sobota, 19 kwietnia 2014

Dwadzieścia dwa

Maja
Do Wrocławia dotarłyśmy przed 23. Odwiozłam Agnieszkę i Kacpra do ich domu a potem Kubę do domu moich teściów następnie wróciłam z Oskarem do naszego mieszkania. Niestety w Mały usnął w drodze i musiałam go obudzić co nie było wcale takie proste. Kiedy już dotarłam z synem do mieszkania od razu zaprowadziłam go do jego pokoju aby mógł iść spać. Nim się obejrzałam Oskar z powrotem zasnął a ja mogłam wreszcie zająć się sobą. Poszłam wziąć odprężającą kąpiel a potem udałam się do łóżka. Następnego dnia rano kiedy zjedliśmy z Małym śniadanie postanowiłam, że wybierzemy się na małe zakupy. Ubrałam syna a potem sama poszłam się trochę ogarnąć. Ubrałam się, umalowałam i spięłam włosy. 

Stwierdziłam, że wybierzemy się do jednej z galerii handlowych. Chodzenie po sklepach w moim stanie w dodatku z dzieckiem okazało się nie najlepszym pomysłem. Po dwóch godzinach z kilkunastoma torbami postanowiliśmy się udać na lody. Siedzieliśmy z synem w kawiarni kiedy usłyszałam za sobą, że ktoś mnie woła:
- Maja?
- Tomek? - zdziwiłam się widząc za sobą kolegę z liceum.
- Jejku jak ja Cię dawno nie widziałem - powiedział witając się ze mną uściskiem.
- No będzie już tak ze 6 lat - zaśmiałam się - a zapomniałabym poznaj mojego synka Oskara.
- Hej Oskar - powiedział podając Małemu dłoń.
- Dzień dobry - odpowiedział chłopiec.
- Nie wiedziałem, że wyszłaś za mąż - stwierdził.
- No tak jakoś wyszło, a ty masz kogoś?
- Nie, podobno nie znalazłem jeszcze tej jedynej.
- Na pewno kiedyś kogoś znajdziesz.
- Oby - powiedział a w tej chwili rozdzwonił się mój telefon.
- Cześć kochanie - przywitałam się z mężem.
- Dzień dobry miłości mojego życia - powiedział a ja zaczęłam się śmiać.
- Co tam jesteście już we Wrocławiu? - zapytałam.
- Nie długo powinniśmy do jechać, a właściwie to ja w tej sprawie dzwonię.
- Tak? W takim razie słucham?
- Bo trener dał nam wolne po południu i tak sobie pomyślałem, że może wpadlibyście do nas tutaj do hotelu, pobędziemy trochę razem.
- No jasne, że tak, to o której mamy być?
- Bądźcie tak około 16. 
- W takim razie do zobaczenia Bartuś.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - powiedziałam na pożegnanie.
- Maż? - zapytał Tomek.
- Tak już zdążył się stęsknić.
- To kto jest tym szczęściarzem?
- Nie przesadzaj bo się zaczerwienię - zaśmiałam się - dobra Oskar my to się już musimy zbierać - zwróciłam się do Małego.
- W takim razie do zobaczenia - powiedział Tomek.
- Do zobaczenia.
Po tym jak pożegnałam się z Tomkiem wyszliśmy z Oskarem na parking gdzie zaparkowany był nasz samochód i ruszyliśmy do domu moich rodziców, który zaprosili nas na obiad. Po wspólnie zjedzonym obiedzie u rodziców ja z mamą wzięłyśmy się za sprzątanie a Oskar z tatą zajęli się pracą na podwórku. Po jakiejś godzinie stwierdziłam, że musimy z synem jechać już do hotelu, w którym zakwaterowani byli siatkarze. Kiedy dojechaliśmy pod hotel Bartek już na nas czekał. Nawet nie zdążyłam dobrze wysiąść z auta a on był już przy mnie całując mnie w usta.
- Hej - przywitałam się. 
- Matko jak ja tęskniłem - stwierdził a ja się zaśmiałam no bo przecież widzieliśmy się wczoraj.
- Tata! Chodź zobaczysz co mama mi kupiła - powiedział Oskar ciągnąc ojca za rękę do auta a ja zaczęłam się zastanawiać jaka będzie reakcja Bartka kiedy zobaczy ile kupiliśmy rzeczy. 
- Maja? - zapytał mój mąż.
- Od razu mówię, że to nie moja wina, że jestem w ciąży i w nic się nie mieszczę a przecież muszę w czymś chodzić ubrana. Zresztą Oskar też wyrasta z ubrań - mówiłam jak najęta próbując się wytłumaczyć a Bartek się tylko zaśmiał.
- Dobra przecież nic nie mówię ale mam nadzieję, że nie wydałaś wszystkich pieniędzy z naszego konta - powiedział puszczając mi oczko.
- O to się nie martw, mam umiar.
- W takim razie teraz zapraszam na spacer - powiedział Kurek biorąc na ręce syna a mnie trzymając za rękę.
Przechadzaliśmy się ulicami Wrocławia trzymając się za ręce a Oskar biegał przed nami. Rozmawialiśmy o mistrzostwach, o tym jak ja się czuję i o tym, że niedługo przeprowadzimy się do Rzeszowa. Po dwóch godzinach wróciliśmy do hotelu a następnie po tym jak się pożegnaliśmy ja i Mały wróciliśmy do mieszkania. Po drodze wstępując jeszcze na zakupy do supermarketu. Z kolejnymi torbami wróciliśmy do domu. Całe szczęście, ze w budynku jest winda bo inaczej chyba nie dalibyśmy rady z tymi wszystkimi torbami. Po rozpakowaniu wszystkiego zjedliśmy z synem kolację a potem położyłam Małego spać a sama po kąpieli usiadłam na łóżku czytając książkę. Sama nie wiem kiedy zasnęłam.
31 sierpień 2014r
Obudziłam się o godzinie 9:15. Od razu poszłam zajrzeć do pokoju Małego aby sprawdzić on jeszcze śpi. Jak się okazało Oskar jeszcze smacznie spał dlatego też postanowiłam się szybko ubrać i wyjść po świeże bułki do osiedlowego sklepu. Nie minęło 10 minut a ja już byłam gotowa do wyjścia. Sprawdziłam czy mały na pewno śpi a potem zamknęłam mieszkanie i wyszłam na klatkę schodową. W szybkim tempie doszłam do sklepu po świeże pieczywo i od razu ruszyłam do mieszkania. Wchodziłam po schodach kiedy usłyszałam za sobą czyjś głos:
- A my się znowu spotykamy.
- A co ty tutaj robisz? - zapytałam widząc za sobą Tomka.
- Tak się składa, że od dziś będziemy sąsiadami - odpowiedział.
- Ale jak to?
- Właśnie wprowadzam się do mieszkania piętro wyżej.
- W takim razie witam sąsiada ale teraz niestety muszę już uciekać bo zostawiłam Oskara samego w domu a jak się obudzi to może być niezły cyrk - powiedziałam i wbiegłam po schodach do naszego mieszkania. Kiedy weszłam do środka okazało się, że Mały jeszcze śpi. Postanowiłam, że najpierw zrobię śniadanie a potem go obudzę. Kiedy śniadanie było już gotowe poszłam do pokoju synka.
- O widzę, że już wstałeś - powiedziałam całując dziecko w policzek.
- Mamo a kiedy urodzi się mój braciszek albo siostrzyczka? - zapytał.
- Wiesz co skarbie będziemy musieli jeszcze troszkę poczekać ale zobaczysz, że to szybko zleci.
- I będę mógł się z nim bawić?
- No jasne, że tak jak trochę podrośnie to będziecie się razem bawić.
- Ale fajnie!!!
- Dobra Oskar już koniec tego leżenia teraz szybko się ubieraj a potem idziemy jeść.
Po śniadaniu zabrałam torebkę i ruszyłam z synem do samochodu ponieważ miałam go zawieść do rodziców ponieważ miałam dziś wizytę u lekarza. Kiedy byliśmy już u rodziców zadzwonił mój telefon.
- Cześć kochanie - przywitałam się z Bartkiem.
- Hej skarbie, jak się czujesz?
- Bardzo dobrze właśnie przywiozłam Oskara do rodziców bo nie wiem czy pamiętasz ale mam dziś wizytę u lekarza.
- Osz kurczę całkowicie o tym zapomniałem.
- No widzisz także ja muszę kończyć bo właśnie wsiadam do samochodu.
- Jak wyjdziesz to koniecznie zadzwoń i powiedz co i jak ok?
- Ok. Także do zobaczenia.
- Pa. Kocham Cię - pożegnał się.

Oddaję w Wasze ręce 22 rozdział.
Mam nadzieję, że Wam się podoba?
Liczę na Wasze komentarze i opinie :D
Pozdrawiam i do wtorku!!!!

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

7 komentarzy:

  1. Oho... Pojawił się kolega z liceum wyczuwam kłopoty ;p Ale w sumie mógł od tak się pojawić. Rozdział jak zawsze super;)
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział super,pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zwykle świetny ;*
    Wyczuwam kłopoty związane z tym kolegą z liceum,ale może to tylko moja głupia intuicja ;)
    Pozdrawiam i wesołych ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś czuje, że ten cały kolega będzie mieszał między nimi, a zwłaszcza tym, że mieszka nad nimi .;/
    Czekam na kolejny :*
    Wesołych :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby Tomek miał coś namieszać?
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Tobie także wesołych świąt.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. ojj będą kłopoty :) Pojawił się kolega który chyba liczył, że może mu się uda :) Już nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny jest ten rozdział, już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, normalnie ciekawość mnie zżera. Pozdrawiam i zapraszam także do siebie na :
    sport-aktywnosc-lifestyle.blogspot.com :-)

    OdpowiedzUsuń