czwartek, 17 kwietnia 2014

Dwadzieścia jeden

Maja
25 sierpnia 2014r
Następnego dnia obudziły mnie ciche śmiechy nad uchem. Kiedy otworzyłam oczy okazało się, że na łóżku jest nie tylko Bartek ale także Oskar.
- O już wstałaś - stwierdził Kurek.
- No w takich warunkach to nie da się spać, naprawdę nie mieliście gdzie grać w tę grę.
- Bardzo przepraszamy - powiedział Oskar przytulając mnie.
- No niech Wam będzie a teraz idę zrobić śniadanie.
- Nie, nie, nie my się tym zajmiemy prawda synek - oznajmił Bartek zwracając się do Małego.
- Tak.
Kiedy panowie opuścili sypialnię ja postanowiłam się trochę ogarnąć. Ubrałam się i uczesałam oraz zrobiłam delikatny makijaż.

Po jakiś 15 minutach zostałam zaproszona na śniadanie. Po tym jak wspólnie zjedliśmy Bartek wymyślił, że skoro i tak wieczorem musi wyjechać do Spały to musi nacieszyć się nami. Usiadłam na kanapie oglądając telewizję kiedy rozdzwonił się mój telefon.
- Dzień dobry - przywitałam się z mamą Bartka.
- Część Majeczko, co tam u Was słychać?
- Wszystko w porządku.
- Maju bo ja dzwonię do Ciebie z taką małą prośbą.
- W takim razie słucham?
- Bo mieliśmy z Adamem i Kubą dziś jechać do spa a mały stwierdził, że on nigdzie nie jedzie i teraz jesteśmy w kropce, wszystko wykupione a on nie chce jechać. Wiem, że Bartek dziś jedzie do Spały ale miałbym do Ciebie prośbę mogłabyś się nim zająć przez te kilka dni?
- Jasne, że tak to będzie dla mnie sama przyjemność.
- Ale na pewno sobie poradzisz z dwojgiem dzieci, przecież jesteś w ciąży.
- Dam sobie radę. 
- W takim razie bardzo dziękuję i za jakąś godzinkę podrzucimy do Was Kubę.
- Czekamy i do zobaczenia - powiedziałam żegnając się z teściową.
- Do zobaczenia.
- Kto dzwonił? - zapytał mój mąż wchodząc do salonu.
- Twoja mama, przywiozą Kubę za jakąś godzinę bo nie on nie chce jechać z nimi do spa.
- I ty się na to zgodziłaś? - zapytał śmiejąc się.
- A dlaczego miałbym się nie zgodzić? Twój braciszek jest bardzo fajny a po drugie nie będziemy z Oskarem sami jak ty wyjedziesz.
- Wiesz, że wolałbym zostać tu z Wami? - zapytał siadając koło mnie.
- Wiem Bartek, wiem ale musisz jechać bo Mistrzostwo Świata się samo nie zdobędzie - odpowiedziałam całując go w policzek.
- Będę za Wami tęsknić strasznie.
- My za tobą też ale przecież zobaczymy się na meczach.
- Tato kiedy idziemy? - do pokoju wbiegł Oskar.
- Jak tylko Kuba przyjedzie to wychodzimy - oznajmił biorąc naszego syna na kolana.
- A to gdzie się wybieramy? - zapytałam.
- A to niespodzianka - powiedział siatkarz.
Po niedługim czasie rodzice Bartka przywieźli młodszego z braci Kurków. Oznajmili, że wracają w piątek wieczorem. Po tym jak państwo Kurek opuścili nasze mieszkanie my również wyszliśmy z domu. Jak się okazało Bartek zabrał nas do zoo. Zabawom i wygłupom nie było końca kiedy chłopcy biegali po ogrodzie zoologicznym. My z Bartkiem spacerowaliśmy trzymając się za ręce robiąc przy tym zdjęcia. Około 15 poszliśmy na obiad a potem na lody. Sama nim się spostrzegłam dochodziła godzina 17 i musieliśmy wracać do domu. Na szczęście Kurek był już spakowany dlatego też mogliśmy jeszcze chwilkę spędzić razem. Usiedliśmy na leżakach na balkonie a Oskar z Kubą na kocu układali puzzle. 

Bartek
Chciałem aby ten dzień trwał wiecznie, żebym nie musiał zostawiać ich samych. Byłem szczęśliwy mając taką rodzinę i czułem, że Maja też jest szczęśliwa. Nim się obejrzałem zegarek zaczął wskazywać godzinę 18 i musiałem się zbierać do Spały.
- Będę za Wami tęsknić - powiedziałem przytulając żonę i synka - i za tobą też braciszku.
- My też tato - stwierdził Oskar.
- To co widzimy się dopiero w Warszawie?
- No tak ale nie martw się to szybko zleci.
- Bardzo Cię kocham skarbie - oznajmiłem całując żonę.
- Ja Ciebie też.
- Oskar masz być grzeczny a ty Kuba pilnuj ich i w razie co to masz do mnie dzwonić.
- Pewnie - powiedział śmiejąc się młodszy z braci Kurków.
- Do zobaczenia - powiedziała i biorąc swoje walizki wyszedłem z mieszkania.

Maja
- No to teraz co robimy? - zapytałam chłopaków kiedy zostaliśmy sami.
- Obejrzyjmy jakąś bajkę - powiedział Kuba.
- Tak obejrzyjmy "Auta"! - krzyknął Oskar.
Zasiedliśmy całą trójką z popcornem na kanapie oglądając bajkę. Kiedy film się skończył wysłałam panów do kąpieli a potem do łóżka aby potem sama podążyć ich śladem i wreszcie móc położyć się w sypialni. Po kilku minutach oddałam się w krainę Morfeusza.
Obudziłam się na chwilę przed 9. Ubrałam się, uczesałam i wyszłam do kuchni z myślą robienia śniadania.

 Kiedy weszłam do kuchni okazało się, że chłopcy już nie śpią tylko o dziwo co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem robią kanapki.
- A co wy tu robicie? - zapytałam.
- Robimy kanapki - odpowiedział Kubuś.
- Nawet nie wiecie jaką zrobiliście mi niespodziankę - powiedziałam całując syna a potem Kurka w policzek.
Cały tydzień zleciał w mgnieniu oka. W zasadzie to nie ma się co dziwić bo przy chłopcach nawet nie miałam czasu dobrze pomyśleć. Każdego dnia coś innego wymyślali jak nie chodzenie do kina to spacery, basen albo gry. Z samego rana w sobotę z Oskarem, Kubą raz Agnieszką i Kacprem wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy w drogę do Warszawy.
- Maja dobrze się czujesz? - zapytała Jaroszowa.
- Tak tylko ten upał.
- To może zjedź na pobocze to się zmienimy i ja poprowadzę - zaproponowała.
- Nie to nie będzie konieczne.
- Nie Maja zjedź, ja poprowadzę - powiedziała tym razem stanowczo.
- No dobrze - powiedziałam zatrzymując auto. Po chwili to ja siedziałam na miejscu pasażera. Po prawie trzech godzinach dotarłyśmy do mieszkania Joasi i Zbyszka, która stwierdziła, że jak tylko do jedziemy to mamy do niej przyjechać i dopiero razem pojedziemy na stadion. Wiechaliśmy windą na odpowiednie piętro a potem zadzwoniliśmy dzwonkiem. Po chwili Asia otworzyła drzwi witając się z nami buziakiem. Przyszła pani Bartman zaprosiła nas do salonu i poczęstowała sokiem. Przed godziną 13 zaczęliśmy się szykować na mecz. Pomogłam przebrać się Oskarowi i Kubie a potem sama się przebrałam. Następnie ruszyliśmy na narodowy. Piękna ceremonia otwarcia a potem mecz. Prawie 60 tysięcy kibiców w biało-czerwonych barwach robiło niezwykłe wrażenie. Po prawie dwu godzinnym meczu nasza reprezentacja wygrała mecz otwarcia z Serbami 3:1 a MVP spotkania został nie kto inny jak mój mąż. Podeszłam z chłopakami do barierek aby się przywitać.
- Cześć kochanie nawet nie wiesz jak się za wami stęskniłem - powiedział przytulając mnie.
- My za tobą też. Gratuluję wygranej i jeszcze raz wszystkiego najlepszego skarbie z okazji 26 urodzin - oznajmiłam.
- Ale urodziny miałem wczoraj - zaśmiał się.
- No tak ale wczoraj mogłam Ci złożyć życzenia tylko przez telefon.
- W takim razie dziękuję - powiedział całując mnie w usta.
Po rozmawialiśmy jeszcze chwilę a potem razem z chłopcami i Agą ruszyliśmy z powrotem do Wrocławia. Jedyne z czego mogłyśmy się cieszyć to to, że kolejne mecze fazy grupowej Polacy zagrają właśnie w stolicy Dolnego Śląska.

Tak jak obiecałam jest :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D
Dziękuję za ponad 35 tys. wyświetleń!
Na kolejny zapraszam już w sobotę.
Pozdrawiam, Klara :*

12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział,cudna rodzinka :)
    Czekam na kolejny z niecierpliwością !!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;3
    sielanka u Kurków trwa ;3
    pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Sielanka sielanka i jeszcze raz sielanka. Pozdrawiam Ania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział *o*
    do następnego i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. mam nadzieję, że nie chcesz popsuć tej sielanki ;> ? kategorycznie Ci tego zabraniam :D
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny rozdzial i mam nadzieje ze nic zlego sie nie stanie w tej sielance. Buziaki ;*

    Zapraszam do siebie ; niebujajtaprosze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń