty tutaj robisz? - zapytałam widząc za sobą Tomka.
- Tak się składa, że od dziś będziemy sąsiadami - odpowiedział.
- Ale jak to?
- Właśnie wprowadzam się do mieszkania piętro wyżej.
- W takim razie witam sąsiada ale teraz niestety muszę już uciekać bo zostawiłam Oskara samego w domu a jak się obudzi to może być niezły cyrk - powiedziałam i wbiegłam po schodach do naszego mieszkania. Kiedy weszłam do środka okazało się, że Mały jeszcze śpi. Postanowiłam, że najpierw zrobię śniadanie a potem go obudzę. Kiedy śniadanie było już gotowe poszłam do pokoju synka.
- O widzę, że już wstałeś - powiedziałam całując dziecko w policzek.
- Mamo a kiedy urodzi się mój braciszek albo siostrzyczka? - zapytał.
- Wiesz co skarbie będziemy musieli jeszcze troszkę poczekać ale zobaczysz, że to szybko zleci.
- I będę mógł się z nim bawić?
- No jasne, że tak jak trochę podrośnie to będziecie się razem bawić.
- Ale fajnie!!!
- Dobra Oskar już koniec tego leżenia teraz szybko się ubieraj a potem idziemy jeść.
Po śniadaniu zabrałam torebkę i ruszyłam z synem do samochodu ponieważ miałam go zawieść do rodziców ponieważ miałam dziś wizytę u lekarza. Kiedy byliśmy już u rodziców zadzwonił mój telefon.
- Cześć kochanie - przywitałam się z Bartkiem.
- Hej skarbie, jak się czujesz?
- Bardzo dobrze właśnie przywiozłam Oskara do rodziców bo nie wiem czy pamiętasz ale mam dziś wizytę u lekarza.
- Osz kurczę całkowicie o tym zapomniałem.
- No widzisz także ja muszę kończyć bo właśnie wsiadam do samochodu.
- Jak wyjdziesz to koniecznie zadzwoń i powiedz co i jak ok?
- Ok. Także do zobaczenia.
- Pa. Kocham Cię - pożegnał się.

Oddaję w Wasze ręce 22 rozdział.
Mam nadzieję, że Wam się podoba?
Liczę na Wasze komentarze i opinie :D
Pozdrawiam i do wtorku!!!!

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

czwartek, 17 kwietnia 2014

Dwadzieścia jeden

Maja
25 sierpnia 2014r
Następnego dnia obudziły mnie ciche śmiechy nad uchem. Kiedy otworzyłam oczy okazało się, że na łóżku jest nie tylko Bartek ale także Oskar.
- O już wstałaś - stwierdził Kurek.
- No w takich warunkach to nie da się spać, naprawdę nie mieliście gdzie grać w tę grę.
- Bardzo przepraszamy - powiedział Oskar przytulając mnie.
- No niech Wam będzie a teraz idę zrobić śniadanie.
- Nie, nie, nie my się tym zajmiemy prawda synek - oznajmił Bartek zwracając się do Małego.
- Tak.
Kiedy panowie opuścili sypialnię ja postanowiłam się trochę ogarnąć. Ubrałam się i uczesałam oraz zrobiłam delikatny makijaż.

Po jakiś 15 minutach zostałam zaproszona na śniadanie. Po tym jak wspólnie zjedliśmy Bartek wymyślił, że skoro i tak wieczorem musi wyjechać do Spały to musi nacieszyć się nami. Usiadłam na kanapie oglądając telewizję kiedy rozdzwonił się mój telefon.
- Dzień dobry - przywitałam się z mamą Bartka.
- Część Majeczko, co tam u Was słychać?
- Wszystko w porządku.
- Maju bo ja dzwonię do Ciebie z taką małą prośbą.
- W takim razie słucham?
- Bo mieliśmy z Adamem i Kubą dziś jechać do spa a mały stwierdził, że on nigdzie nie jedzie i teraz jesteśmy w kropce, wszystko wykupione a on nie chce jechać. Wiem, że Bartek dziś jedzie do Spały ale miałbym do Ciebie prośbę mogłabyś się nim zająć przez te kilka dni?
- Jasne, że tak to będzie dla mnie sama przyjemność.
- Ale na pewno sobie poradzisz z dwojgiem dzieci, przecież jesteś w ciąży.
- Dam sobie radę. 
- W takim razie bardzo dziękuję i za jakąś godzinkę podrzucimy do Was Kubę.
- Czekamy i do zobaczenia - powiedziałam żegnając się z teściową.
- Do zobaczenia.
- Kto dzwonił? - zapytał mój mąż wchodząc do salonu.
- Twoja mama, przywiozą Kubę za jakąś godzinę bo nie on nie chce jechać z nimi do spa.
- I ty się na to zgodziłaś? - zapytał śmiejąc się.
- A dlaczego miałbym się nie zgodzić? Twój braciszek jest bardzo fajny a po drugie nie będziemy z Oskarem sami jak ty wyjedziesz.
- Wiesz, że wolałbym zostać tu z Wami? - zapytał siadając koło mnie.
- Wiem Bartek, wiem ale musisz jechać bo Mistrzostwo Świata się samo nie zdobędzie - odpowiedziałam całując go w policzek.
- Będę za Wami tęsknić strasznie.
- My za tobą też ale przecież zobaczymy się na meczach.
- Tato kiedy idziemy? - do pokoju wbiegł Oskar.
- Jak tylko Kuba przyjedzie to wychodzimy - oznajmił biorąc naszego syna na kolana.
- A to gdzie się wybieramy? - zapytałam.
- A to niespodzianka - powiedział siatkarz.
Po niedługim czasie rodzice Bartka przywieźli młodszego z braci Kurków. Oznajmili, że wracają w piątek wieczorem. Po tym jak państwo Kurek opuścili nasze mieszkanie my również wyszliśmy z domu. Jak się okazało Bartek zabrał nas do zoo. Zabawom i wygłupom nie było końca kiedy chłopcy biegali po ogrodzie zoologicznym. My z Bartkiem spacerowaliśmy trzymając się za ręce robiąc przy tym zdjęcia. Około 15 poszliśmy na obiad a potem na lody. Sama nim się spostrzegłam dochodziła godzina 17 i musieliśmy wracać do domu. Na szczęście Kurek był już spakowany dlatego też mogliśmy jeszcze chwilkę spędzić razem. Usiedliśmy na leżakach na balkonie a Oskar z Kubą na kocu układali puzzle. 

Bartek
Chciałem aby ten dzień trwał wiecznie, żebym nie musiał zostawiać ich samych. Byłem szczęśliwy mając taką rodzinę i czułem, że Maja też jest szczęśliwa. Nim się obejrzałem zegarek zaczął wskazywać godzinę 18 i musiałem się zbierać do Spały.
- Będę za Wami tęsknić - powiedziałem przytulając żonę i synka - i za tobą też braciszku.
- My też tato - stwierdził Oskar.
- To co widzimy się dopiero w Warszawie?
- No tak ale nie martw się to szybko zleci.
- Bardzo Cię kocham skarbie - oznajmiłem całując żonę.
- Ja Ciebie też.
- Oskar masz być grzeczny a ty Kuba pilnuj ich i w razie co to masz do mnie dzwonić.
- Pewnie - powiedział śmiejąc się młodszy z braci Kurków.
- Do zobaczenia - powiedziała i biorąc swoje walizki wyszedłem z mieszkania.

Maja
- No to teraz co robimy? - zapytałam chłopaków kiedy zostaliśmy sami.
- Obejrzyjmy jakąś bajkę - powiedział Kuba.
- Tak obejrzyjmy "Auta"! - krzyknął Oskar.
Zasiedliśmy całą trójką z popcornem na kanapie oglądając bajkę. Kiedy film się skończył wysłałam panów do kąpieli a potem do łóżka aby potem sama podążyć ich śladem i wreszcie móc położyć się w sypialni. Po kilku minutach oddałam się w krainę Morfeusza.
Obudziłam się na chwilę przed 9. Ubrałam się, uczesałam i wyszłam do kuchni z myślą robienia śniadania.

 Kiedy weszłam do kuchni okazało się, że chłopcy już nie śpią tylko o dziwo co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem robią kanapki.
- A co wy tu robicie? - zapytałam.
- Robimy kanapki - odpowiedział Kubuś.
- Nawet nie wiecie jaką zrobiliście mi niespodziankę - powiedziałam całując syna a potem Kurka w policzek.
Cały tydzień zleciał w mgnieniu oka. W zasadzie to nie ma się co dziwić bo przy chłopcach nawet nie miałam czasu dobrze pomyśleć. Każdego dnia coś innego wymyślali jak nie chodzenie do kina to spacery, basen albo gry. Z samego rana w sobotę z Oskarem, Kubą raz Agnieszką i Kacprem wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy w drogę do Warszawy.
- Maja dobrze się czujesz? - zapytała Jaroszowa.
- Tak tylko ten upał.
- To może zjedź na pobocze to się zmienimy i ja poprowadzę - zaproponowała.
- Nie to nie będzie konieczne.
- Nie Maja zjedź, ja poprowadzę - powiedziała tym razem stanowczo.
- No dobrze - powiedziałam zatrzymując auto. Po chwili to ja siedziałam na miejscu pasażera. Po prawie trzech godzinach dotarłyśmy do mieszkania Joasi i Zbyszka, która stwierdziła, że jak tylko do jedziemy to mamy do niej przyjechać i dopiero razem pojedziemy na stadion. Wiechaliśmy windą na odpowiednie piętro a potem zadzwoniliśmy dzwonkiem. Po chwili Asia otworzyła drzwi witając się z nami buziakiem. Przyszła pani Bartman zaprosiła nas do salonu i poczęstowała sokiem. Przed godziną 13 zaczęliśmy się szykować na mecz. Pomogłam przebrać się Oskarowi i Kubie a potem sama się przebrałam. Następnie ruszyliśmy na narodowy. Piękna ceremonia otwarcia a potem mecz. Prawie 60 tysięcy kibiców w biało-czerwonych barwach robiło niezwykłe wrażenie. Po prawie dwu godzinnym meczu nasza reprezentacja wygrała mecz otwarcia z Serbami 3:1 a MVP spotkania został nie kto inny jak mój mąż. Podeszłam z chłopakami do barierek aby się przywitać.
- Cześć kochanie nawet nie wiesz jak się za wami stęskniłem - powiedział przytulając mnie.
- My za tobą też. Gratuluję wygranej i jeszcze raz wszystkiego najlepszego skarbie z okazji 26 urodzin - oznajmiłam.
- Ale urodziny miałem wczoraj - zaśmiał się.
- No tak ale wczoraj mogłam Ci złożyć życzenia tylko przez telefon.
- W takim razie dziękuję - powiedział całując mnie w usta.
Po rozmawialiśmy jeszcze chwilę a potem razem z chłopcami i Agą ruszyliśmy z powrotem do Wrocławia. Jedyne z czego mogłyśmy się cieszyć to to, że kolejne mecze fazy grupowej Polacy zagrają właśnie w stolicy Dolnego Śląska.

Tak jak obiecałam jest :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D
Dziękuję za ponad 35 tys. wyświetleń!
Na kolejny zapraszam już w sobotę.
Pozdrawiam, Klara :*

sobota, 12 kwietnia 2014

Dwadzieścia

Maja
Następne dni tygodnie mijają bardzo szybko a ślub zbliża się wielkimi krokami no bo jak inaczej nazwać to, że jutro zostanę panią Kurek. Wieczoru panieńskiego w zasadzie nie było no bo w moim stanie to nie jest wskazane dlatego też siedzę teraz w towarzystwie Oliwki, Agnieszki i partnerek reszty siatkarzy, które poznałam w Spale podczas odwiedzin u Bartka. Impreza kończymy około 24 a ja  idę do mojego starego pokoju w domu rodziców gdzie aktualnie jestem ponieważ pan młody nie może mnie widzieć przed ślubem i od razu zasypiam. Rano budzę się z myślą, że to dziś. Od rana w domu panuje istne urwanie głowy fryzjerka, kosmetyczka i tak w kółko. Wreszcie kiedy moja fryzura i makijaż jest już przygotowany udaję się ubrać moją suknię. Przeglądam się w lustrze kiedy do pokoju wchodzą Oliwka i mama.

- Wyglądasz jak księżniczka, Bartek padnie z wrażenia - mówi Oli.
- Mam nadzieję, że nie zapomniałaś o czymś niebieskim, pożyczonym i starym - oznajmia mama.
- Stary mam naszyjnik, pożyczone kolczyki a niebieska jest podwiązka więc wszystko jest - stwierdzam a w tym samym momencie słyszymy dzwonek do drzwi.
- To pewnie Bartek, pójdę do niego a ty zaraz schodź - mówi mama i znika za drzwiami pokoju.
- Gotowa? - pyta Oliwia.
- Strasznie się denerwuję.
- Nie masz czym a po drugie to nie wskazane więc głowa do góry i schodzimy a dół.
Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam za przyjaciółką do salonu gdzie czekali moi rodzice z Oskarem oraz mój przyszły narzeczony z rodziną. Kiedy weszłam do salonu wszystkie oczy zwróciły się na mnie a na twarzy Bartka wymalował się szeroki uśmiech. Podszedł do mnie całując mnie w policzek i szepcząc na ucho " wyglądasz jak księżniczka " uśmiechnęłam się tylko. Po tym jak nasi rodzice udzielili nam błogosławieństwa ruszyliśmy w drogę do katedry. O równej 17 zaczęła się ceremonia.
- Ja Bartosz biorę Ciebie Maju za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz ,że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
 - Ja Maja biorę Ciebie Bartoszu za męża  i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz ,że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
Na szczęście Piotrek nie okazał się gapą i zabrał ze sobą obrączki dzięki czemu po kilkudziesięciu minutach wyszliśmy z katedry jako mąż i żona. Goście obsypali nas ryżem a potem zaczęło się tradycyjne składanie życzeń. Po tym jak wszyscy goście złożyli nam życzenia udaliśmy się do hotelu gdzie miało odbyć się wesele. Po tym jak nasi rodzice powitali nas chlebem i solą Bartek wziął mnie na ręce przenosząc przez próg co mimowolnie wywołało mój głośny śmiech. Po niedługim czasie ja i Bartek stanęliśmy na środku parkietu aby zatańczyć nasz pierwszy taniec. Z głośników popłynęła melodia "Windą do nieba" zespołu 2+1 a ja wtuliłam się z męża, który delikatnie kołysał nas w ryt melodii. Czułam się, że moje największe marzenie właśnie się spełnia, zostałam żoną mężczyzny, którego kocham ponad wszystko. Po przetańczeniu piosenki ja zostałam porwana do tańca przez męską część parkietu a siatkarz przez wszystkie panie będące na sali. Tańcom nie było końca. Wreszcie kiedy mogłam chwilę odpocząć wyszłam na taras, na który prowadziły drzwi z sali. Oparłam się o barierkę przyglądając się obrączce, która znajdowała się na moim palcu. Po chwili podszedł do mnie Bartek, który na rękach trzymał śpiącego Oskara.
- Za dużo wrażeń? - spytałam widząc śpiącego syna.
- Na to wygląda - zaśmiał się cicho.
- Chodź trzeba go zanieść do pokoju - zarządziłam.
Wzięłam do mamy klucz do jednego z pokoi, które były dziś do naszej dyspozycji a następnie ruszyłam za Kurkiem. Kiedy weszliśmy do środka Bartek położył naszego syna na łóżku a ja przykryłam go kąłdrą.
- Szczerze powiedziawszy to może i my się już zmyjemy? - zapytał całując mnie w szyję.
- Nie jestem pewna czy wypada wymknąć się z własnego wesela jeszcze przed oczepinami - stwierdziłam śmiejąc się.
- Może jednak dasz się namówić.
- Tym razem to ja postawie na swoim - zaśmiałam się ciągnąc za sobą siatkarza z powrotem do gości.
Rodzice Bartka stwierdzili, że oni będą zaglądać do Małego a my mamy się niczym nie przejmować. O północy rozpoczęły się oczepiny. Mój welon złapała Ola Piotrka a muszkę Bartka...Piotrek. Po ich wspólnym tańcu nadszedł czas na resztę zabaw. Śmiechu było co niemiara. Na chwilę przed 4 ja i Bartek postanowiliśmy się zmyć do naszego pokoju. Kiedy weszliśmy do środka zobaczyłam, że w całym pomieszczeniu porozrzucane były płatki czerwonych róż a na szafka pozapalane były świeczki w kształcie serduszek. Ręce Bartka oplotły mnie w talii a jego głowa spoczęła na moim ramieniu. 
- Bardzo Cię kocham wiesz? 
- Wiem i wiem też to, że ja Ciebie bardziej - powiedział składając pocałunek na moich ustach. Jego ręce powędrowały na moje plecy rozsuwając suwak mojej sukni, która już po chwili leżała na podłodze. Złączyłam nasze usta w długi i namiętnym pocałunku aby już po chwili poczuć pod sobą miękką, satynową pościel...
Rankiem obudziłam się wtulona w Bartka. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 13:43. Po cichu wyswobodziłam się z objęć męża i udałam się do łazienki przygotować się na poprawiny, które miały odbyć się o 16. Wzięłam prysznic a potem ubrałam się w sukienkę, zrobiłam makijaż i podkręciłam włosy. Kiedy zobaczyłam efekt mojego przygotowywania uznałam, że wyglądam całkiem dobrze. 

Poszłam obudzić męża. 
- Bartek wstawaj - szepnęłam nad uchem siatkarza całując go w policzek.
- Pani Kurek - powiedział otwierając oczy i chwytając mnie w taki sposób, że wylądowałam koło niego na łóżku - ślicznie wyglądasz skarbie - stwierdził składając pocałunek na moich ustach.
- Będzie już tak zawsze? - zapytałam.
- To znaczy jak?
- Już zawsze będziemy tak szczęśliwi?
- Już ja się o to postaram - stwierdził całując mnie w czoło.
- W takim razie teraz ty idziesz się ubrać a ja idę do Małego - oznajmiłam podnosząc się z łóżka.
- O nie, nie ja się szybko ogarnę i pójdziemy razem.
- Niech Ci będzie, potem będziesz mi wypominał, że już pierwszego dnia po ślubie Cię zostawiłam - zaśmiałam się.
Po tym jak Bartek był już gotowy poszliśmy do pokoju, w którym byli nasi rodzice oraz Oskar z Kubą. Posiedzieliśmy tam chwilę aby następnie zejść na salę gdzie zaczęli przychodzić goście na poprawiny. Impreza skończyła się około 22. Po tym jak spakowaliśmy wszystkie nasze rzeczy razem wróciliśmy do naszego mieszkania. Na szczęście mój mąż dostał od trenera wolny poniedziałek a w Spale miał wstawić się dopiero wieczorem. W domu ja wzięłam się za rozpakowywanie prezentów a Kurek poszedł ułożyć Małego do snu. Kiedy skończyłam do salonu wszedł siatkarz.

Bartek
- Zasnął - powiedziałem przytulając swoją żonę.
- To dobrze, ja też idę wziąć kąpiel i zaraz idę się położyć bo jakoś słabo się czuję.
- Ale wszystko dobrze? Jak coś będzie nie tak to od razu mów.
- Jasne ale wszystko jest ok po prostu jestem zmęczoną. 
- W takim razie idź szybko wziąć kąpiel i zaraz Cię widzę w łóżku, zrozumiano? - zapytałam całując ją w czoło.
- Tak jest - zaśmiała się.
Kiedy Maja poszła do łazienki ja wyszedłem na balkon. Zacząłem rozmyślać o tym jak przez ten rok zmieniło się moje życie. Zerwałem z Natalią, wyjechałem do Włoch gdzie z Lube wygrałem Ligę Mistrzów i zdobyłem mistrzostwo Włoch ale najważniejsze, że na mojej drodze znowu stanęła ONA najważniejsza kobieta mojego życia a teraz już żona do tego dowiedziałem sie, że mam cudownego syna i kolejne dziecko w drodze. Teraz dopiero wiedziałam co to znaczy być szczęśliwym. Myślę, że przeprowadzka do Rzeszowa wyjdzie nam na dobre ja będę mógł nadal rozwijać swoją karierą a Maja będzie miała blisko rodziców i przyjaciół. Ciekawy tylko jestem czy spodoba się Mai dom, który kupiłem. Jedyne czego mi teraz brakowało do pełni szczęścia to sukcesu na rozpoczynających się za kilka dni Mistrzostwach Świata ale o to chyba nie musiałem się martwić. Antiga świetnie sprawdzał się nie tylko w roli trenera kadry ale także dobrego "ducha" naszego zespołu. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos żony:
- O czym myślisz?
- O tym, że jestem cholernym szczęściarzem - powiedziałem przytulając ją do siebie.
- A ja jestem cholerną szczęściarą - zaśmiała się.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
- A teraz marsz do łóżka moja droga żono - zarządziłem kierując się w stronę łazienki - i żebym nie musiał dwa razy powtarzać - zaśmiałem się.
Wziąłem szybki prysznic a potem udałem się do sypialni gdzie Maja już smacznie spała. Położyłem się koło niej obejmując ją ramieniem i przytulając do siebie.

Można by rzec wreszcie. Maja i Bartek są już małżeństwem :) Podoba Wam się taki obrót spraw? Czekam na Wasze opinie i komentarze. Na kolejny zapraszam w czwartek.

środa, 9 kwietnia 2014

Liebster Award

Dziękuję za wszystkie Wasze nominacje!

Nominacja od Siatkareczka.
1. Miłość od pierwszego wejrzenia <3
2. Przypadkowy mecz siatkówki w telewizji :D
3. Skra Bełchatów <3
4. Jakoś pół roku temu.
5. Spotkania z przyjaciółmi.
6. Mało czytam :(
7. Tak
8. 17
9. Tak byłam na meczu w ramach LŚ w Katowickim Spodku 05.07.13r Polska-USA <3
10. Sukienki
11. Mecz siatkówki i jest dobrze :D

Nominacja od Panna
1. Mecz w telewizji :)
2. Sama nie wiem, tak po prostu :)
3. Bartosz Kurek <3 <3 <3
4. Skra Bełchatów <3
5. Jeszcze nie wiem
6. Oj na pewno
7. Ponieważ to mój ulubiony siatkarz
8. "Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą"
9. Sport przeważa
10. nie za niska jestem
11. nie

Nominacja od siatkareczka21_o
1. Od 2009 roku
2. Ania z Zielonego Wzgórza
3. 17
4. niektórzy
5. Emocje, łzy po porażkach i zwycięstwach <3
6. Biegówki <3
7. Jasne, że tak
8. Katarzyna Skowrońska-Dolata
9. Bartosz Kurek
10. SKRA!!!
11. hmmm ciężkie pytanie ale myślę, że Conte albo Kubiak

Nominacja od Agata Werner
1. 17
2. Od ME w 2009r
3. Bartosz Kurek
4. Skra Bełchatów
5. Tak po prostu
6. sama
7. Ania z Zielonego Wzgórza
8. Nad Życie
9. 15
10. Geografia
11. nie

Nominacja od Mysia Pysia
1. Bo jest cudowna <3
2. Skra Bełchatów
3. Po prostu
4. Kamil Stoch, Justyna Kowalczyk, Agnieszka Radwańska i wszyscy siatkarze z Kurkiem na czele <3
5. Marek Magiera
6. Polska-USA LŚ 05.07.13r  i kilka meczów PlusLigi
7. Spotkania z przyjaciółmi
8. nie mam takiego
9. Skoki, biegi, tenis
10. różnej
11. Klara

Nominacja od sendersikowa
1. Od 2009r
2. 17
3. chwila
4. jeszcze raz Polski
5. Bartek Kurek <3 <3 ,3
6. Katarzyna Skowrońska-Dolata
7. nie
8. tak po prostu
9. owszem
10. Skra Bełchatów
11. Bartek Kurek a co byśmy robili? Hmmm nie wiem pewnie grali w siatkówkę.

Nominacja od Gabi.
1. Od 2009r
2. Wymyślenie tej oto historii
3. Skrze <3
4. tak
5. Polska w finale nie ważne z kim
6. "I obiecaj, że już mnie nie opuścisz..."
7. Sezonowcom dziękujemy nie idą gdzie indziej....
8. Krzysztof Ignaczak. Za co? Za wszystko... za to jaki jest i za to ile serca wkłada w siatkówkę <3
9. Skoki, biegi, tenis
10. 17
11. Z siatkarzami !!!!!!!

JESZCZE RAZ SERDECZNIE WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ !!!

sobota, 5 kwietnia 2014

Dziewiętnaście

Bartek
Maja już od godziny siedziała w łazience szykując się do naszego wyjścia a ja coraz bardziej się denerwowałem tym, że coś pójdzie nie tak. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Całe szczęście, że moi rodzice mi pomogli i, że rodzice Mai zgodzili się zabrać Oskara do siebie. W zasadzie to kiedy powiedziałem im co planuję jeszcze bardziej się ucieszyli i stwierdzili, że nie ma problemu bo przecież Oskar to ich wnuk. Po chwili z łazienki wyszła Maja wyglądała naprawdę nieziemsko co zaowocowało tylko moim uśmiechem na twarzy. 

Jechaliśmy w milczeniu ponieważ to była część mojego planu aby nic jej nie powiedzieć gdzie jedziemy. Zaparkowałem na parkingu auto a potem otwierając drzwi przed Mają wziąłem ją za rękę i zacząłem iść w kierunku przystani statków na Odrze. Weszliśmy na statek, na którym czekała już na nas kolacja. Zjedliśmy a potem poprosiłem moją ukochaną do tańca. Kiedy piosenka się skończyła stwierdziłem, że teraz jest dobry moment na mój plan.
- Maja mam dla Ciebie dwie wiadomości - zacząłem.
- Mam się bać? - zapytała z lekkim przerażeniem.
- Nie. Od której zacząć?
- Od lepszej oczywiście - zaśmiała się.
- W zasadzie to obie mogą być dobre pod warunkiem, że pierwsza Ci się spodoba.
- Dobra Kurek nie owijaj w bawełnę mów.
- Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza i kocham Cię ponad wszystko - przerwałem klękając na jedno kolano i wyciągając aksamitowe pudełeczko - Chcę spędzić z tobą  i naszymi dziećmi resztę życia. Uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?


Maja
Nie wierzyłam w to co się dzieje. Byłam prze szczęśliwa a z moich oczu zaczęły lecieć łzy szczęścia. Pokiwałam twierdząco głową.
- Tak - powiedziałam cicho a po chwili na moim palcu znalazł się pierścionek. Bartek wziął mnie na ręce i zaczął kręcić złączając przy tym nasze usta w pocałunku. Po chwili postawił mnie z powrotem na ziemi.
- A teraz druga sprawa. Proszę - wręczył mi białą kopertę, którą wyciągnął z kieszeni marynarki.
- Co to?
- Sama zobacz - powiedział.
Otworzyłam kopertę a z niej wyjęłam zaproszenie na... ślub. Otworzyłam je i zaczęłam czytać na głos. 
" Maja Zaniewska i Bartosz Kurek wraz z rodzicami mają zaszczyt zaprosić 
Sz.P ........................................................................
na uroczystość przyjęcia Sakramentu Małżeństwa, które odbędzie się dnia 23 sierpnia 2014 roku o godzinie 17:00 w Katedrze św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu.
Po uroczystości zaślubin serdecznie zapraszamy na przyjęcie weselne do hotelu Platinum Palace we Wrocławiu"
Zatkało po prostu mnie zatkało nie wiedziałam co mam powiedzieć. Stałam tak i patrzyłam w jego oczy nie mogąc wydusić z siebie żadnego słowa.
- Maja powiedz coś - zaczął po chwili.
- Kocham Cię - powiedziałam i pocałowałam go w usta.
- Czyli się zgadzasz? 
- Tak - odpowiedziałam a po chwili poczułam usta Bartka całujące moje - Ty zwariowałeś - stwierdziłam patrząc na zaproszenie.
- Tak. Z miłości do Ciebie.
- Ale to przecież już za miesiąc.
- Spokojnie wszystko już jest załatwione zostało tylko wybrać kwiaty, menu i nasze stroje - oznajmił całując mnie w głowę.
- A goście?
- Twoi rodzice właśnie siedzą i wypełniają zaproszenia. Z resztą tak jak moi.
- Ale jak... Oni wiedzieli... Kiedy ty to wszystko...
- Dziś cały dzień latałem załatwiając wszystko. Całe szczęście, że moja mama ma znajomą, która zajmuje się organizacją ślubów. 
- Czyli to, ze rodzice zabrali Oskara to nie przypadek?
- No nie, kiedy im wszystko opowiedziałem stwierdzili, ze wezmą go do siebie żebyśmy byli sami.
- Ale ty za tydzień jedziesz na zgrupowanie do Spały.
- Tak i dlatego musimy to w tydzień ogarnąć. A jutro mamy ustalić kwiaty i menu.
- Nie wierze, ze to się dzieje - zaśmiałam się.
- To uwierz bo już za miesiąc będziesz panią Kurek - oznajmił całując mnie w głowę.
Siedzimy jeszcze godzinę na statku aby potem wrócić do mieszkania. Oboje cieszymy się swoim  szczęściem i tym, że wreszcie nam się układa. Wreszcie możemy cieszyć się sobą, po tych prawie czterech latach rozłąki. Rankiem kiedy budzą się widzą nadal śpiącego siatkarza na twarzy, którego wymalowany jest uśmiech. Spoglądam na swoją dłoń, na której widnieje pierścionek i nadal nie wierzę, że to wszystko to prawda. Już nie mogę doczekać się dnia 23 sierpnia kiedy to zostanę żoną tego, którego kocham najbardziej na tym świecie. Z rozmyśleń wyrywa mnie całus w policzek.
- O czym tak myślisz piękna?
- O tym, że to wszystko jest jak sen - odpowiadam.
- To nie sen i uwierz w to a teraz chodź idziemy na śniadanie a potem jedziemy po Oskara.
- No dobrze - mówię podnosząc się z łóżka i podążając za Kurkiem w stronę kuchni.
Po wspólnie zjedzonym śniadaniu ubieram się a potem ruszamy z Bartkiem do moich rodziców po syna. Witamy się z moimi rodzicami i Małym a potem siadamy wszyscy na tarasie.
- A dzieci tu macie wszystkie zaproszenia, wystarczy je tylko wysłać - mówi moja rodzicielka wręczając nam mnóstwo kopert z zaproszeniami na nasz ślub.
- Jeszcze raz państwu dziękuję za pomoc - stwierdza przyjmujący.
- Ale to była sama przyjemność - odpowiada tata.
- Zostaje tylko zabrać resztę zaproszeń od moich rodziców i możemy wysyłać - oznajmia Bartek.
Po dwóch godzinach rozmów wracamy do naszego mieszkania po drodze wstępując do domu rodziców Bartka po resztę zaproszeń. Po powrocie ja siadam na leżaku z książką na balkonie a Bartek z Oskarem wychodzą wysłać zaproszenia. Sama nie wiem kiedy moje powieki się zamykają a ja zasypiam. Budzi mnie cichy szept nad uchem.
- Maja skarbie.
- To wy już jesteście?
- Od ponad dwóch godzin jesteśmy w domu a ty tak smacznie spałaś, że stwierdziłem, że nie będę Cię budził - mówi całując mnie w czoło - a teraz chodź na obiad.
- A co upichciłeś?
- Pizzę. A Maja jutro będziemy mieli gości - oznajmia na co ja posyłam mu pytające spojrzenie - Kuba z Agą i Kacprem do nas wpadną.
- To fajnie wreszcie poznam żonę i syna Jarosza - uśmiecham się.
Następnego dnia z samego rana wybieram się na zakupy. Kiedy wracam do mieszkania biorę się za przygotowywanie obiadu. Gdy dochodzi godzina 14 przebieram się, poprawiam makijaż a po chwili słyszę dzwonek do drzwi.
- Bartek otwórz - krzyczę spinając włosy.
Po chwili wychodzę z łazienki i witam się z gośćmi. Od pierwszego momentu łapię dobry kontakt z żoną Kuby - Agnieszką. Zapraszam wszystkich do stołu a sam udaję się do kuchni po przygotowane potrawy. Kiedy przychodzę do salonu Bartek obejmuje mnie ramieniem i wręcza naszym gościom zaproszenie na nasz ślub. Agnieszka od razu przytula mnie składając gratulacje i obiecując, że pomoże mi w wyborze sukni.
- W takim razie ja też wam coś powiem - mówi Kuba - od przyszłego sezonu będę grał w Resovii.
- To świetnie - stwierdza Bartek.
- A ja będę miała z kim chodzić na spacery i zakupy - śmieję się słysząc słowa Agi.
Przez kolejny tydzień załatwiamy z Bartkiem resztę spraw dotyczących ślubu. Kiedy 28 lipca Bartek wyrusza w drogę do Spały ja wybieram się na spacer z Agnieszką, z którą się zaprzyjaźniłam. Spacerujemy kiedy słyszę swoją komórkę. 
- Hej Oliwka - witam się z przyjaciółką.
- Hej Majka, dzwonię powiedzieć, że jutro o 10 mam samolot i jutro się widzimy.
- To świetnie nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Ja też a zresztą jak na świadkową przystało muszę Ci pomóc w wyborze sukni.
- No jasne, że tak.
- Także widzimy się jutro papa.
- Pa.
Po powrocie do domu rozmawiam przez skaypa z Bartkiem a potem kiedy Oskar zasypia sam biorę odprężając kąpiel i udaję się do łóżka. Następny dzień mija bardzo szybko. Po odebraniu Oliwki z lotniska przyjeżdżamy do mieszkania pogrążając się w rozmowie o tym co wydarzyło się przez ostatni tydzień i o tym co wydarzy się nie długo.
- A kto będzie świadkiem? - pyta Oli.
- Przyjaciel Bartka z reprezentacji Piotrek.
- To muszę koniecznie kupić szpilki - śmieje się. 
- No na to wychodzi, a tak w ogóle to co u Ciebie i Marcina?
- Trochę się zmieniło - odpowiada a ja posyłam jej pytające spojrzenie - w przyszłym roku bierzemy ślub! - krzyknęła a ja od razu przytuliłam ją i pogratulowałam.


Proszę bardzo mam nadzieję, że przynajmniej trochę zaskoczyła Was niespodzianka, którą przygotował Bartek :) Czekam na Wasze opinie i komentarze na temat tego rozdziału. Na kolejny zapraszam za tydzień :D
Pozdrawiam, Klara :D